wtorek, 16 września 2025

Odkrywcy nowych dróg - cz. 2



Marco Polo
źródło: Wikipedia

Dziś chciałam napisać o wielkim, ale dość tajemniczym podróżniku jakim był Marco Polo. A zagadkowym dlatego, że nawet jego miejsce urodzin jest dość dyskusyjne. Oficjalnie jest nim Wenecja we Włoszech z przybliżoną datą 15 września 1254r., nieoficjalnie wyspa Korčula na terenie dzisiejszej Chorwacji. Marco Polo pochodził ze znanej rodziny kupieckiej, która handlowała szlachetnymi kamieniami. Kiedy Maro miał sześć lat, jego ojciec i stryj podróżując karawanami na wschód, po raz pierwszy trafili na dwór Kubilaj - chana.  Władca przyjął ich i był zainteresowany współpracą oraz wymianą handlową z Zachodem. Na odchodne zlecił im, by przysłali mu stu  chrześcijańskich uczonych oraz olej z lampy z Bazyliki Grobu Pańskiego.
W 1269r., po 9 latach nieobecności, wój i ojciec Marco Polo wrócili spowrotem do Wenecji. Chłopiec, otrzymał solidne wykształcenie i gotów był do swojej pierwszej wyprawy.


Źródło: Encyclopedia Britannica Online

W 1271r. razem ruszyli na Jedwabny Szlak. Bez map i przewodników, wzieli ze sobą dwóch dominikanów, którzy mieli zaspokoić ciekawość wielkiego chana niestety wkrótce zrezygnowali ze względu na trudy podróży. Wieźli ze sobą także listy od papieża Grzegorza X oraz drogie podarki dla imperatora. Drogę swą przemierzali w karawanach złożonych z koni, wielbłądów i innych zwierząt jucznych, a biegła ona przez niebezpieczne góry i pustynie, gdzie woda pitna była na wagę złota, narażeni byli na ekstremalne warunki pogodowe, niskie i wysokie temperatury, burze piaskowe oraz rozbójników. W tym czasie Marco Polo zaczął spisywać swoje obserwacje. Po raz pierwszy opisał fatamorganę i dziwne dźwięki jakie wydaje przesuwający się piasek, a które ludy pustyni przypisywały nadnaturalnym istotom. Z niezwykłym zainteresowaniem notował swoje obserwacje dotyczące położenia i wyglądu odwiedzanych miast, rzemiosła i innowacyjnych metod uprawy ziemi i wytopu metali. Kiedy dotarli do Chin, nieznane jeszcze Europejczykom, papierowe pieniądze i ruchome czcionki drukarskie. 
W letniej rezydenji Kubilaj - chana był zauroczony przepychem i  wielkością jego dworu zbudowanego z marmurów, otoczonego ogrodami z egzotycznymi zwierzętami. Władca imperium mongolskiego, który kontrolował Jedwabny Szlak i był najpotężniejszy wówczas na świecie, doskonale pamiętał kupców i prośbę jaką im wcześniej złożył, a której nie spełnili. Rządził on terenami, które dziś obejmowałyby: Chiny, Mongolię, Koreę, Południową Syberię i Bliski Wschód. Znakomity strateg twardą ręką zarządzał swoim imperium. Rozległe tereny podlegały pod członów rodziny, którzy byli mu posłuszni. Panowanie wymagało od niego wybitnych umiejętności przywódczych, opracowania systemu finansowego i podatkowego. Potrzebował najlepszych doradców i żołnierzy. Wojsko wielkiego chana pilnowało porządku i zabezpieczało szlaki handlowe. Marco Polo opisywał niezwykle szybką, na ówczesne możliwości, pocztę, której punkty były rozrzucone po całym państwie i oddalone od siebie o około 75 kilometrów, gdzie "listonosz" mógł wziąść nowego, wypoczętego i nakarmionego konia i zawieźć swoje wiadomości dalej. Młody podróżnik opisywał w swych dziennikach: zwyczaje i wierzenia, potrawy, których nazwy trudno wymówić, technologie produkcji jedwabiu i chińskiej porcelany. Prawdopodobnie odbył lub zasłyszał i opisał podróże do najdalszych przyczółków cesarstwa: Japonii, Indonezji, Birmy i północnych Indii. Na dworze Kubilaj - chana Marco Polo nauczył się kilku języków i dialektów, a sam władca doceniał jego wnikliwość i zdolności obserwacji zlecając mu swoje zadania i wcale nie chciał rezygnować z jego usług. Okazja, aby powrócić do domu, nadarzyła się dopiero przy okazji zaślubin cesarskiej córki z władcą Persji Argunem. Podróż do perskiego portu Ormuz miała odbyć się drogą morską, ze względu na bezpieczeństwo poselstwa i wagę wydarzenia. Weneccy kupcy zgłosili się na ochotnika i eskortowali księżniczkę Kokaczin do Persji. Relacja z tej podróży stanowi koronny dowód na prawdziwość zapisków Marco Polo. Być może inne jego zadania były zbyt poufne i nie zapisywano ich w kronikach. Z Persji Wenecjanie udali się  przez Turcję do rodzinnego miasta.  Na miejscu jednak, Niccolò, Maffeo i Marco Polo, czekała kolejna niespodzianka, gdyż po 24 latach nieobecności nikt się ich tam nie spodziewał i nie rozpoznawał. Dalsza rodzina zajęła ich dom i wcale nie zamierzała się z niego wynieść. Musieli udowadniać swoje pochodzenie, a w opowieści Marco Polo nie wierzono i z tego też powodu otrzymał złośliwy przydomek: "Il Millione", ponieważ wszystko na Dalekim Wschodzie było u niego wyolbrzymione: miliony ludzi, milionowe armie, niewyobrażalne bogactwo...
Marco Polo nie był pierwszym, który  przemierzył drogę lądową na Daleki Wschód, ale był pierwszym, który ze swoich wspomnień zrobił użytek. Podyktował je słynnemu pisarzowi romansów Rustichello z Pizy, którego to poznał w czasie pobytu w więzieniu jako zakładnik, po przegranej bitwie morskiej w konflikcie Wenecji i Genui. "Opisanie świata" już za życia Marco Polo stało się  czytelniczym "bestsellerem", a po wynalezieniu druku zalało, całą Europę. Podaje się, że przeczytały je takie podróżnicze sławy jak: Krzysztof Kolumb, Vasco da Gama, czy Ferdynand Magellan. 



Po "więziennej" przygodzie Marco Polo postanowił się ustatkować z Donatą Badoer, z którą miał 3 córki. Kiedy przyjaciele prosili go, by odwołał swoje, przesadzone według nich, opowieści o Dalekim Wschodzie, miał im odpowiedzieć: "Nie opowiedziałem połowy tego, co widziałem, bo wiedziałem, że nikt mi nie uwierzy".  


Sami przyznajcie, czy takie życie to nie gotowy scenariusz i temat  na duży ekran? Jeśli kogoś zainteresował ten życiorys, to zachęcam do obejrzenia filmu pt.: "Marco Polo" z 2007r. lub fabularyzowanego serialu z Netflix o tym samym tytule oraz wysłuchania utworu Piotra Rubika "Opisanie świata".



cdn.

wtorek, 9 września 2025

Odkrywcy nowych dróg - cz. 1.

Podsumowując swoje wakacyjne wyzwanie, które znajdziecie tu: <wakacyjna lista pomysłów> , postanowiłam rozpocząć nowy cykl, ponieważ jak wiemy, każdy koniec jest również nowym początkiem.

Pamiętam z dzieciństwa obraz, który znajdował się w katedrze w moim rodzinnym mieście. Zawsze wpatrywałam się w niego zafascynowana. Scena przedstawiała męczeństwo Św. Tomasza na jakimś nieznanym wybrzeżu. Były tam statki w pełnym ożaglowaniu i morski potwór wyłaniającego się z morskich fal. Monstrum wyglądało trochę jak zielona zębata ryba z naroślami, z której tryskała woda, trochę jak smok - lewiatan, wyłaniający się z głębin. Myślałam sobie wówczas, że tak wyobrażano sobie przed wiekami nieznane stwory, które zamieszkiwały odległe krainy za siedmioma morzami, za siedmioma górami... Ileż odwagi musieli mieć ci pierwsi śmiałkowie, którzy wybrali się  w podróż na nieznany ląd?

Pierwszymi eksploratorami była ludność tubylcza, która zasiedlała lądy i wyspy na całym świecie. Byli to przede wszystkim Polinezyjczycy na Oceanie Spokojnym oraz Fenicjanie i Grecy na Morzu Śródziemnym.

Pierwsze udokumentowane odkrycia geograficzne miały miejsce w starożytności i polegały na poznawaniu oraz mapowaniu odkrywanej ziemi lub morza. Odkrycia napędzały kontakty handlowe i ciekawość świata.  

Najsłynniejsi pierwsi kartografowie - podróżnicy to:

- Hekatajusz (Hekatajos) z Miletu - który do historii przeszedł jako autor dwóch dzieł: "Genealogiai" oraz "Obejście świata". Pierwsze dzieło opisywało tradycje starożytnej Grecji, wierzenia i mity, a kolejne to był taki pierwszy przewodnik po portach i zatokach Morza Śródziemnego zawierający praktyczne wskazówki na temat żeglugi. Hekatajusz jako pierwszy w swych dziełach dokonał podziału i wymienił znane mu kontynenty: Europę i Azję. Poniżej rekonstrukcja pierwszej mapy: 


Źródło: World according Hekatæus 550-480B.C.


- Pyteasz z Massali (dzisiejszej Marsylii) - jako pierwszy zauważył wpływ Księżyca na pływy morskie, wyznaczył położenie geograficzne. W swoim dziele "O oceanie" opisał wybrzeże północnej Europy, w tym Brytanii i Skandynawii. Jako żeglarz prawdopodobnie dotarł do Islandii, Ultima Thule, wybrzeży Arktyki oraz przez Morze Bałtyckie do ujścia Wisły. 

- Herodot jest nazywany ojcem historii, ale dzięki swoim szczegółowym opisom geograficznym został również ojcem geografii.  :)) Podróżował do Persji, Egiptu, Libii, Babilonii, Scytii i innych okolicznych krain. 


Źródło: World according of Herodotus ca. 450B.C.

Rycina przedstawia Oikumene – cywilizowany świat w czasach Herodota

Herodot pojawia się w kulturze masowej jako symbol rzetelności i ciekawości poznawczej. Jego opisy opatrzone są klauzulą: „zgodnie z tym, czego się dowiedziałem”. 

W powieści "Podróże z Herodotem" - Ryszard Kapuściński inspirowany przez antycznego badacza historii i geografii, przedstawia podróżowanie jako formę poznania nie tylko odwiedzanych krain, ludzi oraz ich zwyczajów, ale również samego siebie: poprzez rozwój duchowy i intelektualny.


Czy podoba Wam się taki nowy cykl i czy chcielibyście dowiedzieć się czegoś więcej?

Co nowego dowiedziałaś się/ dowiedziałeś o samej/ samym sobie podróżując?

Czego nowego nauczyłaś się/nauczyłeś się od innych ludzi?

wtorek, 2 września 2025

Polecajki niepolecajki na wrzesień

No i mamy wrzesień! Jeden z piękniejszych miesięcy w roku. Wystarczy przyjrzeć się naszemu otoczeniu. Z sadu przywieźliśmy jabłka, w domu pachnie szarlotką.


Festiwal barw i obfitości zachęca do korzystania z darów natury. 



 A ja zapraszam na przegląd obrazów i treści, które inspirowały mnie w ostatnim czasie.

Książki:

Literatura współczesna amerykańska:

1. "It Starts with Us" Coleen Hoover to ciąg dalszy historii pierwszej części "It ends with Us". 


 Lily odchodzi z toksycznego związku i wiąże się z Atlasem - swoją pierwszą miłością, która w wieku dorosłym rozkwita na nowo. 

Inne pozycje literatury światowej to:

2. "Śmierć pięknych saren" - Ota Pavel 



Ciepłe, zabawne, czasem pełne grozy wspomnienia z dzieciństwa, okresu okupacji i czasów powojennych, pozwalające spojrzeć z dystansem na współczesny świat. Na szczególną uwagę zasługują opisy polowań, wędkowania, grzybobrania, spłwów kanadyjką po rzece, sporządzania tradycyjnych potraw, w końcu radzenia sobie z codziennością.

 3. Valerie Perrin "Życie Violette". 

Tytułowa Violette opiekuje się cmentarzem na francuskiej prowincji. Jej życie splata się z losami podopiecznych i żałobników w refleksyjną całość. 

Ze szkolnych lektur wybrałam: powieść literackiego giganta - Józefa Ignacego Kraszewskiego, który napisał w ciągu swego życia 232 książki.

4. "Stara baśń" to opowieść o początkach państwa polskiego, która jest jednocześnie kompedium i skarbnicą wiedzy  zawierającą zbiór zwyczajów, wierzeń, legend i podań. Piękny, bogaty język. Mam nadzieję, że jest ciągle lekturą, gdyż każdy Polak powinien ją znać.





A Wy? W jaki sposób dobieracie swoje lektury? Chciałabym czytać/słuchać je według jakiegoś klucza, żeby móc jak najwięcej książek poznać, mieć większe wśród nich rozeznanie i poszerzać horyzonty. Dużym ułatwieniem na pewno jest przynależność do jakiegoś klubu książki i czytanie według planu, a później dzielenie się spostrzeżeniami. Jak wygląda Wasza lista lektur? Czy Wasze czytanie jest planowane, czy chaotyczne?

 Filmy i seriale:

Dla porównania z książką obejrzałam kolejny raz film:

1. "Stara baśń. Kiedy słońce było bogiem" z 2003r., w reżyserii Jerzego Hoffman i ze świetną obsadą. Niestety, nie dorównuje książce, co więcej, wiele wątków zmieniono. Czyżby poprawność polityczna?




2. "EO" - film Jerzego Skolimowskiego o osiołku, który dzięki aktywistom został zabrany z cyrku. O jego dziwnym losie w jeszcze dziwniejszym dzisiejszym świecie.



3. Wreszcie udało mi się obejrzeć na HBO+ film: "Simona" - fabularyzowany film  autobiograficzny w reżyserii Adriana Panka o prof. Simonie Kossak, jej perypetiach rodzinnych oraz pracy i życiu w sercu Białowieży. W roli głównej Sandra Drzymalska, Jakub Gierszał, Beata Kulesza, Borys Szyc i inni.


4. W kinie obejrzałam: "Sketch" ze studia Angel. Film opowiada o potworach z dziecięcego szkicownika. Ożywił je tajemniczy leśny staw, do którego przez przypadk wpadły dziecięce rysunki. Z filmu dowiecie się skąd się tam wzięły i jak można było je pokonać? Oryginalny i odkrywczy. Bardzo polecam!


Serial:

Nie oglądam zbyt wielu serialów, ale moją uwagę przyciągnął w ostatnim miesiącu "Problem trzech ciał" z platformy Netflix na podstawie prozy Xicin Liu. Serial opowiada o spekulacjach naukowych i tajemniczej grze, od której zależą losy świata.


Jakie pozycje książkowe, filmowe i serialowe zainteresowały Was ostatnio? Co moglibyście polecić?

niedziela, 24 sierpnia 2025

Muzeum motorów, filmy i seriale z motorem w tle

A dziś wpis z całkiem innej beczki, ponieważ zapraszam Was do muzeum motocykli w Saint Charles, IL. Na własnym podwórku mam dwóch zapalonych motocyklisów, więc postanowiłam na przyczepkę dołączyć do ich zwiedzania. Muzeum znajduje się przy głównej ulicy i zwraca na siebie uwagę szyldem, muralem oraz ciekawymi motorami, które reklamują je na zewnątrz.




 Widać, że właściciel włożył w powstanie tej motocyklowej mekki wiele serca. 


Polski akcent to przedwojenny Sokół 1000.












Z klasycznych motocykli to właśnie marki: Harley-Davidson, Indian, Triumph i BMW są najczęściej spotykane na drogach w Stanach Zjednoczonych. Nie będę opisywać poszczególnych modeli, wspomnę jedynie, że wiele z nich ma ponad sto lat, a niektóre widziałam pierwszy raz w życiu, np.  angielski Vellocette, czy Norton.





Wejście do muzeum jest darmowe, ale można złożyć dowolną donację. Można też wziąść udział w loterii, w której główną nagrodą jest Harley-Davidson Fat Boy z 2025r. (zdjęcie poniżej) warty 27tys. $. 



A teraz, pozostając w temacie motocyklowym, chciałam Wam zaproponować kilka najciekawszych, moim zdaniem, filmów i seriali z motocyklem/ motocyklami w tle.

1. "Easy rider" - "Swobodny jeździc" klasyk z 1969r. w rolach głównych: Peter Fonda i Dennis Hopper, którzy wcielili się w role dwóch motocyklistów przewożących zakazany towar z Los Angeles do Nowego Orleanu przez Kalifornię, Nowy Meksyk, Teksas i Luizjanę.
Filmową historię można streścić w kilku słowach: nielegalne interesy, łatwe pieniądze, umiłowanie wolności i wspaniała muzyka.



2. "The World's Fastest Indian", tytuł polski "Prawdziwa historia" z 2005r. z Anthony Hopkins'em wcielającym się w ekscentrycznego projektanta najszybszych motocykli na świecie. Film opowiada o jego pasji,  uporze, determinacji i niełatwej drodze do celu. Burt Munro wyruszył z małego miasteczka w Nowej Zelandii do Sun Jose w Kalifornii, aby na solnej pustyni - Bonneville Salt Flats wziąść udział w wyścigach. Polecam wszystkim, którzy potrzebują mocnej dawki inspiracji i motywacji, bo historia jest jak najbardziej prawdziwa.




2. "One week" - "Tylko tydzień" - film produkcji kanadyjskiej z 2008r. pełen refleksji i otwartych pytań:
"Co byś zrobił, gdybyś miał jeden dzień, tydzień lub miesiąc życia? Jakiego życia byś się uchwycił? Jaki sekret byś wyjawił? Jaki zespół byś zobaczył? Komu wyznałbyś miłość? Jakie życzenie byś spełnił? W jakie egzotyczne miejsce poleciałbyś na kawę? Jaką książkę byś napisał?"
A może wybrałabyś się / wybrałbyś się w podróż z Ontario na zachodnie wybrzeże Kanady?



4. "The motorcycles diary", z 2004r., tytuł polski "Dzienniki motocyklowe" - film opowiadający o podróży motocyklowej przez Amerykę Południową biochemika - Alberto Granado i młodego studenta medycyny- Ernesto Guevara. Wyprawa jest pełna przygód i obserwacji społecznych, które ukształtowały światopogląd późniejszego bojownika o wolność Che Guevary.




5. "Sons of Anarchy" (2008-2014) - kultowy serial produkcji USA opowiada o losach członków klubu motocyklowego "Synowie Anarchii". Jak się okazuje, społeczność motocyklistów z miasteczka Charming w Kalifornii łączy nie tylko przyjaźń, pasja do jednośladów oraz wspólnego spędzania czasu, ale również szemrane interesy,  gangi i walka o wpływy.
W rolach głównych m.in.: Churlie Hunnam, Ron Perlman oraz Katey Sagal, która dostała za swą kreację Złoty Glob.


Czy dzisiejszy temat spodobał Wam się? Czy lubicie maratony filmowe? Może macie jakieś propozycje do listy najciekawszych filmów o tematyce motocyklowej? 


wtorek, 19 sierpnia 2025

Najtrudniejsza lekcja i japońskie drzeworyty ukiyo-e

 ✍️ Ernest Hemingway napisał kiedyś:

„Najtrudniejsza lekcja, której musiałem się nauczyć jako dorosły, to bezwzględna potrzeba iść dalej – bez względu na to, jak bardzo czuję się rozbity w środku.”

"Just keep swimming" mówi Dory do Marlina szukającego Nemo w filmie animowanym "Finding Nemo" (tytuł polski "Gdzie jest Nemo"). 

Podążanie ku własnym celom ma sens, więc płyńmy/idźmy dalej. 

Za mną kolejna życiowa lekcja. Może nie jakaś bardzo spektakularna, ciężka i przykra, ale stawiająca moją poprzeczkę  wyżej i  skłaniająca do osobistej refleksji. Moja mała dziewczynka poszła właśnie do Kindergarten (to jest klasa zerowa szkoły podstawowej) już na cały dzień.

 Przystanek autobusowy mamy parę kroków od domu. Z moim małym bombelkiem dojeżdża cała banda dzieci z naszego zacisznego "cul-de-sac". Od rana z osiedlowymi rodzicami obowiązuje "small talk". Schoolbus przyjeżdża o 8.38 rano i wraca o czwartej po południu. Wydaje mi się, że to bardzo długo dla takiego pięciolatka. Cały czas zadaje sobie pytania: Czy sobie poradzi w nowej sytuacji? Jak się zachowa? W pierwszy dzień pojechałam za autobusem, aby zobaczyć zbiórkę przed szkołą. Później, kiedy klasa jak pisklęta podreptała za nauczycielem do szkolnego budynku, nie mogłam sobie znaleźć miejsca. 

Nie mam pojęcia, jak odnajdują się rodzice, których dzieci wyjeżdżają na studia i widzą je dopiero z okazji świąt lub ferii? Czy to kwestia przyzwyczajenia, zimnej kalkulacji, może znajomość realiów, a dla młodych trening samodzielności? O co w tym chodzi? Nie wiem. Cieszę się, że mój syn studiuje blisko i jest z nami. Mam pewność, że nic mu nie brakuje i w razie czego może liczyć na pomoc rodziny.

Cóż, pierwsze dni nowego roku szkolnego to w zasadzie dla wszystkich jest wyzwanie. Drugi dzień był znacznie lepszy i takie pewnie będą następne. Wyznaczyłam sobie więcej zajęć i celów, a córcia przyzwyczaja się do szkolnych obowiązków i poznaje nowych kolegów. Myślę, że kluczowe jest nastawienie. 

Dziecko oczywiście w pierwsze dni wracało ze szkoły  zadowolone i dumne, że sobie poradziło, więc nie ma już odwrotu. Proces edukacji się rozpoczął i machina poszła w ruch. Powinnam się cieszyć.

Poniżej mój sierpień w ogrodzie.


I mój nowy nabytek - 🌺 Blush hibiscus, 


poczciwe Marcinki,


różowa brugmansja, czyli popularne trąby anielskie.


Ogórki już mi się kończą, 
więc posiałam  drugą zmianę.
W wolnych miejscach kiełkuje koperek
 i szczypiorek


Ale dość już tej prywaty. Dziś zapraszam Was na wystawę "Hokusai & Ukiyo-e: The Floating World".

Przenosimy się do XVII-wiecznej Japonii do miasta Edo (obecnie Tokio), które rozkwitło pod rządami szogunatu jako kulturalne i gospodarcze centrum.

 Kolekcja zawiera 53 obrazy i drzeworyty mistrzów ukiyo-e, w tym oryginalne prace Hokusai, Hiroshige i ich współczesnych oraz 17 ręcznie wykonanych przedmiotów.




W XIX wieku nastała w Europie moda na japonizm.
Pierwsze odbitki drzeworytów ukiyo-e dotarły do Europy razem z porcelaną na holenderskich statkach.



A tutaj jedna z pierwszych stu odbitek 'Fali".
Te późniejsz, jak opowiadała przewodniczka, mają więcej chmur.




Ach te miny aktorów,


 twarze "wykonane" z ciał,


ci sprytni cyrkowcy...


Inkrustowane złotem przedmioty codziennego użytku,


ślubne kimono i zbroja z "Ostatniego samuraja".




To wszystko zrobiło na mnie niesamowite wrażenie i zapisałam się już na newsletter muzeum, aby dostawać powiadomienia o nowych ekspozycjach.





Tak, dzieci też mogły stworzyć coś własnoręcznie



i poczuć się jak postacie z mangi.