poniedziałek, 24 lipca 2023

Oppenheimer - triumf czy upadek nauki?

Do kin 🎥 weszły właśnie dwa skrajnie odmienne filmy: "Barbie" i "Oppenheimer". W wielu serwisach oraz kontach na youtube pojawiło się  w tytułach połączenie tych dwóch -  "Barbenheimer", a także pomysł, aby w jednym ciągu obejrzeć oba. 







Oppenheimer przyciągnął moją uwagę jako pierwszy już podczas reklam przed seansem Indiany Jonesa (obok Diuny 2 oczywiście, która wejdzie do kin w listopadzie). Film opowiada historię genialnego naukowca, który poprowadził projekt „Manhattan” mający na celu zbudowanie bomby atomowej. Przełom w badaniach nastąpił w lipcu 1945 roku, gdy na poligonie wojskowym Los Alamos w stanie Nowy Meksyk zdetonowano plutonową bombę o sile 20 kiloton - Trinity.  W tej historii jesteśmy świadkami ogromnego sukcesu naukowców, ale obserwujemy moment ich otrzeźwienia i rozterki na temat niszczycielskiej siły broni jądrowej. Wszystko to przeplata się z życiem prywatnym głównego bohatera; z jego momentami zauroczenia, pasji i  wewnętrznego konfliktu. Mam nadzieję, że nie będzie to spoiler, gdy napiszę, że na ekranie pojawiają się dwie kobiety (w tych rolach doskonała Emily Blant jako żona oraz intrygująca  Femme Fatale - w tej roli Florence Pugh). Oprócz tego można wyróżnić Roberta Downeya Jr, Matta Damona oraz  oczywiście Cilliana Murphy, który według mnie za rolę Oppenheimera powinien dostać Oscara.

Kiedy bomby atomowe zostają zrzucone na Hiroszimę i Nagasaki, Robert Oppenheimer zaczyna mieć wyrzuty sumienia. I myślę, że to brzemię ciążyło na nim już do końca życia. Dodatkowo w czasach zimnej wojny i wyścigu zbrojeń zostaje zniesławiony i oskarżony o szpiegostwo  i z bohatera osiągającego olbrzymi sukces, popada w niełaskę. Zostaje zrehabilitowany dopiero przez Kennedy'ego.

 Jako ciekawostkę chciałabym Wam napisać, że University of Chicago dało przyczynek do prac nad energią jądrową. Tutaj powstał pierwszy reaktor:




Chicago Pile nr 1 (CP-1) został zbudowany w prowizorycznym laboratorium pod trybuną Stagg Field Stadium na Uniwersytecie w Chicago. To tutaj w 2 grudnia 1942 r. Enrico Fermi i jego współpracownicy przeprowadzili eksperyment  kontrolowanej samopodtrzymującej się reakcji łańcuchowej i tym samym wprowadzil Świat w erę energii jądrowej.
Jeśli chcesz poczytać o Fermilab zapraszam 
TU

 Poniżej pomnik na pamiątkę tego eksperymentu


Powyższe dwa zdjęcia pochodzą ze strony:
https://news.uchicago.edu/story/how-first-chain-reaction-changed-science

Pokrótce przedstawiłam Wam dwa sposoby na wykorzystanie energii atomowej: przykład jej destrukcyjnej siły oraz wykorzystania jej jako źródła energii.
Odnośnie tego moje pytania:
Po pierwsze, czy wykorzystanie nauki przeciwko ludności cywilnej - to triumf, czy jej upadek?
Drugie zaś, dotyczy stawiania granic;
czy można stawiać nauce jakiekolwiek granice w jej rozwoju? Jeżeli tak, to  dlaczego?


32 komentarze:

  1. Dwa skrajnie odmienne filmy: "Barbie" i "Oppenheimer";
    nie oglądałam żadnego ; chyba nie obejrzę;
    a co do twoich pytań;
    1) nauka powinna służyć ludziom, do łagodzenia wszelkich niedogodności;
    dla minimalizowania udręk i bólu;
    niestety >
    tak już jest na tym świecie
    że dobro "złego"gniecie;
    więc sięga po zdobycze nauki i techniki;
    aby wykazać wyższość swego "ja"
    co przyczynia się do...niszczenia ;
    2) moim zdaniem; wszystko ma swoje granice;
    których nie powinno się przekraczać;
    pozostaje kwestia; kto miałby te granice stawiać???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubisz kina, czy tematyka Cię nie zainteresowała?
      1) Odnośnie pierwszego pytania, próbuję jakoś usprawiedliwić Oppenheimera. On był genialnym odkrywcą. Czy badanie właściwości i eksperymentowanie jest złe?
      2)
      Takie granice mogłyby sobie stawiać organizacje międzynarodowe, np. ONZ.
      Tyle, że wiele zależy od polityki poszczególnych państw członkowskich.
      Co ciekawe, Niemcy w tym roku pozamykały swoje elektrownie atomowe i zaraz odczuli niedobory. Nie jest łatwo zaspokoić popyt na energię. Zielona energia jest ciągle w powijakach.

      Usuń
    2. Znowu system nie chce mnie zalogować więc już na wstępie się podpisuje aby nie być Anonimem> Aisab

      Dla mnie tematyka za ciężka. Obecnie nastawiona jestem na lekkie tematy; np. komedie.
      Przez 10 lat prowadziłam wypożyczalnię kaset i płyt DVD; miałam już tego przesyt, zmęczenie; bo każdy egzemplarz przed puszczeniem w obieg koniecznie trzeba było przejrzeć i w razie złego nagrania reklamować; a tematyka miała szeroki rozrzut; nie wszystkie filmy byłam w stanie oglądać [np.horrory; mordobicia czy Szokująca Azja; albo te o zwyczajach w Afryce], niektóre musiał mąż sprawdzać.
      Dziś już wolę teleturnieje od filmów.

      Usuń
    3. Czasem film wydaje się na tyle interesujący, iż chcę go obejrzeć, mimo, że tematyka wydaje się ciężka. Tak było właśnie w tym przypadku. Ale rozumiem Cię doskonale, nie zawsze jest ku temu odpowiedni moment.
      Swoją drogą ciekawe jak świat się zmienia i jak wraz z postępem zmieniają się nośniki informacji z taśm filmowych, przez kasety VHS po DVD, a teraz niemal wszystko można zobaczyć na platformach do oglądania filmów.
      Pamiętasz jakiś obraz filmowy, który szczególnie utkwił Ci w pamięci? Czy masz jakąś swoją listę najlepszych filmów wszechczasów? Jakie filmy byś na niej umieściła?

      Usuń
    4. Szczerze mówiąc bardziej pamiętam klientów niż treści filmów; zapamiętałam, że raz przyszedł klient, który domagał się nowości; a myśmy byli na bieżąco z nowościami [syn przywoził z Wrocławia] ; jednak jego to nie zadowalało'; poirytowana zaczęłam dociekać -jak to jest, że jest bardziej do przodu od nas?.
      Okazało się, że to był aktor z Warszawy
      [potem go zobaczyłam w serialu Plebania i w serialu M jak Miłość -Marcin Stec ]. Faktycznie - miał prawo znać "nowsze" nowości, bo obracał się w całkiem innym środowisku.
      Masz rację > świat się zmienia tak bardzo, że ja nie nadążam już za tym tempem; dostaję zadyszki. Mam prawo aby zwolnić i... relaksować się na emeryturze :)
      Aisab

      Usuń
    5. A to jak najbardziej! Miłego dnia. :) Masz na imię Basia?

      Usuń
  2. Granic stawiać się nie powinno, mimo wszystko, ale zamysły naukowców powinny być w jakiś sposób kontrolowane, by nie powtórzyły się tragedie , jakie znamy. Jeśli wynalazki skierowywane są przeciw ludzkości, to ewidentna porażka, żaden triumf.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak Ty sobie wyobrażasz kontrolowanie umysłów naukowców? To jakiś absurd.

      Usuń
    2. Nie umysłów, a zamysłów czyli zamierzeń, jedna litera a jaka różnica...uważność, kochana, uważność w czytaniu:-)
      jotka

      Usuń
    3. Jak sobie wyobrażasz kontrolowanie zamysłów? :)

      Usuń
    4. Naukowcy, poza szalonymi, pracują w ramach instytutów naukowych lub innych instytucji i fundusze otrzymują na określone projekty. Pewnie, ze jakiś pomysł może się wymknąć spod kontroli, stąd hybrydy wirusów, pomysły na klonowanie zwierząt i ludzi itp. Miejmy nadzieję, że jednak to raczej tematyka dla filmów SF...
      jotka

      Usuń
    5. W czasach pokoju może i tak, ale nie podczas wojny. W czasach toczących się konfliktów zbrojnych rządy konsekwentnie finansują projekty mające niszczycielski charakter wobec przeciwnika.
      Miejmy nadzieję, że kiedyś nastanie pokój na stałe.

      Usuń
  3. La ciencia no es la que debe limitarse sino el uso que les demos. Te mando un beso.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozwoju nauki nie powstrzymamy, możemy ją jednak kierunkować poprzez nakłady i dotacje na dane dziedziny. Wiele kierunków naukowych jest finansowanych przez prywatnych opiekunów, a im nikt nie narzuca nic, ze względu na brak informacji...niestety. Zielona energia też nie będzie wieczna, a ludzi przybywa. Sądzę, że wszystko ma swój kres. Ziemia też. Pozdrawiam:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pierwszą częścią Twojej wypowiedzi się zgadzam. Naukowcy są ściągani do bogatych państw, gdzie są angażowani do coraz bardziej zaawansowanych technologicznie projektów.
      Odnośnie zielonej energii, źródła jej są odnawialne (promienie słoneczne, siła wiatru, woda), natomiast instalacje należy restaurować i dalej rozwijać.

      Usuń
  5. Małe niedopowiedzenie. Kwestia jest taka, że najszybciej rozwijają się te elementy nauki, które przydają się do wyścigu zbrojeń. Tak więc nie chodzi o to, co naukowcy wymyślają, ale kto chce te pomysły finansować. Samo rozszczepienie atomu to po prostu zaspokojenie podstawowej ludzkiej cechy: ciekawości. Niestety, nadal jest tak, że rządy ograniczają pieniądze na badania naukowe, natomiast kasa na zbrojenia (z pewnością w takim kraju jak USA) płynie szeroką rzeką. I oni chcą się nią dzielić z każdym, kto może usprawnić funkcjonowanie wojska i robienie wojny. Internet też rozwinął się najpierw głównie w środowiskach bliskich obronności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno mi określić co rozwija się najszybciej w nauce. Amerykanie stworzyli bombę atomową, ale to dlatego, że czuli na plecach oddech swoich adwersarzy. Nie wiemy, jak by wyglądał obecny świat, gdyby pierwsi zbudowali ją naziści? Bardzo nad tym ubolewam, ale każde państwo się zbroi, zamiast zacieśniać współpracę. I nie widać tego końca.
      My cały czas dyskutujemy na temat krajów zachodnich, a przecież bardzo istotne jest, co się dzieje na Wschodzie. Co na przykład robią Chiny? Zwykły człowiek niewiele na ten temat wie, gdyż te programy są tajne.
      Ciekawostką jest, że podczas scen łóżkowych Oppenheimer czyta tekst z Bhagavad Gita, czym rozzłościł bardzo Hindusów. I jest afera.

      Usuń
    2. MaB, Amerykanie zbudowali bombę, bo mogli. Tłumaczenie tej potrzeby konkretnym wrogiem jest o tyle bezzasadne, że jeśli wrogów chwilowo nie ma, rząd USA (i każdy inny utrzymujący żołnierzy zawodowych) natychmiast ich znajduje. Wojsko zawodowe musi mieć stałą możliwość strzelania do kogoś w ramach treningu, tak po prostu jest na tym świecie.

      Usuń
    3. Taka była narracja w filmie. A w książce pt.: „OPPENHEIMER. Triumf i tragedia ojca bomby atomowej” (autorzy: Kai Bird, Martin J. Scherwin)
      jest fragment, że o tym rozmawiał Oppenheimer z duńskim noblistą Bohrem. "Bohr ponad dwa lata wcześniej, we wrześniu 1941 roku, spotkał się ze swym byłym studentem, Wernerem Heisenbergiem, niemieckim fizykiem, który kierował hitlerowskim programem budowy bomby atomowej."
      W tamych czasach nad bronią pracowali również Brytyjczycy, oraz naukowcy ze Związku Radzieckiego.
      W rzeczywistości wyścig zbrojeń nie skończył się nigdy.
      Oppenheimer po teście Trinity bardzo chciał współpracy między państwami, dlatego, że miał świadomość siły swojego odkrycia.

      Usuń
  6. Fizyka nuklearna dziś pomaga też w medycynie. Nie mniej nadal są państwa z arsenałem jądrowym. I to jest bardzo smutne. Bo parę jest rządzonych przez ludzi niestabilnych psychicznie, nigdy nie wiadomo czy jakiegoś dnia nie obudzą się, poczują zagrożenie wymyślone i nie uruchomią systemów.

    Od czasu gotowania kalafiorowej nie ma zapachów z wentylacji. :)

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Fizyka jądrowa ma też zastosowanie w inżynierii materiałowej, a konkretnie w implantowaniu jonowym;
    oraz archeologii – w datowanie na podstawie proporcji zawartości węgla aktywnego C14 do wartości stałej węgla.
    Wiedziałam, zapach zapachowi nierówny, ale nie każdy jest znośny dla wszystkich. Zawsze trzeba mieć coś na obronę. :)
    Ja to jestem bardzo ciekawa tych Waszych sąsiadów. 😀

    OdpowiedzUsuń
  8. Nauka powinna nieść tylko dobro ludzkości, ale to nie jest coś, nad czym da się zapanować. Jeśli coś da się wykorzystać, by krzywdzić, prędzej, czy później ktoś to zrobi dla własnych celów, a nawet i ze zwykłego okrucieństwa...
    Co do samego filmu czuję jednak, że tematyka by mnie zmęczyła. Już prędzej wysiedzą na Barbie :P, ale póki co nie planuję ani jednego, ani drugiego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Barbie" też ciekawa, ale zupełnie z innej strony. A szkoda, warte zobaczenia są oba filmy. :)

      Usuń
  9. Słyszałam, że obydwa filmy warte obejrzenia.
    Mój zięć jest wielkim fanem kina, z pracy ma nielimitowany miesięczny karnet do kin w swoim mieście. Stwierdził, że na "Barbie" się ubawił, a ten pierwszy film, o którym wspominasz, też bardzo dobry tyle, że długi.
    Szczerze mówiąc sceptycznie myślałam o " Barbie", a okazuje się, że nie ma co się uprzedzać na zapas. U nas grają, ale wolę iść w tygodniu, gdy są promocyjne seanse ( w poniedziałki, wtorki i czwartki)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oppenheimer jest metafizyczny, niezwykły, naprawdę robi wrażenie. Jest trochę za długi, ale po pierwszej godzinie jest lepiej, przyzwyczajasz się. ;) W tym zestawieniu Oppi wygrywa. Polecam. Barbie też warto zobaczyć. Ze względu na zaskakująca konwencję, obsadę i scenografię (jak dla mnie wartą Oscara, no chyba, że coś Barbie przebije w drugiej połowie roku). Moje dziewczyny ciągną mnie na Mission Imposible, więc kto wie, czy nie będzie kolejnej recenzji. :) Dziękuje za komentarz. Pozdrawiam 💚

      Usuń
  10. Myśle, że oba pytania sprowadzają się do tej samej odpowiedzi…człowiek jest wyjątkowo złym tworem i nawet to co najlepsze potrafi wykorzystać przeciwko drugiemu człowiekowi…pesymistyczne…ale tak to na dzień dzisiejszy widzę.
    Marek z E.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale złym ze względu na swoją ciekawość? W jak sposób to oceniasz?Naukowcy są źli? Czy zwykły obywatel? Uważasz się za złego człowieka? Dlaczego? Jakie są kryteria oceny? Może jutro będzie lepszy dzień?

      Usuń
  11. Ja mało filmów oglądam. Wolę spędzić wolny czas z książką. Jednak te dwa wyjątkowo mnie intrygują.

    OdpowiedzUsuń
  12. U mnie było odwrotnie, najpierw była Barbie, dwa dni później poszłam na Oppiego. Oba dobre, ale wolę zdecydowanie ten drugi, na którym byłam. Może dlatego, że nie jest w takiej "lajtowej" konwencji jak Barbie, a może dlatego, że jednak więcej myślę o tym właśnie filmie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewątpliwie jest to postać nietuzinowa, niezwykła i wybitna. Ale mimo to, nie chciałabym być w jego skórze. Rozpoczął lawinę zdarzeń, której nie potrafił zatrzymać. Musiał bardzo cierpieć z tego powodu. Film zrobił na mnie wrażenie. Dziękuję. Pozrawiam! :)

      Usuń