poniedziałek, 26 czerwca 2023

Lew Starowicz O kobiecie, afrodyzjaki i taniec godowy

   Nie mogłam sobie odmówić kolejnej porcji wywiadu tym razem Barbary Kasprzyckiej: pt. "Lew Starowiczem o kobiecie". Wydaje mi się, że poprzednia: o mężczyźnie była dużo zabawniejsza, interesująca oraz przyjemniej mi się ją czytało. Mimo to, nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Czyżby zatem kobiety był znacznie bardziej skomplikowane pod względem ars amandi? Zdecydowanie tak! Dzieje się dlatego, że działalność kobiecych ośrodków odpowiedzialnych za libido jest silnie powiązana z emocjami i relacjami.
Kobiety często uskarżają się na instrumentalne traktowanie przez mężczyzn. Profesor wyjaśnia, że to częste zjawisko wynikające z tego, że mężczyźni są wzrokowcami. Dopiero z wiekiem zauważają w kobiecie człowieka. "Protesty kobiet w stylu: "bo tobie zależy tylko na moich piersiach" na nic się zdadzą. 
Co zatem może sprawić, że kobieta staje się chętna do współżycia?
Oprócz substancji takich jak arigina, na kobietę stymulująco działają; 
-filmy lub literatura o tematyce romantycznej, tzw. wyciskacze łez, komedie romantyczne, książkowe romanse,
- romantyczne i komfortowe dla niej otoczenie i nastrój (muzyka, kolacja, świece); 
-władza (tak, tak!), dla kobiety mężczyzna na wysokim stanowisku jest bardzo atrakcyjny,
-adoracja dla wybranki oraz podziw i pochwały dla ukochanego,
-poczucie humoru, inteligencja, ciągły rozwój, dbanie o siebie - bez fascynacji nie byłoby porządania,
- poczucie bezpieczeństwa finansowego w związku, możliwość polegania na partnerze, oraz sprawdzenie się  w trudnych okolicznościach wyzwala w kobiecie  pragnienie wicia gniazda. Instynkt wicia gniazda jest dominujący i panowie dla swej wybranki są w stanie ustatkować się.
  " Mądra kobieta powinna od początku wychować sobie partnera. Kobiety mają naturalne uwarunkowania pedagogiczne i  nie jest prawdą, że to mężczyźni sobie wychowują partnerkę." - opawiada Starowicz.
W tańcu godowym obowiązują bowiem zupełnie inne reguły. Na początku związku panowie pragną sobą zainteresować partnerkę. Spotkania mają charakter odświętny: są to kolacje w restauracjach, wyjścia do kina lub do teatru, wypady weekendowe, etc. Seks jest świeży, intensywny i spontaniczny. Egzaminem dla związku staje się natomiast wspólne zamieszkanie z partnerem pod jednym dachem.



12 komentarzy:

  1. Yhhh, czyli z tego by wynikało, że kobiety nie są wzrokowcami, no i jeszcze te "naturalne uwarunkowania pedagogiczne". Stare, stare, jeśli profesor podaje badania na których opiera te mądrości, to może się skuszę przeczytać ;). W temacie wychowywania sobie partnerów, jeśli ktoś bardzo chce wychowywać, niech mu się spełni z nawiązką. Osobiście nigdy nie chciałam wyjść za mąż, a jak wyszłam to na gotowe. Leniwa ze mnie lambadziara :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że kobiety też są wzrokowcami, ale nie w takim stopniu jak mężczyźni. 😉 Charakter człowieka kształtuje się przez całe życie. Mają na to wpływ procesy socjalizacyjne, jak i indywidualna aktywność danej osoby: jego/ jej przeżycia i doświadczenia. Zatem życie w związku powoduje, że niektóre cechy charakteru są wzmacniane, np. : odpowiedzialność, lojalność, troskliwość, komunikatywność itd.
    Co to znaczy lambadziara? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. @MaB, oczywiście, że życie nas kształtuje, ale to zaprzecza wyrażonemu przekonaniu, że mężczyźni są bardziej wzrokowcami (bo to już uwarunkowania biologiczne, więc chciałabym zobaczyć badania). Zgadzam się, że w związku pewne cechy się wzmacniają, inne znikają, ale w wychowywaniu chodzi o coś innego. Zasadniczo wychowywanie to doprowadzanie do samodzielności, ew. przygotowywanie do pracy w jakiejś dziedzinie. Oznacza to, że bierze się na tapet kogoś kompletnie niekumatego i formuje do potrzeb. Tymczasem ... czy takie jest założenie życia w parze? No chyba raczej nie (przynajmniej nie u mnie, chociaż wiem, że wiele kobiet spełnia się w związku robiąc rodzinie listy "do zrobienia" oraz decydując co każdy chce i o czym myśli). Lambadziara, łajza, lansiara, a w domu nieporządek, a dziecka nie obrobione, mąż nie wie, co ma zrobić, bo mu nie powiedziano :D W najnowszym pokoleniu jest sporo lambadziar, czyli można powiedzieć, że wyprzedziłam epokę ;) A tak na poważnie, wyszłam za wychowanego. Sam się wychował.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten cytat faktycznie może wskazywać o jakiejś niedojrzałości partnera, a wtedy związek też okazuje się niedojrzały. Myślę jednak, że chodziło tu raczej o zmienienie pewnych zachowań partnera, wypracowanie kompromisów, czyli tak zwane dotarcie się.

      Usuń
  4. No tu akurat autor nie odkrył niczego nowego. Normalne, że inaczej się randkuje, a inaczej pokonuje tzw.trudy życia codziennego, być może dlatego, niektórzy randkują z wyboru, nie decydując się nawet na wspólne zamieszkanie.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście trudy dnia codziennego i wspólne mieszkanie sprawdzają partnerów. Można by nawet napisać w uproszczeniu, że to taka naturalna selekcja. ;) Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Mam wrażenie, że obecne czasy mocno zmieniają wszelkie reguły i definicje.
    To tzw. wychowywanie partnera najczęściej już w ogóle nie jest akceptowalne. Chyba, że chodzi o wzajemne dopasowywanie swoich oczekiwań i zachowań.
    Jeśli jednak para nie ma zbyt wiele wspólnego, to takie wychowywanie albo przypomina niewolnictwo i często kończy się paniczną ucieczką Wychowywanego. Albo po prostu wcale się nie udaje bo Wychowawczyni już wychowała własne dzieco i kolejnego już nie ma ochoty.
    Przynajmniej jeśli mówimy o związkach zawiązywanych w pewnym wieku, bo ja akurat jestem na takim etapie :).
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to była przenośnia z tym "wychowywaniem partnera." Tymbardziej, że kto jak kto, ale profesor z pewnością zna się na wszelkich zaburzeniach. Wydaje mi się, że para wcale nie musi podzielać wielu wspólnych zainteresowań, żeby związek przetrwał. Wystarczy, że jest wzajemna miłość, szacunek i jakieś wspólne cele np. stworzenie rodziny. Gratuluje i życzę powodzenia. 😉

      Usuń
  6. Muy interesante, gracias por la reseña. Aunque no es mi tipo de libro.

    OdpowiedzUsuń
  7. Gracias por tu comentario.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wyobrażam sobie wychowywania mnie lub zmieniania. Jestem jaki jestem i takiego należy mnie zaakceptować. To zresztą działa w dwie strony. IMO sytuacja gdy jedna strona próbuje zmienić drugą, to jasny sygnał, że te dwie osoby najzwyczajniej w świecie nie pasują do siebie. Wiec tak na prawdę wszystko rozbija się o kwestie wzajemnego dopasowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym wypadku "wychowanie" było użyte w kontekście stopniowego dopasowywania i pracy u podstaw. No niestety, wspólne życie zmienia partnerów. Jak ktoś twierdzi, że jest inaczej, to po prostu nie zna życia i nie wie o czym mówi. Jeśli ktoś jest zatwardziałym singlem, to wątpię, by jego zachowanie uległo zmianie, dalej będzie upierać się przy swoim. Będąc w związku odpowiedzialność rozkłada się na dwoje, a partnerzy uzupełniają się i pomagają sobie. Ale dużo zależy też od wzorców jakie wyniosło się z własnej rodziny. Pozdrawiam i dziękuję za komentarz.

      Usuń