Przypadkiem i całkiem nieświadomie stworzyłam serię o domach sławnych ludzi: Al Capone , Hemingway, Frank Lloyd Wright , itd.. Dzisiaj kolejna odsłona - dom Billy'ego Corgana, wokalisty, gitarzysty i autora tekstów, znanego może bardziej jako frontmen zespołu The Smashing Pumpkins. Podejrzewam, że niewiele czytelników kojarzy i pamięta okres, kiedy w stacjach muzycznych i telewizyjnych królował rock alternatywny, grunge i takie tam klimaty. W każdym bądź razie chodzi o początek lat 90-tych, pokolenie X, ponure brzmienia, marne perspektywy i ogólnie pojęty bunt przeciw zastanej rzeczywistości.
Kiedy rodzice naszego bohatera rozeszli się, Billy zamieszkał z ojcem i macochą. Dzielił pokój ze swoim niepełnosprawnym bratem, którym musiał się opiekować, nieustannie kłócąc się z macochą. Jak się okazuje dom w Glendale Heights (zdjęcie poniżej), w którym Corgan spędził dzieciństwo, aż do ukończenia szkoły średniej, nie był najszczęśliwszy. W tym okresie jednak zaczął grać, pisać, ukształtował się jego gust muzyczny. Co oznacza, że gdyby nie te negatywne doświadczenia, byłby zupełnie innym człowiekiem. Być może nawet jego talenty nigdy by się nie ujawniły.
Często spotykam się z opinią, że ktoś inaczej wyobrażał sobie dom jakiejś wybitnej postaci, że jest dajmy na to stary, ponury, albo jakiś taki nijaki. No cóż, rzeczywistość często nas zaskakuje, nie każdy urodził się w czepku, co nie oznacza, że nie może do czegoś wartościowego dojść i nie będzie kiedyś mieszkać w pałacu.
Dom całkiem niedawno był wystawiony na sprzedaż (o czym informował sam Corgan na swoim Twitterze), a pod koniec kwietnia br. kolejny raz zmienił właściciela.
Fakt, domeczek taki...malutki i skromniutki. W sumie, to sama chciałabym taki podobny mieć - ma wszystko co trzeba i ani grama więcej ozdobników, rozmiar też sensowny - całość absolutnie "niegwiazdorska" i nie-grungowa. Ale - chodzi o dom rodzinny a nie rezydencję zakupioną po osiągnięciu statusu gwiazdy.
OdpowiedzUsuńNie wiem do końca co miałaś na myśli, ale podejrzewam, że atmosfera w domu jest ważniejsza, niż jego wystrój i położenie.
UsuńA to na pewno.
OdpowiedzUsuńAle tak jak prawdziwy raper powinien wychować się w zasyfiałym blokowisku (i ciężko przyjąć do wiadomości, że to tak naprawdę była willa w Malibu), tak po mózgu grupy grunge'owej spodziewałam się raczej czegoś bardziej odjechanego, mrocznego i bez perspektyw, co namacalnie ukształtowało jego sposób postrzegania...
Po czym jak się przemyśli sprawę, to - dom rodzinny jest kupiony i urządzony przez rodziców a nie samego artystę. I owszem, atmosfera ma kluczowy wpływ.
Rodzice Heleny Bonham Carter mogli mieć piękną rezydencję w różach i klasycystycznych marmurach, ale córka (po różnych perypetiach w młodym wieku) woli inny styl, i to jego się trzyma urządzając swój obecny dom - bo HBC jest takim wyrazistym przykładem
A dom Billego Corgana po prostu mi się podoba jako projekt
Taki podniesiony ranch house? o_O Wiem, wiem, o gustach się nie dyskutuje. A jak wygląda twój dom rodzinny?
UsuńBlok, IV piętro bez windy i pokoik o wymiarach 2.25 w każdą stronę, ale za to z XIXwieczną biblioteczką pełniącą rolę szafy. Plus typowa wsiowa hawira z kielecczyny lat 50tych, z sionką, klepiskiem w niektórych pomieszczeniach, kozą i "pokojem paradnym", zamienionym wielkim wysiłkiem na coś mniej zgrzebnego ale równie beznadziejnego pod względem rozplanowania przestrzeni.
OdpowiedzUsuńMi się podobają domki norweskie, fińskie - małe (nienawidzę sprzątać i oporządzać) super praktyczne i nierzucające się w oczy. I ten ranch house taki jest, tylko pomalować by go pasowało mniej grobowo. Wygląda na idealny dla jednej-dwóch osób szukających świętego spokoju
A zdecydowałabyś się kupić dom, w którym np. "straszy"?
OdpowiedzUsuńNie, bo ja strachajło jestem, i nawet głupie trzęsienie ziemi w środku nocy mnie pcha do panicznych rozważań o szukaniu egzorcysty. Mam nadwrażliwą wyobraźnię i jestem podatna na sugestie o zjawiskach nadprzyrodzonych, "Archiwum X" oglądałam z głową pod kołdrą, filmu "Mothman Prophecies" nie obejrzałam do końca... więc dom w którym straszy - nie ma mowy, zwłaszcza że z duchami nie da się negocjować.
OdpowiedzUsuńjeszcze na plus tego ranch house - jest podniesiony, więc powódź zalewa tylko garaż i piwnicę, nie trzeba go podpiwniczać dodatkowo co oszczędza dużo pieniędzy przy budowie. Jest murowany, więc dobrze zaizolowany nie będzie tracił ciepła tak jak drewniano-pilsniowy, w dodatku mniejsze ryzyko pożaru (to jest zmora domków norweskich), jest też cichy, no i z większym prawdopodobieństwem wytrzyma uderzenie huraganu. A że klockowaty i z frontem grobowca wokół drzwi? No cóż, nie po opakowaniu powinno się oceniać, ale jest spora szansa, że potencjalny włamywacz taką mizerię oleje (zwłaszcza, że nie ma balkonów i tarasów) i na cel weźmie bardziej fantazyjny dom sąsiada
UsuńJa mam swój dom, więc nie byłam zainteresowana kupnem. Ale życzę ci, żeby twój przyszły dom, był do tego podobny, skoro ci się on tak podoba. ;)
UsuńZobaczymy... zanim zbiorę funduszę na budowę domu wiele może się zmienić - i na przykład zamieszkam nie na terenach z zimą i powodziami, a na filipińskiej plaży gdzie praktyczne będzie zupełnie coś innego. Czy pokazywałaś swój dom? Bo ogrod się przemknął gdzieś przez blog
OdpowiedzUsuńTak. Wszystko się może zdarzyć.
UsuńSmashing Pumpkins... Pokolenie X i Glendale Heights... Wszystkie te nazwy już lata temu obiły mi się o uszy, ale nie wiedziałem niczego więcej. Teraz dzięki Tobie już wiem :)
OdpowiedzUsuńDziękuję więc i pozdrawiam! :)
Nie wiem jak do tego doszło, ale znajomi zaczynają mnie już pytać, co warto zobaczyć i zwiedzić w okolicy. Dla mnie to prawdziwa frajda - stać się takim małym odkrywcą. Myślę, że Ty także mógłbyś tego spróbować. Pozdrawiam! ;)
UsuńGeneralnie lubię małe domy ,ale najważniejsze jest dla mnie wnętrze ,o wiele bardziej niż wygląd zewnętrzny,a przy tym bardzo sobie cenię funkcjonalność.Wprawdzie nie mam domu i już o nom nie mażę ,mam 3 pokojowe mieszkanie ,lubię je i to mi zupełnie wystarcza,dla dwóch osób w sam raz .Pozdrawiam serdecznie :))Molekułka
OdpowiedzUsuńAleż oczywiście, że wnętrze jest ważne. Najważniejsi są jednak chyba ludzie, którzy go tworzą. Pozdrawiam mile. ;)
Usuń