poniedziałek, 10 kwietnia 2023

Chicago nocą, koncertowa nostalgia i szukanie równowagi

Wielkie miasto nie jest moim naturalnym środowiskiem, nie bywam tu codziennie.
 Tę chwilę chciałam uwiecznić dla siebie
 i dla Was.
To jest tzw. down town Chicago





Taki mieliśmy parking


  Mam dużo fajnych wspomnień związanych z House of Blues, w tym wiele kameralnych koncertów zespołów z Europy. 
Tutaj też mieliśmy mieć nasz dzisiejszy  koncert.
Bilet na apce, mała rewizja co wnosimy...
 I ruszamy ku nowej przygodzie!





Gwiazdę wieczoru supportował zespół Kælan Mikla z Islandii. Trzy dziewczyny: ruda na basie, (powiedzmy) turkusowa - wokal i blond na keyboardzie. Muzyka zjadliwa, wykonanie trochę może zbyt ekspresyjne jak na mój gust. Wprawdzie nie wiedziałam o czym dziewczyny śpiewały (to po islandzku było), ale można się było przyjemnie pobujać w takt muzyki. Ludzie uśmiechali się do siebie - wiadomo dlaczego. Zawsze ci supportujący mają najgorzej, bo szczerze mówiąc nikt się ich nie spodziewa i nie czeka na nich z wypiekami na twarzy.



W środku taki przytulny klimat, trochę jakby "religijny",  ale nie, że jakieś krucjaty czy coś, powiedzmy  pełna tolerancja.



 Grejpfrutowa Margarita $20
 i tylko tak symbolicznie, bo cena zaporowa. 


A tutaj Ville Valo teraz bez  HIM 


Gdyby mnie ktoś zaczepił i gdybym miała wskazać "wampira naszych czasów", to byłby nim Ville. Nadal przystojny, oczytany, przeuroczy, a na scenie hipnotyzujący. Przedział wiekowy publiczności od nastolatków aż po ryczące czterdziestki (głównie babeczki, ale faceci też). Oczywiście, że bisowali. Nikt nie miał w ogóle zamiaru wychodzić. Z tyłu ktoś zaskandował "one more song" reszta  podchwyciła, więc musieli wyjść na bisy.

Jakby ktoś chciał posłuchać, to tu jest -->  wywiad




***
Ciekawa jestem, czy wy też tak macie...? Czasem zauważam rozdźwięk między tym co w środku i na zewnątrz. Kiedy dajmy na to  przepiękna osoba nie ma nic do powiedzenia. Otwiera usta i jakby słońce zaszło. I to samo odwrotnie, kiedy oczytana i wartościowa osoba nie dba o siebie. Gdy widzę zaniedbaną kobietę (czy mężczyznę), to dla mnie znak, że coś tutaj nie gra. W przyrodzie ptak, który jest pięknie wybarwiony, jest zdrowy i gotowy do rozdrodu, natomiast jeśli przeżywa stres, jego fizjonomia natychmiast to pokazuje. 
Myślę, że to dobry czas na dobre zmiany. Dbajmy o siebie Panowie i Panie. O każdy aspekt naszego życia i o relacje z innymi ludźmi, bo inni mają na nas wpływ. Warto być życzliwym.

Wiosną was jeszcze nie raz obsypie. 
Mój las (taki odwiedzany często gęsto)
 dopiero zaczyna kwitnienie.





8 komentarzy:

  1. Słuchałam HIM raczej pobieżnie (w sensie nie byłam bardzo zafascynowana) i znam kawałki tylko z jednej płyty sprzed 20 lat. Ale koncert na żywo to zawsze super sprawa, warto się wybrać.

    Jeśli chodzi o rozdźwięk ... do końca nie wiem, co jest w środku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, nie zawsze wiemy, co w środku... Chodziło mi raczej o takie ogólne wrażenie, jakie można odebrać, na podstawie tego, jak ktoś wygląda i jak się wysławia. Dzięki za komentarz.

      Usuń
  2. Byłem pewnie ze dwa razy w Chicago, bliżej mi do Nowego Jorku…mam podobnie, nie lubię wielkich miast…wypad od czasu do czadu wystarczy.
    Marek z Ekwadoru.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak miło, że mnie odwiedziłeś! Nigdy nie byłam w Ekwadorze, a jestem bardzo ciekawa jak tam jest. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mieszkałem ponad dwadzieścia pięć lat w USA, to już nie ten sam kraj. Ekwador to przede wszystkim inne tempo, wolniejsze, co bardzo mi odpowiada No i dostęp do taniej i świeżej żywności.to dla mnie jest dobra odmiana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie się zastanawiałam, czy jesteście tam na stałe? Skąd pomysł, żeby akurat tam się osiedlić?
      A to na pewno z tym świeżym jedzonkiem, w Stanach jedzenie jest paskudne, ale to z pewnością już wiesz. :) Trzeba gotować samemu, jeśli komuś zależy na zdrowiu i smaku. Idealnie byłoby też posiadać chociażby malutki ogródek, żeby móc samemu coś wyhodować w sezonie.

      Usuń
    2. W 2009 pojechaliśmy zobaczyć Ekwador…No i spodobało nam się, nawet bardzo. Tanio, świeżo, wolniej, więcej czasu dla siebie. Dodatkowy bonus ich walutą jest dolar, nie ponosimy żadnych kosztów związanych z wymianą. Mamy w Stanach dzieci dlatego tutaj kiedyś wrócimy…póki co koszty życia, podatki i utrzymanie w Stanach wcale nas do tego nie zachęca. Myślimy jednak o czymś wspólnym z jednym z naszych synów. Zobaczymy.

      Usuń
    3. Ale to wspaniała inspirująca historia! Ja podziwiam takich odważnych ludzi jak Wy. Każda przeprowadzka to przecież wielkie wyzwanie! Mam nadzieję, że się Wam z synem wszystko ułoży. Do odważnych świat należy. Brawo!

      Usuń