poniedziałek, 29 stycznia 2024

Weekendowy maraton filmowy: Czarny Łabędź, Johnny, Światło którego nie widać, Zdumiewająca historia Henry’ego Sugara

 Nic takiego (póki co) się nie wydarza, a jak wiadomo natura nie znosi próżni, więc szukam inspiracji gdzie bądź. Wydaje mi się, że luty będzie bardziej atrakcyjny od końcówki stycznia. Wciąż mamy zapusty, czyli karnawał. Rozpoczął się Świętem Trzech Króli (06.01) i skończy się przeddzień środy popielcowej (13.02). W tym czasie będziemy kosztować pączki -  w Tłusty Czwartek (08.02), donuty w Fat Tuesday (02.13), albo swojsko brzmiącego śledzika. Niektórzy będą świętować urodziny, a jeszcze inni rozpoczynający się 10 lutego 2024r. Chiński Nowy Rok. Do wyboru do koloru...

Ale wracając do sedna, dziś zapraszam na mój weekendowy maraton filmowy:

Na początku "Czarny łabędź" w reżyserii Darrena Aronofsky’ego, z niezapomnianą, nagrodzoną Oscarem rolą Natalie Portman.




Z pewnością wielu z Was zna już historię Niny- tancerki baletowej wcielającej się w rolę Królowej Łabędzi, a także Czarnego Łabędzia w balecie "Jezioro Łabędzi." Dziewczyna bardzo przeżywa fakt iż zostaje prima baleriną. Mimo ogromnego sukcesu i angażu do głównej roli, nie wszystko układa się tak, jakby chciała. Przytłaczają jej niespełnione marzenia matki, również tancerki. Charyzmatyczny choreograf Thomas (w tę postać wcielił się Vincent Cassel), a który pracuje z zespołem, ma opinię kobieciarza. Inni tancerze, w tym poprzednia muza Beth (Winona Ryder), podejrzewają ją, że z nim sypia i w ten sposób zdobyła rolę. Choć tancerka skrycie się w nim podkochuje, pogłoski są dla niej  krzywdzące.  Nina jest perfekcjonistką. Wiele poświęciła, by tańczyć. Nie ma chłopaka, ani towarzystwa, z którym mogłaby spędzać wolny czas. Jej cały świat to próby. Wszystko zmienia się gdy jedna z baletnic -  Lily (w tej roli Mila Kunis), próbuje się z nią zaprzyjaźnić i zaprasza do klubu, gdzie bawią się, poznają chłopaków... Jednakże presja otoczenia i rywalizacja między nimi,  nie pozwala na bliższą zażyłość. To film o tym: Jak wiele można poświęcić dla marzeń? 

Następny obraz to wzruszający film "Johnny" w reż. Daniela Jaroszka i na podstawie prawdziwych wspomnień o księdzu Janu Kaczkowskim ( w tej roli Dawid Ogrodnik) - księdzu z glejakiem w głowie, który ściga się z czasem, by zbudować hospicjum. Trafia do niego Patryk (Piotr Trojan), który w ramach prac społecznych chce odpracować wyrok w zawiasach. Nie spodziewa się jednak, że wolontariat zmieni jego życie.



Katharsis, oczywiście, płakałam jak bóbr. Film  porządkuje wartości.  Trzeba go oglądać w odpowiednim nastroju.
Wynotowałam sobie też kilka wypowiedzi...
"-O co chodzi z tym pionem w szachach? On przechodzi na drugą stronę tak? I to się nazwywa promocja? (Pyta Ks. Jan)
-"Promocja to taka sytuacja, kiedy pion ma możliwość zamienić się w mocniejszą figurę. (odpowiada pacjent hospicjum).
- Każdy zasługuje na przebaczenie..." (Ks. Jan)
"Czas to jest coś najcenniejszego, co możemy dać drugiemu człowiekowi. Nasz prywatny czas." (Ks. Jan)
"To właśnie jest ta cisza, za którą tęsknimy. A jednocześnie jej się boimy, bo wtedy wyraźnie słyszymy siebie."

I jeszcze "Światło, którego nie widać" - miniserial składający się z 4 odcinków wyprodukowany dla Netflix. 
Zaraz po zajęciu przez Niemców Paryża, Marie i jej ojciec uciekają z okupowanej stolicy do rodziny na prowincję, aby tam skryć się przed niebezpieczeństwami wojny. 



LeBlanc jest kustoszem muzeum naturalnego. W pośpiechu zabezpiecza drogocenne muzealne klejnoty wysyłając je do Genewy w Szwajcarii, by nie dostały się w ręce okupantów. Zabiera ze sobą jedynie najcenniejszy - legendarne Morze Ognia, przez co skupia na sobie uwagę Gestapo.  Dalej losy niewidomej dziewczyny Marie-Laure (Aria Mia Roberti), jej ojca Daniela LeBlanca (w tej roli Mark Raffalo), jej wuja weterana I wojny światowej, który nadaje przez radio swoje audycje i który jest związany z ruchem oporu (Hugh Laurie) oraz młodego niemieckiego żołnierza z korpusu łączności (Louis Hofmann) splatają się. Rzecz dzieje się w miasteczku Saint-Molo, tuż przed wyzwoleniem Francji przez Aliantów. Nie będę jednak zdradzać wiele z tej opowieści, aby ktokolwiek, kto ma na to ochotę sobie obejrzał. Nadmienię jedynie, że tak jak tytuł na to wskazuje, istnieje światło, które nie widać, a które podnosi na duchu i są to słowa otuchy w trudnych chwilach. Można, a nawet warto obejrzeć.

"Zdumiewająca historia Henry’ego Sugara" czyli jak zostać jogginem w reżyserii Wesa Andersona, w roli głównej Benedict Cumberbatch. 



(Zdjęcia z internetu, filmy youtube)



22 komentarze:

  1. Uwielbiam wszystko Aronofsky'ego, to jeden z moich ulubionych reżyserów.
    Dwa razy już obejrzałam "Johnny'ego", dwa razy wyłam i chyba na tym nie skończę. Byłam też w restauracji prowadzonej przez Patryka, ale go nie widziałam.
    Serial... Zaczęłam oglądać i wydał mi się zbyt teatralny, mimo, że uwielbiam Laurie i Ruffalo. Może skończę...
    Dziś padam z nóg, klimat tutaj mi nie służy, a pracowac trzeba. Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę Ci się przyznać, że nawet jeśli historia księdza Jana Kaczkowskiego byłaby czystą fabułą, to i tak byłaby wzruszająca. Początek serialu trochę słaby, masz rację. Ale rozwija się. Motyw poświęcenia bardzo według mnie udany. Jotka napisała, że warto przeczytać książkę.
      Joanno, trzymaj się. Pierwszy dzień po urlopie trudny, ale idzie ku wiośnie. Dziś u mnie zaświeciło nawet słoneczko. Pozdrawiam 🤗

      Usuń
    2. O, to może skończę go oglądać. Jak będę mieć czas... <3

      Usuń
    3. Jest wiele propozycji oscarowych na Netflix. I znów byłam w kinie z moimi dziewczynami, ale to nic takiego wartego polecenia. Prawdziwą chrapkę mam teraz na The Holdovers.

      Usuń
  2. Filmu Johnny jeszcze nie widziałam, a trzeci powstał na podstawie książki, którą czytałam, książka jest przepiękna i wciska w fotel jak najlepszy film...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę! To dziękuję za rekomendację książki. Wiadomo, książka pobudza naszą wyobraźnię najbardziej. Dzięki jeszcze raz! ☺️

      Usuń
  3. Oglądałam łabędzia, robi wrażenie, są mocne emocje.
    Pozostałych produkcji nie znam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mnie robi wrażenie wysiłek i poświęcenie jaki tancerze są znieść dla sztuki. Jak zobaczyłam to śniadanko złożone z połówki grapefruita i jajka, to się zaczęłam bacznie przyglądać swojemu jedzeniu.

      Usuń
    2. Ja bym nie przeżyłam na tym. 🤣

      Usuń
    3. Ty nie musisz. Swoją pracę już wykonałaś/wykonujesz. Ja się zabieram od Nowego Roku.🫣😄 Do maja może jakiś efekt będzie. Może🫢😄

      Usuń
  4. Dzięki za polecajki. Czarnego łabędzia pamiętam przez mgłę( a może tylko fragment widziałam), więc spróbuje jeszcze do niego wrócić, a pozostałe z listy zobaczyć.
    W ubiegłym roku obchodziłam okrągłe urodziny, więc było bardzo hucznie. Co w tym roku- jeszcze nie wiem.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z polecanych przeze mnie "Łabędź" jest najwybitniejszy. Można go interpretować na wiele sposobów. Wróciłam do tego filmu, bo ma zniknąć z Netflixa do końca stycznia, ale na innych platformach też jest. Myślę, że mało znam balet i operę. I powinnam to zmienić. Już muzykę klasyczną więcej. Na pewno polecam Ci też film "Johnny". Kiedyś czytałam książkę -"Jan Kaczkowski. Życie na pełnej petardzie", ale ją zarzuciłam. Też powinna wrócić. Jego historia bardzo mnie dotknęła.
      Ja chyba będę robić z córeczką urodziny. Póki co odświeżamy kuchnię. Jak wiadomo na imprezie prawie wszyscy siedzą w kuchni. :))

      Usuń
  5. Czarny Łabędź zrobił na mnie swego czasu wrażenie , jak zresztą pozostałe filmy Aronfsky-ego, którego bardzo cenię sobie artystycznie. Na filmie Johny też wylałam morze łez - bardzo mnie wzruszył

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Karolinko! Tak, po obejrzeniu jego filmów trudno przejść do porządku dziennego. Tak było u mnie po "Requiem dla snu". "Wieloryb" jest bardzo przejmujący, nieomal mistyczne "Źródło". A Tobie który podobał się bajbardziej? Pozdrawiam serdecznie 🤗

      Usuń
  6. Oglądałam "Johnny'ego" i ryczałam jak bóbr. Co mi się rzadko zdarza. Nie lubię Ogrodnika, ale zagrał bardzo wiarygodnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film dostał wiele nagród filmowych. Ogrodnik zagrał wspaniale. Charakteryzacja, sposób bycia, gesty, sposób mówienia sprawiły, że faktycznie odwzorował tę postać doskonale. Pozdrawiam, dziękuję za komentarz.

      Usuń
  7. Obejrzałam "Johnny'ego" jakiś czas temu i z pewnością jeszcze do niego wrócę, bo ten film wciska w fotel i porusza najczulsze zmysły.
    I tak jak napisałaś, warto się w nim zatrzymać dla niektórych cytatów i sentencji, właśnie dlatego muszę jeszcze raz do niego wrócić.
    No i doskonała gra pierwszoplanowa...
    Uściski :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w 100%. Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam 💕

      Usuń
  8. Dobrze, że film "Johnny" powstał. O takich ludziach i historiach trzeba opowiadać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, zgadzam się z Tobą. Ostatnio powstaje wiele remak'ów i choć mogą się nawet różnić od oryginału na korzyść, to wciąż są to te same historie. Całkiem nowe oraz tak inspirujące jak "Johnny" są dla mnie dużo ciekawsze.

      Usuń
  9. Wszystkie warte uwagi. Na filmie Johnny płakałam jak nigdy. Film zapada w pamięć na zawsze. Czarnego łabędzia oglądałam jakiś czas temu. Super rola Portman.

    Ściskam mocno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, zagrała wspaniale! Serdeczności🤗

      Usuń