poniedziałek, 30 czerwca 2014

Kolorowe królestwo

Mój ogród z roku na rok się powiększa, a trawnik kurczy. Ostatnio staram się inwestować w kwiaty wieloletnie. Czasem uda mi się z kimś zamienić, zbieram i przechowuję nasiona, jesienią wykopuję cebulki i bulwy na zimę, albo sadzę kwiaty wczesnowiosenne. Co roku muszę projektować swój ogród na nowo. To przecież żywy twór, świątynia duszy, zacisze, ustronie... Nie ma nic przyjemniejszego niż patrzeć, jak rośnie, kwitnie i owocuje.

Ismena robi zawsze wielkie wrażenie.



Liliowce są niezwykle łatwe w uprawie. Polecam je wszystkim początkującym.




Malwy pojawiły się u mnie dopiero na drugi rok od posiania.



Od kilku lat już  wysiewam "morning glory", czyli wilec, nie ma z nim żadnych problemów,
no może z wyjątkiem tego, że bardzo się rozrasta.


Co roku także sieję cynie z nasion zebranych jesienią.



Za to lilie 

i dalie zakwitły u mnie pierwszy raz.


Pierwszy raz też posiałam lawendę.


Posadziłam goździki,



i doczekałam się brzoskwinii. 

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Wianki

   W tym roku obchodziłam Noc Świętojańską bardzo tradycyjnie. 22 czerwca, w niedzielę, w  stadninie koni "Pistakee Bay Stable" nad jeziorem  Pistakee odbyła się impreza charytatywna, dla chorego 4 letniego Wiktorka. Fundacja "You Can Be My Angel" zbierała pieniądze na specjalistyczne leczenie dziecka we Włoszech. Wzruszałam się na każdym kroku, bo i akcja całkowicie słuszna i polskie tradycje i moc atrakcji dla małych i tych całkiem dużych: wianki, tańce przy muzyce folkowej, jazda konna, poszukiwanie kwiatu paproci, warsztaty rzeźbiarskie, loteria i przaśne jadło.












sobota, 17 maja 2014

Dom Billy'ego Corgan'a

Przypadkiem i całkiem nieświadomie stworzyłam serię o domach sławnych ludzi: Al Capone , Hemingway, Frank Lloyd Wright , itd.. Dzisiaj kolejna odsłona - dom Billy'ego Corgana, wokalisty, gitarzysty i autora tekstów, znanego może bardziej jako frontmen zespołu The Smashing Pumpkins. Podejrzewam, że niewiele czytelników kojarzy i pamięta  okres, kiedy w stacjach muzycznych i telewizyjnych królował rock alternatywny, grunge i takie tam klimaty. W każdym bądź razie chodzi o początek lat 90-tych, pokolenie X, ponure brzmienia, marne perspektywy i ogólnie pojęty bunt przeciw zastanej rzeczywistości. 
Kiedy rodzice naszego bohatera rozeszli się, Billy zamieszkał z ojcem i macochą.  Dzielił pokój ze swoim niepełnosprawnym bratem, którym musiał się opiekować, nieustannie kłócąc się z macochą. Jak się okazuje dom w Glendale Heights (zdjęcie poniżej), w którym Corgan spędził dzieciństwo, aż do ukończenia szkoły średniej, nie był najszczęśliwszy. W tym okresie jednak zaczął grać, pisać, ukształtował się jego gust muzyczny. Co oznacza, że gdyby nie te negatywne doświadczenia, byłby zupełnie innym człowiekiem. Być może nawet jego talenty nigdy by się nie ujawniły.




Często spotykam się z opinią, że ktoś inaczej wyobrażał sobie dom jakiejś wybitnej postaci, że jest dajmy na to stary, ponury, albo jakiś taki nijaki. No cóż, rzeczywistość często nas zaskakuje, nie każdy urodził się w czepku, co nie oznacza, że nie może do czegoś wartościowego dojść i nie będzie kiedyś mieszkać w pałacu. 
Dom całkiem niedawno był wystawiony na sprzedaż (o czym informował sam Corgan na swoim Twitterze), a pod koniec kwietnia br. kolejny raz zmienił właściciela.



poniedziałek, 5 maja 2014

Droga - Matka - Route 66

Podejrzewam, że najlepszym sposobem poznania Ameryki jest przejechanie jej wzdłuż i wszerz. W innych przypadkach zawsze będzie to jakiś wycinek rzeczywistości, a nie ogólny jej zarys. Nie sposób też w inny sposób docenić walorów tych terenów, trzeba wszystko doświadczyć na własnej skórze. Ciekawą alternatywą jest podjęcie właśnie takiej podróży historycznym szlakiem - Route 66, który prowadzi z Chicago w Illinois do Los Angeles, na drugi kraniec USA i wybrzeża Oceanu Spokojnego, przez trzy strefy czasowe i poprzez stany: Missouri, Kansas, Oklahomę, Texas, Nowy Meksyk i Arizonę, aż do Kalifornii i Santa Monica - ostatni odcinek dobudowany w ciągu 10 lat od otwarcia w 1926r., ogólnie 2448 mil - tj. 3940 km. Taka podróż sentymentalna o dziwo jest ciągle na czasie, dzięki legendzie stworzonej przez film "Urodzeni mordercy", kreskówkę "Auta", muzykę popularną nawiązującą do tej trasy ( Bobby Troupe, Depeche Mode, Rolling Stones) i literaturę ("Grona Gniewu" - J. Steinbeck'a), a także dzięki nostalgii do Ameryki w czasach  jej świetności. Nawet jeśli dziś "Historic U.S. 66 Route" nie jest już autostradą krajową (od 1985r.), to wciąż przyciąga rzeszę poszukujących atrakcji turystów. Słyszałam, że najciekawszy historycznie i krajobrazowo odcinek znajduje się w Arizonie i Nowym Meksyku, mimo to, pokażę wam zdjęcia z rodzinnej restauracji przy Route 66, jeszcze na starcie w Illinois, z ogromną nadzieją, że na legendarny szlak jeszcze wrócę.

 



White Fence Farm słynie z dań z kurczaka, ale ja wybrałam pieczoną rybę, 
która okazała się strzałem w dziesiątkę.
Rodzinna restauracja pochodzi z końca lat dwudziestych ubiegłego stulecia
i wydaje się jakby czas się tam zatrzymał.
 Myślę, że to również zasługa zgromadzonych tam eksponatów.












wtorek, 15 kwietnia 2014

Ab ovo ad mala

Czyli "od jaja do jabłek". Zwrot pochodzi ze starożytnego Rzymu, gdzie rozpoczynano wieczerzę jajkami, a kończono jabłkiem i oznacza: "od początku do końca".
 Mi, nie wiedzieć czemu, kojarzy się z typowo polskimi przysłowiami:
"Czym skorupka na starość nasiąknie, tym na starość trąci"
oraz 
"Niedaleko pada jabłko od jabłoni".

Tak wyglądają koszyczki i pisanki ozdobione przez
dzieci z polskiej szkoły sobotniej.




A tak wygląda tradycyjne zbieranie jajeczek w amerykańskim miasteczku.
Właściwie maleńkim miasteczku (Safety Town), gdzie dzieci uczą się zasad ruchu drogowego.
Jajeczka wypełnione są łakociami lub małymi zabawkami.




piątek, 24 stycznia 2014

Tricster Galery

Dlaczego Tricster? Ano dlatego, że mimo wszystkich swoich wad, intryg i gierek, napędza koło przyczyn i skutków, przez co napędza bieg historii. To właśnie on pilnuje, żeby coś się działo, a poprzez swoje zaprzeczenie oraz bunt wobec zastanych zasad, tworzy nową rzeczywistość. Postać i archetyp pojawia się  w niemal każdej znanej kulturze i religii. Również u Indian Ameryki Północnej.




Długo nie rozumiałam, jak ważna jest to postać. Pojełam to dopiero, gdy dotarłam do Trickster Galery i zobaczyłam obraz przedstawiający Healing Wheel. Wtedy wszystko wydało mi się jasne. Budynek jest skromny, z  wyglądu przypomina stodołę,  Tutaj właśnie  spotyka się lokalna społeczność indiańska: artyści, rzemieślnicy, muzycy oraz ich publiczność.





Wystawa opowiada o tym jak wygląda Pow-wow. Mianem Pow-wow określamy zjazd plemienny, albo inaczej spotkanie z tradycyjnymi tańcami, muzyką i śpiewem.     
W centrum są bębny, które nadają rytm uroczystości, drugie koło tworzą śpiewający mężczyźni, trzecie wspierające ich kobiety. Każdy taniec opowiada jakąś historię. Kiedy jest mowa o polowaniu tancerz naśladuje ruchy zwierząt, w ten sposób składa hołd ich duchom. Największe uznanie wśród fauny mają   orły i jastrzębie.




piątek, 17 stycznia 2014

Styl preriowy - Willa Fredericka C. Robiego

Dziś mam dla Was perełkę - styl preriowy samego Frank'a Lloyd'a Wright'a. Dom i pracownia architekta znajduje się w Oak Park całkiem niedaleko domu Hemingway'a <tutaj>. Czemu o tym wspominam? Chicago i okolice słyną z nowożytnych rozwiązań architektonicznych, drapaczy chmur, Szkoły Chicagowskiej i ze stylu preriowego, którego założycielem był  Louis Sullivan, a który rozwinął Wright. Do tego stylu nawiązują także współcześni projektanci wnętrz oraz nowoczesne wzornictwo użytkowe. Budynki w stylu preriowym z założenia wkomponowane są  w otoczenie, w sposób szczególny wyróżniają się linie poziome, prostota i szlachetność bryły, wiszące okapy nawiązujące do krajobrazów środkowego Zachodu, często wykończone motywem roślinnym. Materiałem jest przede wszystkim kamień, metal oraz drewno,  nadające całości wygląd natarulnej harmonii i spokoju.











piątek, 3 stycznia 2014

Bardzo, bardzo zimno i sylwestrowo


Podobno taki jak Nowy Rok, taki ma być cały rok. Mam nadzieję, że to prawda, bo Sylwester był fantastyczny: przede wszystkim na wyjeździe, trzeźwy, świadomy, pełen przygód i nowych rzeczy.
Pierwszy raz jeździłam na nartach i próbowałam ekstremalnych zjazdów do basenu na pontonie. Zawsze mi się wydawało, że zima jest szaro - bura, ale to nie prawda! W tym roku zamierzam spróbować więcej ciekawych rzeczy.  Poniżej kilka fotograficznych wspomnień.


Cascade Mountain


Parking ;) 

Resort Wilderness w Wisconsin Dells