A ja wam powiem, że jesień tutaj ma w sobie magię. Coś niesamowitego snuje się w gałązkach drzew. I jakby jakieś dzikie zwierzę skrada się w zakamarkach ulic, szeleści liśćmi na wietrze, przynosi dreszcz. Nie, nie ze strachu i chłodu, ten dreszcz niesie ze sobą coś nowego, tajemicę. To takie preludium do wigilii wszystkich świętych, które obchodzi się tutaj bardzo hucznie, aczkolwiek całkiem inaczej niż w Polsce.
Nie mam zamiaru smęcić, bo to nie w moim stylu, ale zaproponować Wam wyjście na spacer, na koncert, do teatru, odświeżyć swoje zarzucone, zakurzone na czas wiosny i lata pasje.
Wydaje mi się, że dzięki takim zabiegom można poczuć się conajmniej kilka lat młodziej. Ja zeszłej nocy czułam się jak nastolatka, kiedy rozpuściłam swoje włosy, ubrałam katanę i wtopiłam się w tłum na koncercie Kamelot i Nightwish.