"Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał się do Jerozolimy. W świątyni napotkał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły baranki i gołębie. Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał." - fragment Ewangelii św. Jana (J2, 13-15)
Daleka jestem od oceny podobnego zachowania. Najwyraźniej każdy, nawet osoba stawiana jako wzór dla innych, może się czasem zezłościć. Mimo iż agresywne zachowanie nie jest w naszej kulturze powszechnie akceptowane, to czyn popełniony w afekcie niekoniecznie przynosi negatywny skutek, bo gniew to również naturalna reakcja na krzywdę. Niezgoda na czynienie zła to również wyraz miłości bliźniego i empatii, to także próba człowieczeństwa, bo tak jak pisała Szymborska: "Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono." Kiedyś czytałam o filozofie, który wierzył, że człowiek jest z natury dobry. Inny twierdził, że wiedza jest cnotą i że człowiek rozumny wybiera zawsze drogę prawdy. A może jest zgoła inaczej? Może ludzie dobrzy to tacy, którzy uniknęli sytuacji, które uwalniają negatywne emocje i pozwalają im na czynienie zła?