Dziś zapraszam na Seans Filmowy z Margaritą 🍹📽 i ostatni film Francisa Forda Copoli -Megalopolis. Pomysł na tę produkcję powstał już w 1977 roku. W 1983 Copola sporządził zarys scenariusza, w następnych latach koncept zaczął dojrzewać, również dzięki wydarzeniom jakich wszyscy byliśmy światkami: m.in. 11 września 2001r. i następującymi po nim zmianami na arenie międzynarodowej. Reżyser chciał powrócić do pomysłu, ale epidemia Coronovirusa 19 i lockdown opóźniły powstanie ekranizacji. Pracę nad filmem zakończono ostatecznie w roku 2023. Premiera odbyła się Cannes 16 maja 2024r. Obraz kosztował reżysera bagatela 125 milionów dolarów, które pożyczył pod zastaw jednej ze swoich winnic w Napa Valley w Kalifornii. Osiemdziesięciopięcioletni dziś reżyser stwierdził, że odsetki za swoje magnus opus będzie spłacał do końca życia. Czy było warto? Postaram się opisać moje pierwsze wrażenia z filmu.
Akcja filmu rozgrywa się w Nowym Jorku, który jest jak Rzym przed swoim upadkiem. Rzeczywiste problemy multikulturowego miasta zasłania blichtr przyjęć, pokazów mody i wystawne życie celebrytów. Już w pierwszych sekwencjach zaznaczony jest główny konflikt między Cesarem Catiliną (w tej roli Adam Driver), projektantem i wizjonerem utopijnej przyszłości, a konserwatywnym burmistrzem Franklynem Cyceronem (Giancarlo Esposito). Ponadto, pomiędzy twórcą megalonu i genialnym architektem w jednej osobie, a córką burmistrza - Julią Cicero (Nathalie Emmanuel) pojawia się uczucie. Jej lojalność wobec ojca i ukochanego zostanie wkrótce wystawiona na próbę.
Jeśli jednak wysilimy swoją uwagę, na ekranie zobaczymy dużo, dużo więcej. Razem z bohaterami będziemy się zastanawiać między innymi czy:
- Dzieło wybitne opiera się trendom, modom oraz upływającemu czasowi?
- Jakim ideom winien służyć geniusz?
- Co niesie ze sobą konserwatyzm, a co liberalizm?
- Na ile ważne jest dobro ogółu, a ile poszukiwanie własnej drogi i spełnienia?
- Czemu ma służyć sztuka i jakie jest jej przesłanie?
- Pytanie o to, co pozostawimy po sobie kolejnym pokoleniom?
I pewnie wiele, wiele innych myśli i pytań, które przychodzą nam do głowy w czasie seansu i po obejrzeniu całości. Niezły miszmasz, nieprawdaż?
To wszystko oprawione w scenografię i kostiumy zainspirowane starożytnym Rzymem. Z ust aktorów usłyszymy sentencje Cycerona, Marka Aureliusza, a nawet szekspirowskie "być albo nie być"... Cała nasza zachodnia cywilizacja jest przecież zbudowana na podwalinach Cesarstwa Rzymskiego, jego wartości, idee, widzimy je w klasycystycznych gmachach urzędów, w modelu funkcjonowania państwa, w konfliktach i rozterkach, przed którymi staje współczesny człowiek i społeczeństwo.
Nie będę specjalnie zachęcać czy odradzać obejrzenia tego filmu, gdyż opinie krytyków są skrajne, a i sama musiałam wszystko sobie przemyśleć. Myślę jednak, że jeśli kogoś interesuje tematyka i to, co chce przekazać reżyser, to zobaczy go z czystej ciekawości.