Mimo wyjątkowo ciepłego roku i pięknej, kolorowej jesieni, odczuwamy, że szybciej zapada zmrok. Na wieczornym spacerze wiatr wieje przez gałęzie, nad ranem w drodze do pracy napotykamy wilgoć i chłód. Kurtki, swetry i kocyki wracają do łask. Aby podtrzymać przytulny nastrój palimy światełka i świece.
Być może zastanawiałaś/-łeś się kiedyś, w jaki sposób latarnie z dyni stały się tak popularne i dlaczego są symbolem Halloween? Aby poznać pochodzenie latarni "Jack-'o -lantern" musimy przenieść się przez Atlantyk do torfowisk i bagien, wiejskich obszarów Irlandii. Na początku XVII wieku powstała legenda o tajemniczej postaci znanej jako Skąpy Jack (Jack the Smith, Drunk Jack, Flakey Jack). Najpopularniejsza wersja opowiada o tym, że Jack oszukał diabła, a gdy ten zmienił swą postać, uwięził go w stanie przemienionym. Ale to mu nie wystarczyło. Jack chciał czegoś więcej, zaproponował więc Diabłu wycofanie się z umowy w zamian za to, że nie zabierze mu duszy przez dłuższy czas. W niektórych innych wersjach tej historii wysłannik piekieł zostaje oszukany 3 lub 4 razy. W końcu jednak czas Jacka się skończył i nie był on już w stanie ponownie czarta oszukać. Tak oto Skąpy Jack został skazany na wieczną wędrówkę po Ziemi, mając jedynie żar podarowany mu przez diabła, aby oświetlał mu drogę.
W irlandzkim folklorze z tego okresu istnieją również opowieści dotyczące tak zwanych ignis fatuus, czyli fałszywych ogni. Błędne ogniki są zjawiskiem powszechnym – z naukowego punktu widzenia ignis fatuss jest znany jako gaz bagienny i pojawia się podczas samozapłonu metanu powstałego w wyniku rozkładu materii organicznej na bagnach lub obszarach podmokłych.
Z czasem te dwie legendy zaczęły się ze sobą łączyć – kiedy wiele osób na wrzosowiskach Wysp Brytyjskich zobaczyło naturalnie występujący ignis fatuss, przypisywało je krążącemu po świecie Jackowi.
W dodatku w tej części świata wiele osób celebrowało gaelickie obchody Samhain, z rytuałem chodzenia od domu do domu w poszukiwaniu gościny (stąd wziął początek "Trick or treat" -„Cukierek albo psikus”). Ponieważ w Irlandii przed rewolucją przemysłową nie było elektryczności, to rzeźbiło się rzepę, ziemniaki lub inne warzywa korzeniowe, a następnie dodawało węgle lub świece do wnętrza, aby stworzyć prowizoryczne latarnie. Czasami rzeźbiono na nich twarze. Ta tradycja zachowała się po dziś dzień w Wielkiej Brytanii i Irlandii. Niewiele jednak osób wie, że na terenach polskich również był taki zwyczaj rzeźbienia w rzepie i innych warzywach korzeniowych (tzw. kraboszki) używane podczas obrzędu Dziadów. Podczas tego święta przyjmowano także pod dach wędrowców, aby ich starym polskim obyczajem ugościć.
Ale wróćmy do tematu. :) Imigranci, którzy przybyli z Wysp Brytyjskich do Ameryki w XVIII I XIX wieku, zastali na miejscu nową roślinę, której owoc był znacznie większy i łatwiejszy do krojenia niż warzywa korzeniowe. Jak się okazuje dynia, bo o niej mowa, była używana do dekoracji i rzeźbienia już w latach sześćdziesiątych XVIII wieku.
W ten sposób tradycje z różnych zakątków świata połączyły się w jedną w Stanach Zjednoczonych. Stąd podczas obchodów Halloween, tworzone są i powielane twarze z dyń, które znamy po dziś dzień.
Poniżej zdjęcia z tegorocznych obchodów Halloween organizowanych dla dzieci w Cantigny Park w Wheaton, IL.