wtorek, 1 sierpnia 2023

Ze stoickim spokojem - O stawaniu się stoikiem Tomasza Mazura

 Jak to jest? Jedni patrzą i wierzą, że mogą kształtować swój los i czerpać z życia, które jest dla nich pełne możliwości, inni traktują siebie w sposób fatalistyczny. Przez swoją strukturę odobowości, nawyki, wychowanie, pragnienia i lęki (przede wszystkim lęki!) są skazani na nieszczęście, według ich mniemania oczywiście. Niejaki Epiktet - filozof grecki, uważał, że ludzie często wolą narzekać, niż zrobić coś ze sobą. O czym to świadczy? Ano o tym, że od stuleci niewiele się zmieniło w tej dziedzinie.

Tymczasem współczesna wiedza z zakresu psychologii i neurologii potwierdza iż,

ludzka natura jest plastyczna.

I skoro już w  starożytności to zagadnienie suszyło głowy wielkim filozofom, to chciałabym napisać  trochę o stoikach (nie mylić ze słoikami :). 

-Dlaczego nie o epikurejczykach? - ktoś może spytać.

-Dlatego, że beztroskie "chwytanie dnia" może się udać jedynie na urlopie w ciepłym klimacie, w doborowym towarzystwie i przy wielu innych spełnionych warunkach. W rzeczywistości mamy do czynienia z masą przyziemnych spraw, sprawunków, załatwień, wszechobecną biurokracją, papierologią, trudnościami w pracy, ze stresami w nowych okolicznościach, z niezrozumieniem, z przemijaniem, z kłopotami ze zdrowiem, itp. itd.

Prędzej czy później zauważamy (bądź nie), że bezrefleksyjne życie sprawia, że stajemy się bezradni i bezbronni w obliczu przeciwności losu. Stoicy chcieli temu przeciwdziałać i temu zapobiegać.

Szczęście, według stoików, wymaga żmudnej pracy. Wszystkie możliwości tkwią w naturze. "Wszystko pozostaje w służbie i posłuszeństwie wobec Kosmosu- i ziemia, i morze, i słońce i reszta gwiazd, i rośliny, i zwierzęta na ziemi" (Epiktet).

Obcowanie z przyrodą daje poczucie harmonii. Poniżej zdjęcia z Arboretum. Cyceron wprost twierdził, że stoicki Bóg to prawa natury...



Prawda chodzi swoimi drogami, a stoicy zawsze stawiali na samodzielność i indywidualizm. Dlatego właśnie każdy osobiście miał przeprowadzić codziennie rachunek sumienia. Przecież jeśli wyruszamy w daleką podróż, to powinniśmy wiedzieć, gdzie się znajdujemy. Poniżej wkleiłam medytacje do przemyślenia, które pochodzą z książki Tomasza Mazura - O stawaniu się stoikiem:




Medytacja poranna

1.Kim jestem?

2.Dokąd zmierzam?

3.Co jest dla mnie ważne?

4. Jak mam zmienić swoje życie, żeby osiągnąć to, co jest dla mnie ważne?

5.Co mogę zrobić w tej sprawie już dzisiaj?

Medytacja popołudniowa

1. Jaką mam dziś kondycję?

2. Co stanowi dziś dla mnie największe wyzwanie?

3.Jakim jestem człowiekiem dla innych i dla siebie?

4. Co mi się udaje, a co nie?

Medytacja wieczorna

1. Co udało mi się dzisiaj zrobić?

2. Co mi się nie udało i dlaczego?

3. Nad czym powinienem w sobie popracować jutro?

4. Jakie są moje najważniejsze zasady?

Stoicy charakteryzowali się wewnętrzną dyscypliną i uważnością. Jeśli przydarzył im się jakiś wypadek, wyobrażali sobie, że mogłoby być jeszcze gorzej. Jeśli los im sprzyjał, nakazywali zachować spokój i robić swoje, czyli to, co jest od nas zależne, przy czym dobrze się do tego przygotowywali. Jeśli spotykały ich okoliczności niezależne (np. powódź, czy pożar), wiedzieli, że to minie. Za to ludzkie samopoczucie i uczucia są ściśle związane ze sposobem myślenia i postrzegania. Jeśli jakiś problem ich przerastał, kolejnym ćwiczeniem była próba przyjrzenia mu się z perspektywy kosmosu, lub czasu; na przykład kilku wieków lub tysięcy lat. Z kosmosu lub perspektywy czasu problem stawał się o wiele mniejszy. 

Nie ma to jak graficzne cięte riposty:


Metoda Epikura, ale stosowali ją z powodzeniem stoicy: "Winniśmy obrać sobie jakiegoś prawego człowieka i mieć go zawsze przed oczami, aby żyć tak, jakby on nam się przyglądał, i wszystko czynić tak, jakby on widział". (Seneka, Listy moralne do Lucyliusza)

Marek Aureliusz proponuje nam kolejne ćwiczenie:

"Ustroni sobie szukają na wsi, nad morzem lub w górach. I ty zwyczajnie bardzo za tym tęsknisz. Wszystko to jest jednak bardzo niemądre, bo przecież można usunąć się, kiedykolwiek zechcesz w głąb siebie(...) A nic innego nie nazywamy spokojem jak wewnętrzny ład. Jak najczęściej więc stwarzaj sam sobie tę ustroń i odświeżaj Sam siebie(...) Pomyśl, że dusza nie ulega żadnemu wpływowi ani łagodnemu, ani gwałtownemu, skoro się tylko sama w sobie zamknie i własną moc uświadomi(...)".

Stoicy wiedzieli, że nasze przekonania i wyobrażenia wpływają na nasze emocje, przez co również kierują naszymi czynami.


38 komentarzy:

  1. Boa Noite. Obrigado pela visita e comentário. Gostaria de lhe convidar a seguir o meu Blogger. Seja bem-vinda sempre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boa Noite. Obrigada, vou seguir seu blog e comentar. Muitas felicidades.
      (Thank you Google Translate :)

      Usuń
  2. Siempre es bueno meditar. Te mando un beso.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Este es el verdadero moi amigo.
      “Es un hombre sabio el que no se aflige por las cosas que no tiene, sino que se regocija por las que tiene”. – Epicteto

      Usuń
  3. Poruszyłaś bardzo ciekawy temat. Lubię takie filozoficzne przemyślenia. Chyba nieświadomie staję się takim "słoikiem" ;) Bardzo zaciekawiła mnie ta książka. Muszę się w nią zaopatrzyć.
    Wpis daje do myślenia, mam nadzieję, że trafi do większego grona, bo tą świadomość trzeba szerzyć. Nie bez powodu mówi się "Jak sobie pościelisz tak się wyśpisz" .
    Ahhhh... Mogłabym to napisać cały referat :D
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kasiu za każde Twoje miłe słowo. Sama jestem zaskoczona zawartością tej książki i spokojnie mogłabym ją polecić wielu osobom. Myślę, że będę wracać do zagadnień z dziedziny filozofii. Szkoda, że filozofia nie jest przedmiotem obowiązkowym w szkołach, choć może coś się zmieniło w tej sprawie na lepsze do tej pory? Pozdrawiam 💚

      Usuń
  4. Właśnie mi uświadomiłaś, że jestem stoikiem i to właśnie takimi zasadami kieruję się przez większość życia.
    Zwykle w chwilach kryzysowych zachowuję spokój, staram się najpierw poradzić sobie z sytuacją, a ewentualnie dopiero później dopuszczam emocje.
    Dla odpoczynku i znalezienia spokoju szukam równowagi zewnętrznej i wewnętrznej.
    Nie mylić z dokładnie poukładanym życiem bez szczypty szaleństwa :), ale ono też raczej jest częścią zdrowego poszukiwania rzeczy nowych, a nie za bardzo chaosu.
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 😄 właśnie zostawiłam komentarz u Ciebie. Ale ja mam to samo wrażenie! Co więcej, bardzo mnie ten stoicyzm pociąga. Odkąd pamiętam bardziej mnie pociągała praca u podstaw i budowanie, niż jakieś skrajne poglądy, rewolucje i chaos. Dziękuję za dobre słowo i odwiedziny. Pozdrawiam🙂💚👍👌

      Usuń
  5. Medytacji nie stosuję, ale czasem refleksjom się poddaję.
    Dużą rolę odgrywają w naszym życiu właściwe osoby, które mają wpływ na działanie lub światopogląd.
    Czasami tez dobrze podobno spotkać na swej drodze osobę, którą na pewno nie chcielibyśmy być...
    nie wiem czy można tak się skupić na sobie czy w sobie zamknąć, by nie ulegać żadnym wpływom...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że stoicy mieli świadomość wpływu innych ludzi oraz zdarzeń na życie jednostki. Stawiali nacisk na realizację osobistych celów w hierarchii od najważniejszych do tych mniej ważnych, mimo przeciwności losu, które wiedzieli, że nastąpią i zakłócą ten porządek. I nie popadać w skrajne emocje przy tym. Myślę, że to ciekawa postawa. Dziękuję za komentarz.

      Usuń
    2. Hierarchia problemów jest ważna, z tego właśnie bierze się spokój i poczucie harmonia.
      Znam wiele osób, które "lubią" martwic się rzeczami, na które i tak nie mają wpływu, a to niweczy ich spokój wewnętrzny.
      jotka

      Usuń
    3. No tak, trzeba się pilnować, pokusa narzekania na czynniki niezależne jest bardzo silna. Pozdrawiam. 😀

      Usuń
  6. Przeciwstawianie stoików epikurejczykom bierze się głównie z niezrozumienia o jakim szczęściu (hedonizmie) mówi epikureizm. Hedonizm epikurejski to nie hedonizm w powszechnym znaczeniu tego słowa. Obydwie szkoły powstały w czasach rozpadu znanego Grekom świata (hellenizm) i miały odpowiadać na ludzkie niepokoje (inaczej niż wcześniejsze szkoły, które zajmowała głównie ontologia i całościowy opis świata). Stoicyzm miał spory wpływ na niektóre współczesne szkoły psychoterapii (np. CBT).

    A jeśli chodzi o różnice między ludźmi, niektórzy sobie nie radzą, bo np. w domu rodzinnym sposób wychowania wzmocnił pewne ich cechy osobowości. Wyuczona bezradność jest faktem (Seligman pisał o niej już kilkadziesiąt lat temu).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To szczęście epikurejczyków polegało na unikaniu cierpienia i unikaniu potrzeb, które generują cierpienie (coś jakby jedno z założeń buddyzmu), natomiast stoicyzm zachęcał do życia w zgodzie ze swą naturą, a poprzez hartowanie ducha móc osiągniąć satysfakcję i szczęście w życiu. Oczywiście można by jeszcze wymieniać różnice, ale to główne, które przychodzą mi teraz do głowy. Nie potępiam hedonizmu, uważam, że każdy powinien dążyć do szczęścia tak jak umie, ale unikanie trudności? Jest trochę niedojrzałe, a w praktyce chyba niemożliwe.
      W jaki sposób można wzmocnić w dziecku cechy, które powodują wyuczoną bezradność? Bardzo mnie ten temat zainteresował.
      Dziękuję za ciekawy komentarz.

      Usuń
    2. @MaB, stoicyzm zachęcał do życia zgodnie z prawami natury, ale postulował też, że wiele naszych pragnień jest "nienaturalna", czyli trzeba je wygaszać (w skrajnej interpretacji umysłu ciasnego, który szuka autorytetu: jest jedna natura, taka jak filozof powiedział i filozof decyduje, co jest nienaturalne). Nie pragnąć i nie lękać się niczego. Brzmi ładnie. Ale skoro pragnienia i lęki są powszechne, to co jest w nich nienaturalnego?

      Z tego, co napisałam powyżej wynika, że pomysł Epikurejczyków był podobny: nie da się zmienić rzeczywistości, pracujmy nad nastawieniem (czy to jest unikanie zamartwiania się śmiercią, czy jak u stoików, panowanie nad popędami). Finalnie chodziło o to, że szczęście nie zależy od czynników zewnętrznych.

      A jak sądzisz? Wyręczanie (powoduje, że u dziecka nie wykształca się poczucie sprawczości), nadopiekuńczość, podważanie pomysłów (najczęściej podyktowane własnym lękiem: nie dasz rady, nie uda ci się, to jest dla Ciebie za trudne), manipulowanie (mój ex-facet np. kupił synowi gitarę z metalowymi strunami tylko dlatego, że wiedział, że gra się na niej trudniej, więc syn szybciej się podda).

      Usuń
    3. Chodzi Ci o to, że u stoików rozum kierował popędami? Uważasz, że to jest sprzeczne z naturą człowieka?
      Napiszę Ci, czemu ja uważam epikureizm za mało praktyczny. Dostęp i spełnianie jak największej ilości przyjemności sprawia, że człowiek wyklucza inne, które mogą wpływać na szczęśliwe życie, np. posiadanie rodziny i potomstwa. Skrajny hedonizm to realizowanie własnych egoistycznych pragnień, nie zważając na uczucia, czy potrzeby innych. W rezultacie takie postępowianie niesie pustkę i poczucie osamotnienia. Zatem osoba będąca w mniej, czy bardziej formalnym związku, nie odnajdzie się w tej filozofii, gdyż wspólne życie i przyszłość zakłada wspólne, a nie osobiste cele.

      PS' Mam nadzieję, że ten młody chłopak nie zrezygnował z nauki gry na gitarze.

      Usuń
    4. @MaB, używanie rozumu nie jest sprzeczne z naturą człowieka, ale popędy też nie są sprzeczne z naturą człowieka (chyba to jest jasne, że tej natury są częścią?). Podstawowym problemem, jak zawsze, jest utrzymanie arystotelowego złotego środka. Tzw. kierowanie rozumem popędów może prowadzić do impasu. Sztandarowym przykładem są nieudane związki bazujące na tym, że ludzie zaprzeczają popędowi seksualnemu i wmawiają sobie, że zainteresowali się drugą osobą nie dlatego, że odczuwali potrzebę seksualną, tylko dlatego, że byli zakochani. Wydaje się mi, że u kobiet jest to zjawisko powszechniejsze, ponieważ luźne związki seksualne mężczyzn przed wejściem w poważną relację są społecznie bardziej akceptowane. Więc kobiety cudownie "zakochują się" w pierwszym facecie, który chce z nimi chodzić, zamiast realistycznie zauważyć, że miały ochotę na seks. Potem kminią latami, co poszło nie tak. To poszło.

      Tak jak od początku zauważyłam, interpretujesz epikureizm w kategoriach współczesnego pojmowania przyjemności (która ogólnie jest potępiana przez kościół katolicki). No i mówisz mi, że posiadanie dzieci nie jest przyjemnością :D (nie jestem zaskoczona, bo wiele osób mających dzieci mówi osobom bezdzietnym jednocześnie, że rodziciestwo jest trudne i łatwe, i nie widzą w tym sprzeczności) . Tymczasem hedonizm epikurejski to np. rozsądne zaradzenie cierpieniu. To nie jest żaden skrajny hedonizm.

      W gruncie rzeczy jednak zarówno epikureizm jak i stoicyzm są pewnymi próbami zaradzenia niepokojom. Próbami ciekawymi z których warto czerpać, ale nie warto się im oddawać w całości. Nie da się zawsze uniknąć cierpienia (epikureizm), nie da się zawsze uniknąć ekscytacji (stoicyzm), więcej nawet, czasem nie warto jej unikać, bo są sytuacje w której nasza psychiczna adekwatność z tym, co się dzieje, jest ważniejsza od spokoju.

      Oczywiście, że zrezygnował. Stawianie przed dzieckiem zadań zbyt trudnych jest jedną z lepiej działających manipulacji uzależniających dziecko od rodzica i jego potrzeb.

      Usuń
    5. Epikur stworzył rachunek przyjemności, teorię, według której zanim się skorzysta z jakiejś przyjemności, należy rozważyć, czy suma cierpienia, związanego z jej realizacją, nie będzie większa od niej samej? Jednym słowem - czy się opłaca? Gdyż z przyjemnościami już tak niestety jest, że można je przesadzić. :)
      Etyka złotego środka, o której wspominasz, a która została wymyślona przez Arystotelesa, bardzo mi przypomina stoicyzm, właśnie przez to szukanie umiarkowania i nie popadanie w skrajności. Dodatkowo Arystoteles twierdził, że filarem wartościowego życia jest działanie rozumne.
      Według GUS najczęstszym powodem rozpadu związków małżeńskich jest niezgodność charakterów, a dokładniej brak komunikacji w związku. Przez brak porozumienia tworzy się taki właśnie impas. Nie rozmawiamy o oczekiwaniach, a one często bardzo się różnią, bo tak naprawdę ludzie są różni. Wchodząc w związek kieruje nimi uczuciem zakochania, czy też jak Ty sformułowałaś lakonicznie popęd. W życiu trudno to uczucie (zakochania), czy libido utrzymać na tak wysokim poziomie przez cały czas. Aby jednak związek przetrwał niezbędna jest komunikacja i wspólne długofalowe cele.
      Faktycznie Kościół krytykował epikureizm głównie za zgorszenie moralne i za to, że z biegiem czasu ze szkoły filozoficznej stał 'ezoteryczną sektą', do której chętnie przyjmowano młodych chłopców z zamożnych rodów. Samego Epikura zaś w wiekach średnich nazywano (trochę pogardliwie) " właścicielem kuchni, gospody i burdelu".
      Ja Epikura cenię za to, że podobnie jak Demokryt, twierdził, że wszystko co istnieje na świecie zbudowane jest z atomów. W tamtych czasach podobne sformułowania były rewolucyjne i nie sposób było tę tezę udowodnić.
      Odnośnie posiadania dzieci. Tak w istocie jest! Rodzicielstwo jest trudne i łatwe zarazem. Przynosi satysfakcję i zadowolenie jak również zmęczenie i troski. To połączenie skrajności. Zresztą zapytaj rodziców. W ogóle notuj wszystko co powiedzą, bo te słowa mają wielką wartość.
      Odnośnie gry na gitarze, to zasięgnęłam opinii i okazuje się, że rodzaj strun zależy od rodzaju gitary. I zarówno nylonowe jak i metalowe mają swoją miękkość i grubość. I owszem można nauczyć się na metalowych.
      Dziękuję za komentarz. Przepraszam za późną odpowiedź, ale życie w realu czasem jest ważniejsze. Pozdrawiam!

      Usuń
    6. Myślę, że już wiesz, że znam filozofię starożytną (nie tylko zresztą tą), więc pominę tłumaczenia teorii.

      Stoicyzm miał kłopot ze złotym środkiem. Społeczeństwo złożone z samych stoików byłoby dość zatomizowane i przede wszystkim miałoby problem z dzietnością :)

      Pisząc o popędzie miałam na myśli "cud" znalazczości. Kobiety lubią bzdurzyć, że wszystko jest po coś, a miłość to tajemnicze przeznaczenie, gdzie znajduje się swojego w korcu maku, tymczasem na Ziemi pełnej miliardów ludzi wybierają najczęściej sąsiada lub kolegę ze szkoły kierując się regułą dostępności. Czyli coś mały ten korzec maku. I nie chcą się przyznać same przed sobą, dlaczego taki mały ("wybrałam z tego co było, bo chciałam seksu i rozmnażania, dopasowanie partnera zupełnie mnie nie interesowało"). Nie piszę o zakochaniu. Wiele kobiet nie jest w swoich partnerach zakochana. Używają takiej nomenklatury, ale jednocześnie uważają swoich partnerów za osoby "do poprawienia" - większość młodych kobiet w fazie narzeczeństwa bezustannie ciosa swoim partnerom kołki na głowie, bo nie są oni takimi osobami, jakimi one by chciały, żeby byli, ale nie mogą ich zostawić, bo mają inny priorytet (absolutne zafiksowanie na funkcji biologicznej). I gdyby tutaj wszedł nagle stoicyzm ... :DD Myślę, że mielibyśmy natychmiast dzietność na minusie.

      Chrześcijaństwo i epikureizm mają po prostu zbyt różne bazy filozoficzne. W epikureizmie unika się cierpienia, chrześcijaństwo jest oparte na sadomasochiźmie (dostaje się punkty za cierpienie; im bardziej, tym lepiej). Wątek o chłopcach brzmi tak, jakby kocioł przygadywał garnkowi :)

      Myślę, że rodzice, którzy widzą, że podjęcie się roli rodzica było błędne i oparte na fałszywych przesłankach, czują gorycz i zawiść w kierunku osób bezdzietnych. Zupełnie niepotrzebnie, bo to nie oni są źródłem ich pomyłki, ale ludzie, którzy takich niezadowolonych rodziców otaczają. Wielu rodziców wspaniale się czuje w tej roli, ale ... Mamy takich przyjaciół. Jedno z pary jest bardzo zadowolone z bycia rodzicem, drugie jest przeciążone, zmęczone, chyba rozczarowane. Zgadnij, które z nich dopytywało, czy nie myślimy o adopcji? (no dobra, powiem Ci: to niezadowolone. Taką mam obserwację, że jak ktoś nie za bardzo jest szczęśliwy, to próbuje innych ściągnąć na taki sam tor, zadowoleni niczego nie uzasadniają, bo są zadowoleni i nie muszą rozkminiać, czemu nie są).

      Oczywiście, że można się nauczyć na metalowych. Ale nie o tym napisałam. Rodzic wybrał gitarę trudną, żeby obniżyć u dziecka szansę na sukcesu. Natomiast stwarzanie atmosfery w której nie ma szansy na sukces odpowiada na Twoje pytanie, jak wykształcić w dziecku wyuczoną bezradność.

      Spoko, ja też byłam zajęta, tylko, że moja zajętość polega na siedzeniu przy laptopie.

      Usuń
    7. Szczerze mówiąc zapomniałam, że studiowałaś filozofię, ale mi skutecznie o tym przypomniałaś. ;)
      Zgodnie z zasadą, że najwięcej dzieje się w głowie, mam wrażenie, że stoicyzm zawsze był popularny, ale teraz to bije rekordy popularności! Jest wiele publikacji opisujących praktyki stoickie, na całym świecie powstają stowarzyszenia, np. Tomasz Mazur, autor książki, o której wspominam na blogu, założył centeum Praktyki Stoickiej. Wielu ludzi uważa, że rozważania stoickie np. Marka Aureliusza mają charakter terapeutyczny. Niektórzy opisują stoicyzm jako mentalną samoobronę, która pomaga im w codziennym życiu. Dzięki tej filozofii przeciwności losu stają się lekcjami, a nie życiową tragedią.
      Wydaje mi się również, że stoicyzn może być odpowiedzią na bolączki ówczesnego świata. Sama pisałaś, że ludzi jest za dużo, że cisną się w miastach, co nie jest naturalne...
      Poza tym niewielu filozofów garnęło się do założenia rodziny, woleli sobie pogadać. Epikur nie był lepszy...
      Co to jest "cud znalazczości"? Pierwsze słyszę! A reguła dostępności?
      Stoicyzm odradzamy wszystkim narzeczonym.;)
      Zazdrość jest mi obca. To destrukcyjne uczucie. Wolę wymagać więcej od siebie, żebym mogła sobie na coś pozwolić na przykład.
      Jakbym chciała nauczyć się grać na gitarze, to nikt by mnie nie powstrzymał.

      Usuń
    8. Stoicyzm bardzo odżył w XX wieku, m.in, za sprawą tego, że psychoterapeuci szukając leku na ludzkie bolączki, które niekoniecznie da się zaleczyć farmakoterapią, sięgnęli do terapii starożytnych (filozofii hellenistycznych). Kwestia jest jednak taka, że nie ma leku na wszystko, na końcu umieramy, a pomiędzy bywamy bardzo nieszczęśliwi. Taki jest ludzki los i może pociechę można znaleźć w tym, że uczestniczymy w czymś tak uniwersalnym?

      Ludziom na początku związku na pewno przyda się refleksja: dlaczego to robię? Jak obezwładnia mnie pożądanie i widzę wszystko na różowo, to mam sensowne usprawiedliwienie. Ale jeśli jestem z kimś i ciągle kwęczę, nic mi się w tym gościu nie podoba, a jednak prę do spełniania ról, to może po prostu nastawić bobra, ale nie lecieć zaraz do ołtarza? Bo będzie mi przykro z pewnością. I na dodatek sama sobie będę winna (bez usprawiedliwienia). To tylko przemyślenie, wiem, że ludzie tak nie robią. Ich problem.

      Jeśli ktoś wie, że nie będzie zadowolony mając żonę i dzieci, i nie ma żony i dzieci, to wielka chwała mu za to (nie unieszczęśliwia dodatkowo jakiejś kobiety i jakichś dzieci swoją osobą, bo i tak jest spora grupa ludzi nieszczęśliwych ponieważ ich rodzice i partnerzy nie chcieli być w tej roli, a są).

      Reguła dostępności: bierzesz, co jest (co zostało, co nie jest zaklepane, co przechodziło, co zapytało, czy chcesz).

      Zazdrość bywa motywacyjna, zawiść jest destrukcyjna.

      Dzieci mają różną wrażliwość (bo ludzie mają różną wrażliwość). Poza tym nawet dorośli ulegają takim subtelnym manipulacjom. No i właśnie rodzice-manipulanci tak tłumaczą: gdyby naprawdę chciał, to by się nauczył. Nie nauczył się, czyli miałem rację. Czyli to nie była manipulacja, po prostu znowu miałem rację, że gamoń i ciamajda. Muszę mu mówić, co ma robić, inaczej jest bezradny. Zostajesz tu na zawsze gamoniu, siedź i słuchaj jaki jestem fajny ;) W opisanym przypadku biograficznym, ex ożenił się i miał nowych synów. Więc przypuszczam, że starszy trochę uciekł z widoku, niech mu będzie na zdrowie.

      Usuń
    9. Zauważam pewien brak konsekwencji w wypowiedzi. Jaka filozofia Tobą kieruje? Jaka jest Ci bliska? Nie znam tych ludzi, których opisujesz. Mam jednak nadzieję, że będą szczęśliwi. Czego i Tobie życzę. Pozdrawiam!

      Usuń
    10. Musisz mi wskazać brak konsekwencji w wypowiedzi (nie twierdzę, że jej nie ma, tylko jej nie widzę). Nie szukam kultu, książki, ani pana na yt, których mogę followować od deski do deski :) W swoim poprzednim komentarzu poza ostatnimi dwoma zdaniami nie opisywałam konkretnych ludzi, ale zauważalny trend. Ludzie będą mieli jak będą mieli. Jestem zadowolona z mojego życia, dziękuję :)

      Usuń
    11. Ależ poszukiwania są jak najbardziej naturalne. :) Ja też nie szukam kultu, ani żadnego guru, po prostu interesują mnie różne ścieżki rozwoju i punkty widzenia. Szukam motywacji i sposobów radzenia sobie z rzeczywistością. Nie widzę w tym nic zdrożnego. Nie wiem czemu niektórych ludzi to tak drażni?
      Brak konsekwencji u Ciebie widzę w podejściu do kierowania popędem.
      Skrytykowałaś stoicyzm za wygaszanie popędów i za to, że pan filozof decydował co jest naturalne, a co nie,(przy czym u stoików nie było guru, każdy dążył do tego, by zostać mędrcem, ale epikurejczycy już go mieli w postaci Epikura właśnie, który był wręcz wielbiony w swoim ogrodzie - szkole ).
      Brak konsekwencji, gdy piszesz, że społeczeństwo złożone z samych stoików byłoby zatomizowane i miałoby problem z dzietnością, w innej wypowiedzi zaś twierdzisz, że na świecie jest przeludnienie, a kobietami rządzi biologia, gdyż biorą sobie na partnera sąsiada, albo kolegę ze szkoły, aby go trochę pozmieniać w okresie narzeczeństwa i później się rozmnażać. A ten partner nie jest dopasowany. I później każdo z nich odgrywa w swym małżeństwie role, a dzieci wychowują się w patologicznych rodzinach, przez co wyrastają na jednostki z wyuczoną bezradnością. Taki widzisz obraz i kondycję współczesnej rodziny?
      To napisz jak to powinno być? Jaka powinna być rodzina z Twojej perspektywy?

      Usuń
    12. @MaB, nie ma nic złego w szukaniu. Być może kogoś to drażni, mnie z pewnością nie. Natomiast lubię krytyczne myślenie (tzw. zastanawianie, czy to, co do tej chwili przeczytałam, wiem, uważam, zgadza się z tym, co czytam w danej książce).

      Kłopot z naszymi rozmowami jest chyba taki, że Ty chcesz, aby ktoś Ci powiedział jak powinno być. I odnajdujesz to w książkach. Spoko. Ja widzę świat bardziej opisowo (tzn. takim jakim jest), potrafię sobie też łatwo wyobrazić każdą dobrą ideę doprowadzoną do skrajności (prawie nigdy nie daje to dobrych efektów). Dlatego nie rani mi serduszka, że chociaż lubię stoicyzm, nie wszyscy są stoikami i nie każdy uważa, że stoicyzm jest najlepszą filozofią (bo nie jest, ponieważ nie ma najlepszych filozofii, są tylko adekwatne do danej sytuacji).

      Ludzi jest bardzo dużo (to fakt). Gdyby każdy był stoikiem dynamika związków byłaby inna (to już moja opinia, nie mogę tego sprawdzić, ale tak uważam). Kobietami mocno rządzi biologia (to fakt; i społeczeństwo nie pomaga im szybko zobaczyć wszystkiego w perspektywie, to moja opinia; same muszą się przekonać i nieraz nie jest to dla nich fajne). Odgrywanie ról i wychowanie dzieci w patologicznych rodzinach sama sobie połączyłaś (czym innym jest fakt zmyślania, że jest się zakochanym, a czym innym np. zaburzenie osobowości u rodzica, które mu każe przytrzymywać dziecko w domu jak najdłużej). Niekoniecznie obraz rodziny współczesnej jest inny od rodziny z przeszłości. Można to jakoś tam porównywać, ale na potrzeby dyskusji blogowej jest to zbyt skomplikowane.

      Mam fajną, małą rodzinę. Nie wiem, jak to się stało. Pewnie zwykły traf. Wiem, że nic nie trwa wiecznie. Jeśli szukasz jakiegoś potwierdzenia jaki to wszystko ma sens, to mogę jedynie stwierdzić, że każdy sens tworzy sam.

      Usuń
  7. Nie, nie potrzebuję, żeby ktoś mi mówił jak powinno być (bo ja to wiem, umiem dostrzegać różnice, mimo, że przyglądam się wielu postawom i lubię dyskutować), chodzi mi natomiast o to, żeby ktoś, z kim rozmawiam umiał sam klarownie przedstawić swój pogląd na temat, który jest obecnie na tapecie.
    Cieszę się, że jesteś szczęśliwa w swojej rodzinie. Mam nadzieję, że będzie ona rozwojowa. ;)
    Zakochanie przypomina trochę obłęd, dlatego umieściłam tę rycinę wyżej, miłość to wyższa szkoła jazdy... Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @MaB, jak napisałam powyżej, lubię krytyczne myślenie :)

      W temacie rodzinnym, nie wiem jak być powinno. Na szczęście. Moja świekra całe życie wiedziała, a ostatnio przyszło jej nas chwalić (zgroza!), bo życie bywa zaskakujące.

      To prawda. Zakochani nie myślą. Dlatego są jakoś tam usprawiedliwieni.

      Usuń
    2. To ciekawe, że wpasowaliście się w model rodziny świekry. Może coś z tego będzie? :D

      Usuń
    3. @MaB, niestety (dla niej) wyszło inaczej. Osoby, które wiedzą jak powinno być, narażają się na długie pasmo rozczarowań - nie inaczej przydarzyło się mamie mojego Kochanego. Na końcu wychodzi tak, że gdy sąsiadka zapyta "co tam u dzieci?", głównie o czarnej owcy da się powiedzieć coś, czego nie trzeba kryć z prawilnego wstydu.

      Usuń
    4. Co zrobić? Samo życie. 🤷‍♀️

      Usuń
    5. @MaB, nic nie zrobić, na robienie był czas dawno temu. Świekra sama winna jest swoich rozczarowań. A latorośle same jakoś ogarną. Albo i nie.

      Usuń
    6. Oczywiście, w pewnym wieku wychowywanie już nie jest możliwe, tymbardziej, gdy latorośl chce o sobie samemu decydować. Pozdrawiam.

      Usuń
    7. @MaB, :D zapewne "tym bardziej".

      Usuń
    8. Tym bardziej wtedy. :)

      Usuń
  8. U mnie z samodyscypliną (bardzo) kiepsko :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To faktycznie na dłuższą metę może być ciężko. A co się nie słucha i dlaczego?

      Usuń
    2. Ja działam spontanicznie. Niewiele trzeba, żeby oderwać mnie od obecnego zadania. Do tego szybko się zapalam i daję z siebie za dużo, przez co też szybko się wypalam

      Usuń
    3. Tak zwany słomiany zapał?
      Ale książki czytasz jak profesjonalistka! Pozdrawiam, udanego weekendu! ;)

      Usuń