Zastanawialiście się kiedyś jak bardzo zmienił się świat w przeciągu 20, 30, 50, a nawet 100 lat? Myśleliście może o tym, że nie tak dawno rodzice potrafili przygotować swoje dzieci do samodzielnego życia. Dajmy na to: matki uczyły córki gotować, szyć i jak opiekować się młodszym rodzeństwem. Ojcowie przyuczali swoich synów do pracy na roli, w gospodarstwie i przy zwierzętach.
Odnoszę wrażenie, że dziś młode pokolenie nie radzi sobie z dorosłością i odwleka moment usamodzielnienia się: a to ze względu na naukę, a to sytuację na rynku pracy, albo zwyczajnie, tak jest im wygodniej.
Wydaje mi się, że dorośli wiele mogliby się od młodych nauczyć, zwłaszcza jeżeli chodzi o nowinki techniczne. W jaki sposób rodzice mogą im pomóc wejść w dorosłe życie?
Jakie wartości chciałbyś/chciałabyś przekazać i czego nauczyć swoje dziecko, kiedy jutro wydaje się być niepewne?
Kiedy nasi dziadkowie, albo ich dziadkowie byli dziećmi do zabawy mogły służyć im przypadkowe przedmioty. Wystarczyła odrobina wyobraźni, a kawałek patyka zmieniał się w pistolet, łuk albo procę, z drewnianych klocków powstawały domy, a nawet całe osiedla. Kolba kukurydzy przeobrażała się w lalę...
Tutaj najmłodsze pokolenie uczy się jak takie lalki wykonać:
Kaczuchy zażywają kąpieli
Szop pracz również
Wiecie z czego słynie dydelf wirginijski?