Jeśli myślę o jesieni, to wracają do mnie wspomnienia z dzieciństwa. Całą rodziną jeździliśmy wtedy na wieś do sadu po owoce. Całkiem powszechne i naturalne dla wszystkich było to, że te owoce trafiały później do spiżarni i że robiło się z nich różnego rodzaju przetwory. Zbieraliśmy też plony z warzywniaka. Warzywa musiały spocząć w chłodnym i zacienionym miejscu - najlepiej w piwnicy. Pamiętam też doskonale ubijanie i szatkowanej kapusty. A jaka była radość, kiedy w lesie znaleźliśmy wysyp grzybów! Pamiętam jak dziś smaki i zapachy gotowanych dań i pieczonych ciast oraz wspólne biesiadowanie. Jako dziecko chętnie zbierałam liście, żołędzie i kasztany. Przy pomocy zapałek budowaliśmy z tych zdobyczy ludziki. Przypominam sobie pobrudzone łupinami orzechów dziecięce dłonie i szelest liści pod stopami, ziemniaki z ogniska... – To tylko niektóre z wielu przyjemności, jakie oferuje jesień. Jakie są współczesne jesienne tradycje i zwyczaje u Ciebie? Są jakieś?
W Ameryce, prócz kilku już wspominanym wcześniej na blogu, jest to z pewnością dekorowanie przedogródka i drzwi wejściowych dyniami i innymi darami natury. Są to również dekoracje na Halloween, a później na Święto Dziękczynienia. I ponieważ dekoracje pojawiają się jak grzyby po deszczu, będę dodawać nowe zdjęcia, aż do wyczerpania tematu.
Jeśli macie ochotę, to proszę wskażcie, która dekoracje Wam się podobają.
Dynie ze swoimi energetycznymi, ciepłymi kolorami pięknie dekorują wejścia do tych domów.
OdpowiedzUsuńU mnie ciągle kwitną pomarańczowe aksamitki. Wczoraj zebrałam całą reklamówkę orzechów włoskich.
Kasztany tez zbierałam jako dziecko, ale i teraz chętnie się po nie schylę.
Pozdrawiam serdecznie. U mnie dziś deszczowy dzień.
Miłego weekendu.
Do tej pory też mieliśmy lato. Jednak już małymi kroczkami wchodzimy w kolejną porę roku. Z czego ja osobiście się bardzo cieszę, bo mam zaplanowane upragnione wakacje. 😀 Ale o tym szaaaa...🤫 Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Póki co delektuję się obrazami, jakie prezentuje jesień i cieszę się wszystkim, co mnie spotyka. Aksamitki bardzo doceniam. Doskonale radzą sobie do późnej jesieni. 💕 Pozdrawiam i życzę pięknej złotej polskiej jesieni.
UsuńDziękuję, miejmy nadzieję, że taka będzie.
UsuńCo do aksamitek to po prostu zauważyłam już parę lat temu, że dawały barwną plamę w donicach podczas gdy inne kwiaty już nie kwitły, w wiejskich domach, które z codziennych stawały się letniskowymi.
A zatem, aby wszystko poszło zgodnie z planem.
Pozdrawiam serdecznie
Agroturystyka to również ciekawy temat. Zawsze mnie interesowała. Nawet pisałam kiedyś pracę na ten temat. Prócz podróżowania lubię wszystko, co dotyczy domu. Pamiętam, że kiedyś pisałyśmy o tym (przy okazji koncertu fortepianowego w dworze na Twoim blogu.) :)
UsuńTo nie zupełnie agroturystyka. Po prostu wieś się wyludnia. W tym konkretnym przypadku, o którym myślę jedno z małżonków zmarło i syn zabrał matkę do miasta. Jednocześnie ta posesja jest mała, ale dobrze utrzymana. I jest tam miejsce na to czego brakuje w bloku mieszkalnym- garaż, warsztat, ogród i sad. To coś jak własne letnisko.
UsuńZ pewnością masz rację. Wydaje mi się jednak, że można zaobserwować dwie równoczesne tendencje. Z jednej strony wieś się wyludnia i zmniejsza, z drugiej, widać ekspansję wielkich aglomeracji. Wielu ludzi decyduje się zamieszkać na wsi lub obrzeżach miast i
Usuńdojeżdżać do pracy. Mnie osobiście męczą wielkie metropolie. Lubię odwiedzić, zobaczyć muzeum, czy galerię, pójść na koncert, zwiedzić słynne miejsca, ale życie tam byłoby dla mnie męczące.
Niewykluczone, że Ci Twoi sąsiedzi mają jakieś plany, co do tego gospodarstwa.
Dekoracje w dynie są i u mnie, na północy Niemiec, dość popularne. Ja jestem raczej antytalent do dekorowania. Jakoś mi zawsze na to brak czasu. Ale podziwiam i chętnie fotografuję dekoracje wykonane przez innych :).
OdpowiedzUsuńKażdy ma jakiś talent, a fotografia to też sztuka. Chodzę i cykam. Trochę się boję, że ktoś to zauważy, także jest dreszczyk emocjii, haha. 😄
UsuńAle ja myślę, że jak wystawiają takie niesamowite dekoracje, to się chyba nawet cieszą, jak ktoś to zauważa i fotografuje :) Inaczej zrobiliby to na ogródku wewnątrz posesji, nieprawdaż?! :) Ale wiem, ja też mimo wszystko się cykam, kiedy obfotografowuję prywatne obiekty bez możliwości zapytania właścicieli o zgodę.
UsuńNa pewno żadna z nas im tym nie szkodzi, więc chyba luz!
Właściwie, to pewnie masz rację. Nie pomyślałam o tym. Takie dekoracje to przecież forma ekspresji!
UsuńBędzie więcej zdjęć. Pozdrawiam! 😉
No jasne! Śmiało, z przyjemnością sobie pooglądam! :)))
UsuńZapraszam. :)
UsuńSon lindas decoraciones en mi paIs no hacemos eso. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuń¿Qué tradiciones otoñales tienes?
UsuńU nas tez coraz więcej dyniowych dekoracji.
OdpowiedzUsuńWybieram zdjęcie drugie:-)
jotka
O! Dziękuję za opinię. :) Bardzo lubię ten dom. Odwiedzaj mnie, będę dodawać kolejne zdjęcia.
UsuńDyniowe dekoracje dla mnie zdecydowanie wygrywają. Niezmiennie kojarzą się z taką ciepłą i pogodną, kolorową jesienią. Uwielbiam zbierać kasztany, zostało mi to dzisiaj, bo schylam się po nie zawsze, kiedy je widzę :) Już czekam na kolejne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńMoje kasztany już zebrane, chociaż nie za wiele ich tutaj. Specjalnie dla Ciebie poszukam jesiennie przystrojonych domów.
UsuńPochodzę z mieszczuchów, więc takich tradycji w ogóle nie było, bo gdzieżby kapuchę w bloku deptać?
OdpowiedzUsuńJesień zaczynała się szkołą i tyle. Jak byłam dzieckiem, zbierałam z mamą kasztany, potem w domu robiłyśmy z nich figurki.
A za co lubisz jesień? Pisałaś, że to Twoja ulubiona pora roku. 😀
UsuńGłównie za to, że odczuwam ulgę po gorączkach lata. Pogodowo jestem zwolenniczką chłodniejszych dni, lepiej się czuję fizycznie.
UsuńLubię ją także za jej przytulność w garderobie (lubię nosić swetry, ponczo i ciepłe bluzy).
Mogę zapalać świeczki zapachowe i kadzidełka. Latem to wszystko było zbyt duszące.
Szybciej robi się ciemno, więc wreszcie mogę włączać swoje światełka przy biurku (łańcuch lampek).
Pojawiają się dynie i dyniowe smaki.
Pojawiają się mgły, to jeden z moich ulubionych motywów w fotografii. Kocham wtedy chodzić na spacery.
Znikają osy i inne natręty, więc w cieplejsze dni można wreszcie korzystać z ogródków kawiarnianych, bo latem to istna gehenna.
Za kolory jesienni, ale to chyba oczywiste.
Jesienią zaczynam sezon biegowy, bo latem bieganie w gorąco i w słońcu, nie sprzyja niczemu dobremu.
Jeszcze więcej podróżuję, to takie wypady jednodniowe, bo ja już po urlopie.
Pięknie opisałaś jesień. Ja też ją bardzo lubię. Jeżeli zaś chodzi o aktywność fizyczną, to mam kilka pytań. Jak dużo jej poświęcasz czasu? Czy masz jakiś ustalony program? Gdzie ćwiczysz? I czy współpracujeaz z trenerem?
UsuńPrzygodę ze sportem zaczęłam jak skończyłam 20 lat, (dziś mam 36). Na początku uczyłam się na siłowni od trenerki, miałam jeszcze na łączach kilku wirtualnych, z którymi gadałam głównie w sprawach diety.
Usuń+ sama chłonęłam wiedzę, dużo na oba tematy czytając.
Jak jest dziś - obywam się bez trenerów. Siłownia 2x w tygodniu. Do tego spacery lub bieganie przed lub po pracy jak mam czas, to jest bardziej elastyczne i mogę o każdej godzinie, ale nie muszę jeśli czuję się bardziej zmęczona. Wypoczynek jest tak samo ważny jak sam trening.
Ewentualnie dojazdy rowerem do pracy jak nie pada, mam niecałe pół godziny w jedną stronę.
Program mam zależnie od tego co mogę rozplanować i jak mam ustalony grafik przez pracodawcę.
Zawsze układam sobie roczny plan, tzw. mezocykl treningowy, ale nie zawsze wychodzi jego realizacja, wiadomo - życie.
A dietę rozpisuję sobie już też sama.
W przyszłości chcę mieć siłownię u siebie w domu, by zaoszczędzić czas na dojazdach, wtedy będę mogła być bardziej konsekwentna w tym temacie.
Niewątpliwie planowanie pozwala osiągnąć więcej. Czuję, że muszę podążać w tym kierunku, że to mi pomoże dłużej i pełniej żyć. Ale najpierw skupię się na sposobie żywienia, a o aktywność fizyczną podpytam.
UsuńCzyli siłownię masz 2 razy w tygodniu. A jak długo ćwiczysz i jakie ćwiczenia wykonujesz? Czy to jest takie minimum, które daje widoczne rezultaty?
Ćwiczę dwa razy w tygodniu.
UsuńTo jest taki mój limit, który narzuciłam sobie ze względu na wymagającą czasowo pracę. Każdy jest inny i dla każdego co innego będzie efektywne. Wiele osób np. chodzi na siłownię i wykonuje tzw. splity. Nazwijmy to systemem - jest to taki system, wg którego każdego dnia ćwiczysz inną, jedną partię ciała.
Ja osobiście preferuję workout'y, czyli na jednym treningu ćwiczę całe ciało i wówczas mogę sobie pozwolić na mniejszą ilość treningów w tygodniu.
Mój trening trwa minimum godzinę. Zasadniczy, plus do tego rozgrzewka przed i rozciąganie po, czyli wyjdzie czasowo troszkę więcej niż godzina. Zaś jeden zasadniczy trening na splitach, może trwać od 20 minut wzwyż, a uwierz mi, da się jedną partię skatować w tak krótkim czasie.
Mnie te 2 treningi workout'ów tygodniowo dają i satysfakcję i korzyści dla zdrowia i utrzymanie kondycji, a nawet progres poprzez zwiększenie ciężaru.
Trening przede wszystkim nie powinien kolidować z życiem, dlatego jeśli chcesz dopiero zacząć, nie deklaruj sobie, że będziesz ćwiczyć 6 razy w tygodniu, bo tak właśnie większość ludzi zaczyna od stycznia, a do np. maja już połowy z tych osób nie ma na siłowni. Najlepiej sobie zacząć od dwóch razy i zobaczyć czy ewentualnie możemy i czy chcemy więcej tych treningów. Bo to ma być przyjemność, a nie gehenna.
Dziękuję za cenne wskazówki. Masz rację trending winien być przystosowany do nas i naszego trybu życia. 👍
UsuńUwielbiam jesienne dekoracje. Świetne zdjęcia! U mnie zwyczajem są np. spacery w ulubionym parku, zbieranie liści, kasztanów i robienie tam zdjęć przyrody. :)
OdpowiedzUsuńTo piękny zwyczaj. Warto go pielęgnować. 😀 Dzięki za komentarz.
UsuńJesienią zbieram kolorowe liście, suszę, i tworzę wianeczki na drzwi i bukiety na stół. Owoce i warzywa zamykam w słoikach, by zimą urozmaicały stół.
OdpowiedzUsuńDekoracje wspaniałe, nowatorskie, inspirujące, więc wszystkie mają swój niepowtarzalny urok.
Zasyłam serdeczności
Witaj Ultro! Bardzo miło Cię tu gościć. Takie własnoręcznie wykonane dekoracje z pewnością wyglądają pięknie. Z kolorowych liści naprawdę można stworzyć cudeńka. Zwiedzam okolicę i obserwuję jak to wszystko wygląda. W Stanach często miasteczka organizują konkurs na najciekawiej, czy raczej najstraszniej udekorowany dom. Pomyślałam, że pokażę jak to wygląda w rzeczywistości.
Usuń