Poznawanie własnych zasobów i możliwości to osobista misja każdego człowieka. Ale jeśli jest się dobrym w kilku dziedzinach jednocześnie, to sprawa się komplikuje. Trudno jest wtedy zdecydować, co zrobić z własnym życiem i jaką drogę życiową obrać. Sytuacja jest o wiele prostsza, gdy jest się dobrym tylko w jednej dziedzinie. Odkrywanie swej misji to podróż w głąb siebie, po to by się poznać i na zewnątrz, aby zbadać: jak te umiejętności można wykorzystać w życiu codziennym?
Kiedy odkryjesz swe powołanie i zaczniesz je spełniać, to czas jakby traci swe właściwości: godzina mija jak 5 minut, a cały dzień przeminie jak godzina. Kiedy przebywasz w swoim żywiole odczuwasz przypływ energii, kiedy poza nim, energia ucieka.
Jak twierdzi Ken Robinson i Lou Aronica w książce pt.: Odkryj swój żywioł - wyciszenie hałasu, zmiana perspektywy i próbowanie nowych rzeczy to fundamentalne warunki w odkrywaniu swego żywiołu.
Dlaczego warto przejść przez ten proces?
1. Twoje życie jest wyjątkowe, nigdy więcej się nie powtórzy. Jakie to w ogóle jest niesamowite, że w ogóle istniejesz!
2.Tworzysz własne życie i organizujesz je. Jako istota ludzka posiadasz naturalne siły wyobraźni i kreatywności.
3. Życie jest organiczne - wiele spraw w naszym życiu wynika ze zbiegów okoliczności i są konsekwencją tych podjętych przypadkowo decyzji. Wydaje się, że życie w momencie uświadomienia sobie tej prawdy, staje się wielką improwizacją i największym z Twoich dzieł.
Można by przypuszczać, że jeśli w szkole, czy na studiach będziesz uczył się określonych przedmiotów i pomyślnie zdasz egzaminy, to Twoje życie odnajdzie Cię samo, a Ty wskoczysz w odpowiednie miejsce na rynku pracy. Nic bardziej mylnego. Nauka jest istotna, ale nie zawsze wyuczony zawód jest taki sam jak ten, który aktualnie wykonujesz.
Okazuje się również, że niektóre zdolności i talenty są nieodkryte, ponieważ nigdy nie było sposobności, aby nimi się zająć.
Każdy zaczyna z innego miejsca, niektórzy mogą mieć od razu wytyczony cel, który jak latarnia morska prowadzi ich na życiowej drodze, inni mają mgliste poczucie, że aktualnie idą w złym kierunku. Wyznaczenie kursu (cele długoterminowe) i sterowanie swym życiem jak okrętem jest istotne - niektórzy bardzo dobrze sobie z tym radzą. A co jeśli zostaniesz zepchnięty przez prąd? I trafisz na nieznane dotąd tereny i okoliczności? Odkrywanie ich może okazać się równie wartościowe! Poznajesz nowych ludzi, zbierasz doświadczenia, a to nie pozostaje bez echa - Ty wpływasz na innych, a inni na Ciebie. Najważniejsze to podjąć pierwszy krok i rozwinąć żagle.
Na podstawie:
Czasem mam wrażenie, że o wiele lepiej wiedziałam, czego chcę jako młoda dziewczyna i kobieta.
OdpowiedzUsuńAle wtedy - pamiętam dobrze - uważałam, że nie wiem.
Moja dotychczasowa praca była takim właśnie moim żywiołem. Jednak wybrałam zmianę mojego centrum życiowego, a tym samym spadły możliwości wykonywania tego ulubionego zawodu. Na początku znalazłam mnie tutaj praca i dobrze szło. Potem praca poszła sobie wraz z pandemią i musiałam podjąć szereg trudnych decyzji, w tym jedną, że na pewno nie wracam do PL, i co w takim razie robić dalej.
Póki co całkiem nieźle zawsze wychodziło mi kierowanie moim życiem, ale i tak bywały nagłe zwroty akcji, kiedy po podjęciu pewnych decyzji nagle dotychczasowe plany się waliły.
Ale za dużo wypisuję, kiedy warto skupić się na tych żywiołach. Cały czas czuję, że nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa i sporo jeszcze ciekawego życia mnie czeka. I zawsze staram się, żeby odpowiadało ono moim ulubionym żywiołom. Bo one są na wyciągnięcie ręki - nic tylko wyciągnąć i skorzystać!
pozdrowienia z Bremerhaven!
Pisz, pisz nie krępuj się! ;) Zwroty akcji w życiu muszą być, inaczej byłoby zbyt spokojnie. Co zrobić? Jeśli interesuje Cię ten temat, to chciałabym Ci polecić tę książkę lub poprzednią "Uchwycić żywioł. O tym jak znalezienie pasji zmienia wszystko.". Podoba mi się jakie pytania stawiają autorzy, przykłady jakie wymieniają no i ćwiczenia, m.in. tablice wizualizacyjne, mapy myśli etc.. Duży nacisk jest położony na pracę nad sobą, gdyż żaden doradca personalny nie jest w stanie poznać Ciebie w takim stopniu jak Ty sam/sama. A może poznałaś już swoje żywioły? Bardzo jestem tego ciekawa. Pozdrawiam!
UsuńChwilowo tak intensywnie się uczę, że książki edukacyjne muszą poczekać. Ale pojęcia przez Ciebie poruszone (mapa myśli itd.) stosuję w praktyce od lat, więc pewnie mam trochę pojęcia o tematyce książki. Dziękuję za polecajkę, jak znów będę mogła wrócić do czytania takich pozycji, może uda mi się po nią sięgnąć. :)
UsuńTak się zastanawiam, czy ja jeszcze potrzebuję doradcy personalnego... Od lat jakoś tak się składa, że życiowo sama znajduję różne rozwiązania na swoje problemy, a w fachowych sprawach albo kiedy nie mam czasu na studiowanie tematu, zasięgam porady fachowców faktycznie.
Lubię też takie konsultacje, w których wychodzi, że jest lepiej, niż myślałam :)))
Pozdrowienia!
Nie wydaje mi się, abyś potrzebowała doradcy personalnego, gdyż z tego co opisujesz, to wydaje się, że wzięłaś swoje życie we własne ręce. A kto jak nie Ty wie, czego potrzebujesz najbardziej? Pozdrawiam równie serdecznie!
UsuńPodobno przeżywamy co jakiś czas kryzysy osobowości, a może nie są to kryzysy związane z upływającym czasem, a właśnie nasze nieodkryte żywioły domagają się odkrycia i realizacji?
OdpowiedzUsuńNie do końca jednak chyba możemy całkowicie za nimi podążać, każdy ma jakieś zobowiązania, plany, prace zarobkową, albo wymarzona pasja koliduje ze stanem zdrowia...
I jak tu znaleźć złoty środek? Może warto czasami zaufać intuicji?
jotka
Czy ja wiem? Niektóre ograniczenia sami sobie stwarzamy. Brak czasu, zobowiązania, praca... To wszystko prawda. Ale bywa tak, że nawet jeśli ktoś jest na emeryturze, zdrowie jeszcze w miarę dopisuje i ma tego czasu w bród, to często siedzi na kanapie i gapi się w telewizję.
UsuńJednak znam też pozytywne przypadki: seniorzy odnajdują swą pasję i na przykład malują obrazy, uprawiają ogród, organizują się w kółkach dyskusyjnych, uczęszczają na zajęcia uniwersytetu trzeciego wieku, yogę, siłownię etc. Kiedyś czytałam o pani, która w wieku 87 lat zrobiła kurs pilota samolotu. To było w 2010r.
To prawda, jeśli ktoś nie był aktywny wcześniej, to i na emeryturze aktywny nie będzie, ale bywa, że dopiero na emeryturze rozwija skrzydła, wszystko jest indywidualne.
UsuńZgadza się wszystko jest sprawą osobistą. Taki na przykład sposób uczenia się. Na ogół każdy wie, w jaki sposób łatwiej mu się uczyć (stary podział obejmuje: wzrokowców, słuchowców, kinetyków), jeśli jakiś nauczyciel nie poruszy preferowanego stylu uczenia się ucznia, to jest mu o wiele trudniej uczyć się danego zagadnienia lub działu nauki. Pozdrawiam, życzę miłego dnia!
UsuńMuy interesante y yo creo que uno siempre debe estar en movimiento y descubriendo cosas. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuń¿Ya sabes cuál es tu pasión? Los mejores deseos!
UsuńNigdy nie miałam wielkiego problemu w odkrywaniu tego, co chcę robić. Płynęłam też nurtem przeciwnym do tego, który wyznaczała mi kultura w Polsce (w której skoro jestem kobietą to z pewnością chcę mieć dzieci). Nie trzeba mi tłumaczyć, że nie ma jednej, określonej drogi, czy jednego wydarzenia (np. wyniki matury), które na zawsze definiują nasze życie - jest to dla mnie oczywiste.
OdpowiedzUsuńW moim tekście nie pytałam o dzieci. :) Posiadanie dziecka, czy nie, to niczyja sprawa. Ale jeżeli już sama o tym wspomniałaś, to jak kiedyś przyznałaś ów brak kompensowałaś lub kompensujesz w inny sposób, np.: będąc nauczycielką, albo obecnie posiadając zwierzątko. Można jakąś gotową wersję ogłosić światu, ale ja nie wierzę w całkowity brak instynktu. Nieświadomie lub całkowicie świadomie chcesz stworzyć dom.
OdpowiedzUsuńOdnośnie książki, niektórzy w poszukiwaniu pasji i drogi życiowej nie spoczęli na laurach
i cały czas się rozwijają, więc ta książka może im pomóc.
Pozdrawiam!
Każdy ma swoje skojarzenia. Nie, nie kompensowałam nigdy braku dzieci byciem nauczycielką. Ja w ogóle nauczycielką nie planowałam zostać, nie uważałam, że się nadaję. Zostałam nią, bo potrzebowała kasy i był wakat. Okazało się, że się na nauczycielkę nadaję, ale nie dlatego, że lubię dzieci, a dlatego, że lubię ludzi (natomiast młodzi ludzie są jeszcze szczerzy, co powoduje, że fajnie się z nimi rozmawia). Twoja niewiara w pewne zjawiska jest Twoim problemem, też mogłabym poddać analizie, czemu to poddajesz analizie, ale to nie byłoby bardzo interesujące ;)).
UsuńDziałanie zgodnie ze swoimi zainteresowaniami to jest fajna sprawa. Natomiast podobnie jak analizowanie czyichś wyborów podyktowanych skryptem kulturowym nie jest bardzo intrygujące, nie jest szczególnie ciekawe patrzenie na różne nasze próby robienia czegoś, jako misje, "bycie w czymś dobrym", czy tak popularny dzisiaj "rozwój". Nacisk na to, żebyśmy byli w czymś dobrzy, czyli, żeby inni mieli z nas pożytek jest bardzo amerykański. Trochę to kontestuję. Po prostu, robię co mi się podoba i co mi sprawia przyjemność :D Pozdrawiam.
Chociaż sprawiasz inne wrażenie, to w ogóle nie wierzę w Twój brak zainteresowania rozwojem. :D
UsuńTwierdzisz, że robisz to, co Ci się podoba i co sprawia Ci przyjemność i jest to fajna zabawa. A co takiego robisz?
-To, na czym codziennie spędzamy czas, kształtuje naszą tożsamość.
Jeżeli jesteś w swoim żywiole nie odczuwasz żadnej presji. To co robisz sprawia Ci przyjemność. (No chyba, że dopiero zaczynasz np. malować, czy grać na instrumencie i już na samym początku porównujesz się do mistrzów w danej dziedzinie).
Czy robiłaś kiedykolwiek test z zakresu postaw życiowych lub testów nastawienia?
Uważam, że misja życiowa to szalenie istotna sprawa. Człowiek zazwyczaj chce w życiu poczucia sensu i celu.
"Zajmowanie się czymś, co ma dla ciebie znaczenie, nie gwarantuje szczęścia, ale zwykle trudno jest je znaleźć, jeśli nie czujesz, że to, co robisz, jest w jakiś sposób ważne. - to cytat z książki o której pisałam we wpisie. Zakreśliłam ich wiele i myślę, że (przynajmniej mnie, a może jeszcze kilka innych osób?) zmotywuje.
Pozdrawiam!
@MaB, oczywiście, że to nad czym spędzamy czas nas kształtuje. Trudno jest mi więc powiedzieć, jak jestem ukształtowana (np. co jakiś czas zmieniam pracę).
UsuńMyślę, że wszystko opiera się na tym, że nie mam w sobie misjonarskiego zapędu :D Jak słyszę o misji i wizji to przewracam oczami (no ale to też przez to, że byłam nauczycielką w Polsce, mieliśmy kiedyś taki rok z hasłem wydumanym przez ministerstwo "misja i wizja", poważnie!). Robiłam jakieś testy przedzawodowe, gdy byłam nastolatką. Wyszło mi, że powinnam być artystką. Prychnęłam na to i poszłam na filozofię. Nie ma po tym pracy, ale mnie takie rzeczy nie spędzają snu z powiek. Za 100 lat i tak wszyscy będziemy martwi ;)
No a co ze studiami, które robisz obecnie? Czy to nie jest jakiś cel? A co po nich? Czy to nie jest jakaś misja do spełnienia? Po co Ci są one potrzebne? A może nazywasz misję/wizję po prostu inaczej? Filizof ciekawy zawód. 😀 Dlaczego akurat filozofia?
UsuńCześć! 🙂 Nawiązując do treści książki o 'odkrywaniu swojego żywiołu' od razu przypomniałaś mi książkę, którą posiadam w swoich zasobach: Zacznij myśleć jak mnich - Shetty Jay. Autor nawiązuje do bardzo podobnych kwestii, które opisujesz. Jest niezwykle zachęcająca i motywująca, ze względu na rady i sugestie jak odnaleźć swoją drogę i jak pomóc sobie mając taką a nie inną osobowość. To tak przy okazji, bo od razu pracowały przy czytaniu twojego wpisu moje skojarzenia 😉 Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję za polecenie. Słyszałam już o niej na youtube-ach. ;) Chętnie przeczytam! A jak ta książka wpłynęła na Twoje życie? Co z niej wyniosłeś? Pozdrawiam!
UsuńW książce znajduje się test osobowości, na podstawie którego możesz określić, którą z poniższych posiadasz:
Usuń▪️Twórca
▪️Wykonawca
▪️Przewodnik
▪️Przywódca
Wyszło mi, że przewodnik i to w sumie jest zgodne z różnymi sprawami, sytuacjami i okolicznościami w moim życiu 😉 Książka zachęca do podążania za swoją osobowością i charakterem i wykluczać inne zajęcia, w których się nie widzimy lub nie czujemy ich. Autor dość ciekawie nawiązuje do tych spraw w kontekście indyjskich filozofii, aczkolwiek ten sposób myślenia i działania jest bliski wielu ludziom i okazuje się, że i bez tej indyjskiej wiedzy, ukierunkowują swoje życie wedle swoich predyspozycji 😉 To tak w dużym skrócie, bo po książkę oczywiście warto sięgnąć, autor zdecydowanie lepiej rozpisuje się o temacie 😄
To on był indyjskim mnichem? A jakie wyznanie?
UsuńMoje żagle mimo chęci w pewnych zakresach życia zwinięte są w rulon, do tego związany taśmą trudną do przecięcia. Nie mniej może uda się otworzyć i te zawiniątka. Bo w innych aspektach życia mam całkiem rozwinięte już żagle.
OdpowiedzUsuńDzięki za uznanie dla moich wierszy.
Brak FB do kontaktów mnie nie przeraża. Bardziej do szukania inspiracji jak nie mam Sieci to jest problem czasami.
Trudno mi powiedzieć, należałoby spytać podmiot liryczny z wiersza. Może mój podmiot liryczny wyraża moje obawy i strach, stąd te dziwaczne ogniska i ludzie wokół. W sumie czasem czuję się właśnie tak jak w wierszu.
Pozdrawiam!
https://wierszezebranekb.blogspot.com/
Tak, wszystko ma swój czas i miejsce. Nie każdy moment jest dobry, ale odkładanie w nieskończoność czegoś, co jest ważne jest w zasadzie bez sensu. Nie można pozwolić sobie na to, by okazje ciągle uciekały sprzed nosa. Niektóre bariery budujemy sobie sami w głowie. A ktoś przychodzi przypadkowy z ulicy wie czego chce i to robi. Po prostu. Pozdrawiam!
UsuńMoje rany z dzieciństwa stały się moją ścieżką rozwoju, tak zawodowego, jak i osobistego. Oczywiście nie wszystko przebiegało tak jak początkowo sobie zakładałam, bo " Życie nie jest ani lepsze, ani gorsze od marzeń- jest inne"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czyli trudności wpłynęły na Twój rozwój? A w jakim kierunku się rozwijałaš? W czym byłaś dobra? Co sprawiało Ci radość?
UsuńAle dużo pytań. Myślę, że trudności wpływają na rozwój. Przynajmniej u mnie tak było. W wieku dojrzałym zaczęłam przechodzić traumatyczną zmianę, trwająca kilkanaście lat.Ale z osoby wycofanej stałam się osobą pewna siebie i swoich wartości, bardziej skuteczna w pracy. Ale ten " kij" jak każdy kij ma dwa końce. Jesteś słaba - stajesz się ofiarą, jesteś silna- ludzie słabi cię nie znoszą.
UsuńPraca z dziećmi i ludźmi zawsze była moja domeną. Radość i ból, bo ludzie tak są skonstruowani- dają pozytywnego kopa, ale i bardzo potrafią ranić. Po stracie pracy stałam się nomadem. Jestem wychowawca, nauczycielem z wyboru i wykształcenia, a przez przypadek byłam przewodnikiem turystycznym i bardzo to lubiłam. Gdy zaczęła się pandemia turystyka ucierpiała najbardziej.
Zabawne, chyba w necie trafiam na samych nauczycieli. Jakaś "karma", czy co? 😀 Jako mała dziewczynka marzyłam, żeby być nauczycielką, później to pragnienie ustąpiło na rzecz poznawania świata (mój nauczyciel geografii potrafił zarażać swą pasją!) i podróżowania. A Ty wykonywałaś oba te zawody: jako nauczyciel i wychowawca oraz jako przewodnik. Prawdą jest, że w czasie pandemii podróżowanie było utrudnione. Wiem to z autopsji. Nikt jednak nie jest w stanie zniszczyć w ludziach przemożnej chęci poznawania nowych lądów, tradycji, kultur, kuchni a także historii napotkanych po drodze ludzi.
UsuńJak to się stało, że z osoby wycofanej, stałaś się pewną siebie? Czy to praca nad sobą sprawiła? Czy wiedza i doświadczenie?
Dlaczego widzisz ludzi jako katów i ofiary? Czytałam, że tak postrzegają świat osoby cierpiące na choroby psychiczne, zwłaszcza wampiry energetyczne.
Mnie interesuje wyjście poza ten schemat.
Pozdrawiam! Miłego dnia!
Myślę, że dużo czytasz, ale jeszcze zbyt mało wiesz.
OdpowiedzUsuńNie znasz mnie kompletnie, a próbujesz w ciągu jednego dnia mnie zaszufladkować, przykleić mi jakąś łatkę. Zadajesz mi pytania , ja w dobrej wierze Ci odpowiadam, a Ty na podstawie jednego zdania sugerujesz ,że widzę ludzi jako katów i ofiary. A następnie już masz gotowe zdanie, cytuję- " Czytałam ,że tak postrzegają świat osoby cierpiące na choroby psychiczne, zwłaszcza wampiry energetyczne. Powodzenia w wychodzeniu z tego schematu.
Pozdrawiam . Miłego weekendu.
Niepotrzebnie się oburzasz. Nic o Tobie nie wiem. To prawda. Ale możesz przecież zająć jakieś stanowisko. Nie zgodzić się ze mną. Po to są argumenty i dyskusja. Pisz tak jak uważasz. Nie oceniam Cię. Ale foch to foch. Cośtam pewnie w Twoim mniemaniu załatwi. Pozdrawiam.
UsuńMiłego weekendu!
To nie jest foch. To zwykle stawianie granic. Każda dyskusja ma swoje ramy i wtedy jest dobra, gdy obydwie strony mają możliwość wypowiedzenia się, bez obrażania się wzajemnego. Jako wychowawca zanim postawiłam jakąkolwiek diagnozę musiałam długo obserwować dziecko, największym błędem byłoby powiedzenie- wiem o tobie wszystko po jednorazowym kontakcie.Trening czyni mistrza, więc po latach pracy zdobyłam umiejętności dobrego diagnosty.
OdpowiedzUsuńMyślę, że lubisz prowokować, " wkładać kij w mrowisko" To jest niegłupie, jednak musisz pamiętać, że trzeba ważyć słowa, by nikogo nie obrazić.Cale życie pracowałam z ludźmi i wiem jacy są wyczuleni na pewne rzeczy, ja zresztą też.
Pozdrawiam
Napisałaś mi, że jesteś silna, więc założyłam, że wytrzymasz. 😉 Ludzie w necie są jak lustra. To takie wirtualne plemię, do którego można dołączyć lub nie. 😄 Powtarzają obraz, który im wysyłasz. Założyłam, że nie bawię się w kata i ofiarę, a Ty wróciłaś to skomentować. Myślę, że ciekawa z Ciebie osoba i wiele możemy sobie opowiedzieć. Miłego dnia! Pozdrawiam!
UsuńCiekawe spojrzenie na ludzi w necie. Dla mnie net to krzywe zwierciadło, skoro w realu na przekazywane treści składają się: 55 procent- język ciała, 38 procent sposób mówienia i tylko 7 procent treści werbalne, to jak przełożyć to na Internet? A na Istagramie, Tik Toku, FB ludzie pokazują z reguły swoją świetlaną twarz, bez cienia i wad.
UsuńPozdrawiam
To prawda. Użytkownicy platform społecznościowych kreują swój wypracowany wizerunek, a ich obserwatorzy dostają często wyidealizowaną papkę. Każdy jednak w necie szuka tego, czego chce. Dlatego według mnie internet jest lustrem. Jeśli chcesz być taka jak ulubiony influencer, będziesz próbować wszystkiego tego, co on. Jeśli szukasz zupełnie czego innego, z pewnością to znajdziesz. Również pozdrawiam!
UsuńPo latach przekonałam sie, że może byłabym szczęśliwsza obierając inne studia i co za tym idzie - inną pracę. Mimo to pracując całe życie w wyuczonym zawodzie byłam zadowolona i często usatysfakcjonowana. Z czterech osobowości wymienionych przez Artbooka zaliczam się do "twórców".
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam kontynuatorką, nie leży to w mojej naturze. Tam gdzie pracowałam realizowałam swoje własne, nowe pomysły, ulepszenia, nawet wywracanie wszystkiego od podszewki.. Nie dla satysfakcji, przeważnie przynosiło to pozytywne efekty.
Satysfakcję owszem odczuwam - po latach. Gdy widzę jak przyjęły się na stałe moje z trudem wtedy wprowadzane, lub wywalczone innowacje.
Miłego dnia.... czy może nocy, pozdrawiam.
Witaj Donko! To rzeczywiście wielka przyjemność patrzeć wstecz z satysfakcją, że lata pracy dalej przynoszą korzyści innym. Wszelkie tego typu klasyfikacje, oraz ta, którą przytoczył Artbook, są (wydaje mi się) orientacyjne. Ale mimo tego, miło się w nich odnaleźć, gdyż systematyzują naszą wiedzę, a jednocześnie określają pozycję w świecie.
UsuńDo miłego zatem! 😀
Witam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńPiękne jest odkrywanie swoich żywiołów, odkrywanie siebie, poznawanie, otwieranie się na pasje. Niestety, tak jak piszesz niektóre talenty pozostają ukryte bo nie miały okazji wyjść na światło dzienne. Jak to zmienić inaczej, jak tylko próbując wszystkiego? Ale jak spróbować wszystkiego jak życie jest takie krótkie? Cóż, ja odnalazłam swoją pasję, może mała, ale jest i daje mi szczęście, satysfakcję, samorealizację. Nie ma nic piękniejszego, jak dowiedzieć się w czym jest się dobrym i co nam daje szczęście ^^ Czasem takie odkrycie przychodzi dość późno, jednak jak to mówią "lepiej późno niż wcale" :)
Staram się na wszystko patrzeć optymistycznie ^^
Pozdrawiam cieplutko ♡
Czasem się zdarza, że pasja nie jest naszym źródłem utrzymania. Nawet często. Mimo to, jest na tyle ważna, że warto poświęcić na nią swój wolny czas. Bardzo dziękuję za komentarz. Pozdrawiam.🙂
Usuń