Nazwa Indiana pochodzi od terytorium znanego jako "Land of Indian", "Indian Land". Przez długi okres czasu zamieszkiwała go ludność, która żyła tutaj od tysięcy lat. Pierwsze ślady człowieka pochodzą z epoki lodowcowej (jakieś 8 tys. p.n.e.). Przed przybyciem Europejczyków, były to plemiona zaliczające się do rodziny Algoquin: Shawnee, Miami i Illini. Tubylcy stworzyli tu niewielkie społeczności, które zajmowały się uprawą ziemi - głównie kukurydzy i squash, oraz myśliwstwem i rybołówstwem. Osady położone były w pobliżu naturalnych wzniesień, które stawały się miejscami kultu, albo budowano je wedle zasad indiańskiej kosmogonii (wliczając w to place na środku wioski i usypane z ziemi rytualne kopce). W 1679r. do South Bend - portu na rzece St. Joseph dotarł fracuski odkrywca Rene-Robert Cavelier, Sieur de La Salle. Eksplorer początkowo miał zostać zakonnikiem, rozpoczął nawet nowicjat jezuicki, ale po kilku latach opuścił bramy zakonu z powodu "niestabilności umysłowej" i udał się do Nowej Francji, gdzie pochłonęło go burzliwe życie odkrywcy i kolonizatora. Niedługo po nim, na tereny dzisiejszej Indiany, pod koniec XVII i na początku XVIIIw. przybywali pierwsi osadnicy z Europy, początkowo byli to Francuzi, później Brytyjczycy, którzy zajęli się lukratywnym handlem futer. Kiedy wybuchła wojna brytyjska z Francuzami i Indianami, plemiona tubylców stanęły po stronie Francuzów. Pokonani musieli uznać zwierzchnictwo Korony, do czasu, gdy wśród amerykańskich osadników nie zaczęły się rodzić pierwsze zawiązki państwowości i chęć wzięcia spraw w swoje ręce. W 1775r. wypowiedzieli oni wojnę Koronie Brytyjskiej, która zakończyła się zwycięstwem w 1783r.. Od tego czasu zaczęło istnieć państwo sięgające od Atlantyku po Missisipi . Jako 19-sty stan Indiana dołączyła do Unii 11 grudnia 1816r. i prócz toczącej się jeszcze wojny secesyjnej (1861-65), ostatniej na terenie Stanów Zjednoczonych, rozwija się w miarę stabilnie.
Dziś mówi się, że Indiana to stan twardych ludzi: dumnych, przedsiębiorczych i pracowitych, typowo rolniczy, ale i przemysłowy (wyróżnić tu można przemysł wydobywczy, metalowy, maszynowy, samochodowy, rafineryjny i farmaceutyczny). Również stan, którego największym skarbem, mam wrażenie, jest po prostu przyroda.
Odwiedziliście ze mną wydmowe wybrzeże Jeziora Michigan:
Ładnie - jak w Polsce na d Bałtykiem... W sumie USA to prawie jak cały świat (geograficznie, kulturowo chyba też) w pigułce...
OdpowiedzUsuńJak wakacje? Mi już zaczyna brakować przejażdżek motorem po gorących drogach Tajwanu, ale wiem też, że akurat lato tam potrafi być wyjątkowo ciężkie.
Specjalnie dla Ciebie - kawałek medycyny chińskiej w postaci magicznego brązowego cukru u mnie na blogu. Pewnie napisałabym tak czy siak, ale jakoś mnie natchnęło.
I bardzo spodobało mi się sformułowanie - "w Chińskiej Republice Ludowej oraz Republice Chińskiej" :D
Owszem, bardzo przypomina Słowiński Park Narodowy.
UsuńWakacje? Dziękuję, wakacje póki co pracowicie. Jeszcze tydzień i albo będę zwiedzać, albo remontować, a chciałabym oczywiście i to i to. :)
Super, poczytam sobie. Nauka, jak to się mówi, nie idzie w las. :D A gdzie ty właściwie teraz jesteś? Prowadzisz osiadły tryb życia, czy migrujesz? :D
Przyjemne widoki i jak to dobrze, że nie trzeba tak daleko wyjeżdżać, żeby nacieszyć oczy czymś podobnym! :)
OdpowiedzUsuńMówi się, że podróże kształcą. :)
UsuńJa - zgodnie z założeniem bloga- w podróży... :D Osiadły tryb życia mi chwilowo nie grozi - głównie z braku tak zwanego gniazdka i gałązki na której mogłabym owo gniazdko wić...
OdpowiedzUsuńGdy zakończę uzupełnianie tajwańskich zaległości przejdę do wrażeń z podróży po kraju ludzi zwących siebie Helwetami...(zostały mi jeszcze jakieś 4 posty z tematów bieżących plus ta nieszczęsna moda w dynastiach i współcześnie, która wisi nade mną już z pół roku i nie mogę jej zupełnie ogarnąć... Chyba dlatego, że temat średnio mnie interesuje)
Akurat udało mi się zwiać z Tajwanu tuż przed tajfunem. W Polsce byłam, zachwycałam się makami porastającymi rów i miedzę, oraz rzecz jasna - piłam mleko od krowy :D Pogryzając czereśniami i koperkiem
Rozumiem cię doskonale. Też próbowałam ogarnąć ten temat, ale etos Celta - wojownika spełza na niczym, kiedy nie ma już o co walczyć. Bo o przeszłość, mam wrażenie, nie warto jest walczyć, warto budować przyszłość.
UsuńA borówki jadłaś? Dwa wiadra jagód z Indiany czeka na mnie w lodówce i wypadałoby coś z nich zrobić. Aaaaaaa... ;)
Bardzo piękne miejsce. W latach sześćdziesiatych miałam koleżankę mieszkającą w tej okolicy, przysyłała mi cudne kolorowe pocztówki. U nas wtedy była szarzyzna.
OdpowiedzUsuńTo chyba dobrze, że ta szarzyzna odeszła?
UsuńPiękne zdjęcia, fantastyczny rys historyczny, cieszę się że mogłem przeczytać ten post:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie. Cieszę się, że mogłam cię tutaj gościć. :)
UsuńWidoki śliczne, zwłaszcza te z morzem... I historia :)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że Indianie otrzymali status obywateli USA dopiero w okolicach wojny secesyjnej...przynajmniej tak kiedyś słyszałem.
Z jakim morzem?
UsuńChodzi mi o te, gdzie widać wodę i plażę.
UsuńTo plaża nad jeziorem. :)
Usuń-- fajne zdjęcia... tak, jak nad naszym polskim Bałtykiem.... tydzień temu wróciłam z Kołobrzegu i tak jakoś troszeńkę żal....no ale życie toczy się dalej... po - zdrówka...
OdpowiedzUsuńNie można stać w miejscu. Również pozdrawiam! :)
UsuńOj, przejechałaby Stany w wrzesz i wzdłuż.W górę i w dół.
OdpowiedzUsuńPewno, że bym pojechała. Choćby dziś, ale nie sama. :)
UsuńJa też. To moje marzenie. Alaska, Nowa Zelandia i właśnie Stany. I nie miasta, a krajobrazy i ta mniej znana, zaściankowa.
UsuńSpełnienia marzeń ci życzę!
UsuńMało realne. Ale dziękuję. Tylko wiesz, że ja musiałabym wpław :))))
UsuńA umiesz pływać? :)
UsuńKiedyś pływałam dużo. Nie wiem czy tego się przypadkiem nie zapomina, ale podobno nie, więc może do helu bym dała radę:))
UsuńTego się nie zapomina. :)
UsuńDziękuję za piękną podróż. Pozdrawiam pięknie. :-)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo. Pozdrawiam!
UsuńPiękne krajobrazy i bardzo ciekawy rys historyczny. W sumie to w Polsce bardzo mało wiemy o historii Stanów Zjednoczonych. Tym bardziej dziękuję za tę podróż po stanie Indiana:)))
OdpowiedzUsuńBardzo proszę. Ciekawi mnie wiele rzeczy, więc lubię sobie "poszperać". :)
UsuńPiekne widoki i krajobrazy chętnie bym tam pobyła serdeczności pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChętnie bym tam wróciła, póki lato i pogoda. Serdecznie pozdrawiam!
Usuń