czwartek, 1 czerwca 2023

Domowy survival i 3 scenariusze apokaliptyczne

   Regularnie oglądam na youtube kanał Domowy Survival i ponieważ cenię sobie wiedzę jego autorów (pomijając poglądy polityczne i opinię na temat ostatniej pandemii) zamówiłam sobie na Dzień Dziecka tę oto książeczkę:

Wśród wielu rozdziałów bedących kompedium wiedzy na temat współczesnego survivalu i przygotowań na trudne czasy zapobiegliwego preppersa (z ang. to prepare - przygotowywać się), odnalazłam najbardziej szumny temat, a mianowicie - Przygotowania na nadchodzącą apokalipsę. 

Scenariusze te obejmują:

1) Globalny kryzys finansowy, który może zapoczątkować szereg bankructw ważnych  instytucji finansowych i pociągnąć za sobą na dno inne firmy lub nagły, niespodziewany wzrost kosztów życia - żywności, energii,  czy rat kredytów mieszkaniowych etc.

Według autorów w tym przypadku najbardziej korzystną sytuacją byłoby mieszkanie w spłaconym, tanim w utrzymaniu domu, możliwość samodzielnego pozyskiwania żywności, wody i energii. Poza tym równie ważne jest zabezpieczenie finansowe i zamiana dojazdu do pracy samochodem na inne, tańsze środki transportu.

2. Skażenie radioaktywne wskutek użycia broni atomowej lub awarii reaktora jądrowego. 

Broń atomową  w chwili obecnej posiada 9 państw w kolejności: Rosja, USA (część jest w krajach NATO), Chiny, Francja, Wielka Brytania, Pakistan, Indie, Izrael oraz Korea Północna. Są też podejrzenia, że mogą ją posiadać organizacje terrorystyczne. Z niewiadomych przyczyn wyżej wymienione kraje traktują prace w zakresie zwiększania potencjału nuklearnego jako gwarancję swojego bezpieczeństwa na arenie międzynarodowej, choć użycie tej broni, przez choćby jedno z nich, byłoby równoznaczne z katastrofą dla całego Świata.

Kolejne zagrożenie dotyczy elektrowni atomowych i choć znacznie poprawiono bezpieczeństwo pracy i ich funkcjonowanie, to wciąż działają elektrownie starego typu.

Skażenie popromienne jest bardzo szkodliwe, a bardzo trudno jest zdobyć narzędzia pomiarowe, ciężko też wyczuć na skórze promieniowanie, nie widać również zawieszonego w powietrzu pyłu, który jest widoczny tylko w wyższych stężeniach. Natomiast to, co jest zauważalne, to skutki promieniowania: choroba popromienna, czy nowotwory.

Jak twierdzą autorzy choroba popromienna jest najbardziej niebezpieczna dla osób przebywających do 100 km od miejsca zrzucenia bomby, czy awarii reaktora.

Przed skażeniem ochroni ołów, beton, stal, jak również ubita ziemia - warstwa około 60cm pochłania 99% promieniowania, 90cm jest prawie całkowicie bezpieczna. 

Ziemianka z wbudowaną wentylacją oczyszczającą skażenie to najlepsze rozwiązanie na tę ewentualność. Jak zbudować schron i przetrwać: Nuclear War Survival Skills

Tu  można śledzić wskazania na temat promieniowania.

3.Apokalipsę zombie  - oczywiście to tak z przymrużeniem oka, gdyż nie ma czegoś takiego jak zombie, ale za to istnieją choroby zakaźne i o tym właśnie będzie tu mowa.

Ten scenariusz może być najbardziej katastroficzny w skutkach, gdyż zakłada totalny chaos na ulicach; brak funkcjonujących sklepów, brak elektryczności, gazu i paliwa na stacjach benzynowych. 

W tych okolicznościach należy radzić sobie samemu, gdyż niebezpieczeństwo jest związane z kontaktem z zombie, jak i innymi ludźmi.

Dlaczego podjęłam się akurat tego tematu w tak radosny dzień?

Moim zamiarem nie było kogokolwiek przestraszyć, wręcz przeciwnie. Uważam, że trzeba się przygotowywać na różne sytuacje, które niesie życie.  Myślę, że te zagadnienia są ważne i przydatne, gdyż swojemu szczęściu należy pomagać. Wspaniale byłoby zgromadzić jak najwięcej informacji oraz  nauczyć się jak najwięcej kluczowych umiejętności. W mojej opinii warto zawczasu zapoznać się z tym, co może uchronić nas od złego. Tak robili nasi przodkowie, poprzez np. gromadzenie zapasów oraz niezbędnego sprzętu i dzięki ich zaradności, nasze pokolenie,  obecne czy przyszłe mogą/będą żyć - w myśl zasady: "strzeżonego Pan Bóg strzeże". 



34 komentarze:

  1. Jesteśmy potomkami tych, którzy przeżyli (jeszcze 150 lat temu na polskiej wsi 50% ludzi nie dożywało wieku dorosłego). Natomiast uśmiecham się widząc, że takich tematów najczęściej nie zaczyna się od "wyjeżdżasz na wakacje, wykup ubezpieczenie", "pracujesz na wysokościach, używaj uprzęży". Czuję, że autorom tego typu porad nie chodzi o uchwytne, realne bezpieczeństwo (nie wiem, czy tak jest w tym przypadku), ile o kreowanie sensacji (bo się sprzedaje), ewentualnie radzenie sobie z własnymi lękami. 9 na 10 tetraplegików to młodzi mężczyźni. Cóż mogę panom powiedzieć? Zanim zbierzecie wszystkie puszki i wykopiecie schron przeciwatomowy, najpierw zwolnijcie na autostradzie. Inaczej i tak do schronu nie dojdziecie na własnych nogach (just saying).

    Pozdrawiam i życzę Ci wszystkiego dobrego w Dniu Dziecka (które jest w każdym z nas).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Moniko, oczywiście bezpieczeństwo na drodze i na co dzień najważniejsze. To samo w pracy, na wakacjach i kiedykolwiek.
      Wybrałam ten temat z całej
      książki, (może niefortunnie), gdyż najbardziej mnie zaciekawił i pomyślałam, że tak samo będzie z czytelnikami bloga. Planowanie zestawu ratunkowego, czy ewakuacyjnego, już nie wydaje się takie pasjonujące, choć też komuś może uratować życie.
      Może być tym czymś również uwaźność.
      Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka. Czy pamiętasz coś miłego z tego dnia z dzieciństwa?

      Usuń
    2. Miłe było to, że na każdy dzień dziecka, urodziny, imieniny i mikołaje dostawałam książkę i zawsze mnie to cieszyło :)

      Usuń
    3. To piękne wspomnienie. Trzeba tę tradycję kontynuować. :))

      Usuń
  2. do kompletu jeszcze uderzenie asteroidy lub jakiegoś mega meteorytu... ciekawe, przy którym scenariuszu będzie najbardziej brudno i śmierdząco?...
    no, właśnie... najwięcej śmiechu jest podczas oglądania niektórych filmów postapo, gdzie wszyscy są tacy czyści, zadbani, panie oko zrobione, panowie jak świeżo od barbera, a mega ubaw miałem widząc fragment w konwencji XXX z nienagannie wykonaną depilacją biorących w nim udział...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uderzenie dużej asteroidy możnaby przyrównać do wybuchu bomby atomowej. Zniszczenia mogą być tak duże, iż trudno jest przewidzieć co zastalibyśmy post factum. A unoszące się pyły i pożary trawiące atmosferę dodatkowo utrudniałyby sytuację. Nie wiadomomo też jaki odsetek ludzkości by przetrwał i nie wiadomo z czego mógłby korzystać i utrzymać się w przyszłości (prawdopodobna zmiana klimatu i warunków dla fauny i flory)?
      Biorąc pod uwagę ten scenariusz, niezbędna jest międzynarodowa współpraca dotycząca monitorowania ciał niebieskich, które przekraczają atmosferę i ewentualnej obrony Ziemi (zmiany trajektorii lotu asteroidy) oraz/lub ewakuacji z planety.
      Faktycznie filmy postapokaliptyczne czasem bywają naiwne, choć może nie tak, jak to przedstawiasz. Nie przypominam sobie takich w konwencji xxx.

      Usuń
    2. jeden tytuł nawet pamiętam: "Mad Sex", chyba nie ma motywu filmowego, a na pewno gatunku, który by nie został zrobiony w takiej właśnie konwencji, przecież to takie proste, wystarczą odpowiednie dekoracje, czasem ambitniejsi twórcy próbują jeszcze coś tam naszkicować w scenariuszu, aby jakoś nawiązywało, LOL...

      Usuń
    3. Mam nieodparte wrażenie, że marnujesz swój czas i potencjał.

      Usuń
    4. czy Twoje fantazje na temat rozmówców zawsze są tematem Twoich rozmów z nimi na forum?... mnie one za bardzo nie interesują, więc w tym przypadku czasu dalej tracił nie będę na pewno...
      ergo skończyliśmy tą rozmowę :)

      Usuń
    5. Klikanie Klikanie. 🙂.
      Z takim potencjałrm powinieneś pisać scenariusze filmowe! Trzymam kciuki!

      Usuń
    6. poprzednia riposta, ta, którą skasowałaś, była lepsza, na luzie, niestety tragedią takich różnych Mądralińskich są spięte poślady, nigdy nie pojmę, po co one sobie to robią :)
      a mogło być sympatycznie, jednak skoro nie chcesz, to widać tak ma być...

      Usuń
    7. Dziękuję za Mądraliński kompement i jednocześnie protestuje, gdyż jestem bardzo sympatyczną osobą. Dopóki ktoś mi nie podpadnie! Przypominam, że jesteś tu gościem i póki co jesteś tolerowany.
      Skąd więc ta agresja? Braki w dostawach? Niedobór THC? Uzależnienie to paskudna sprawa. A może dotknęłam czułego punktu niespełnionego artysty?

      Usuń
    8. to mnie przekonaj, że jesteś sympatyczną osobą...
      jak na razie wciskasz mi jakieś bajki o agresji, do tego inne bajki o szalenie rzadko spotykanym uzależnieniem od THC...
      jest w tym pewna metoda, ale ryzykujesz trafieniem do pidła...
      czyli robimy tak:
      albo jednym zdaniem mnie przekonujesz, że możemy klikać, albo że jesteś kolejną porąbaną dziunią...
      your move...

      Usuń
    9. Oto moja odpowiedź:
      Jeżeli się uspokoisz i zaczniesz pisać z sensem, to może będę klikać, jeżeli nie, to będę ignorować. Pozdrawiam!

      Usuń
    10. stało się... po to sobie zrobiłaś?... nie wiem i nie chcę wiedzieć...

      Usuń
    11. Ale co zrobiłam? Nic nikomu nie zrobiłam i raczej nie chce wiedzieć, co tam sobie ubzdurałeś. :) Miłego dnia!

      Usuń
    12. weź Lalka wyluzuj, odpuść, ja zapominam wsio... umisz?... i teraz możemy się zakolegować od nowa... jeśli chcesz...

      Usuń
    13. Miło, że klikasz z sensem. 😉

      Usuń
    14. mam wyjebane na Twoje pochwały, dostałaś
      tylko szansę, bo taki mam kaprys,,,

      Usuń
    15. Cofam pochwałę. Troluj gdzie indziej!

      Usuń
    16. skoro zniżyłaś się mentalnie do walenia epitetami bez pokrycia, to pokornie uznaję swój błąd: nawiązałem kontakt z niewłaściwą osobą...

      Usuń
    17. Przynajmniej nie kasuję wpisów moich gości, co jedynie poprawiam swoje, jeśli popełniłam błąd. Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Na studiach obowiązkowe mieliśmy zajęcia ogólno- obronne. Prowadzący, na pierwszym spotkaniu w temacie skażenie jądrowe powiedział, że jedynym rozwiązaniem dla ludzi w wypadku wojny nuklearnej jest iść w kierunku grzyba, by szybciej umrzeć...
    Trudno odmówić mu racji, bo jeśli cos takiego nastąpi, to nie mamy szans, nawet znając zasady survivalu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Taką opinię też słyszałam, mam nadzieję jednak, że nigdy do takiej sytuacji nie dojdzie. Ja bym próbowała ratować kogokolwiek i cokolwiek się da i jeśli wybuch byłby bardzo daleko, to jakieś szanse przecież są.
    Beznadziejny ten nauczyciel akademicki, jak tak można?

    OdpowiedzUsuń
  5. Zabezpieczanie się na tzw. wypadek znam poniekąd z autopsji.
    Starsi ludzie rzeczywiście odczuwają taką potrzebę.
    W czasie okupacji moja mama i babcia robiły zapasy głównie żywności. Pamiętam antresolę w kuchni / wydzielone pomieszczenie pod sufitem / z workami mąki, kasz itp. Wydawałoby się to racjonalne, bo trwała wojna, czas niepewny, częste naloty i bombardowania.
    Nigdy się nie przydały. Spłonęły w powstaniu wraz z domem. .
    Nie wiem, może właśnie to wspomnienie jest powodem mojej niechęci do nadmiernego oszczędzania i gromadzenia jakichkolwiek zapasów. Zresztą przy różnorodności obecnych zagrożeń nie ma takich zabezpieczeń, które by dawały gwarancję przetrwania czy przeżycia.



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sobie sprawę, że ludzie sami się nakręcają. Widać to było jakies 3 lata temu podczas lockdownu spowodowanego koronawirusem, kiedy to niektóre towary błyskawicznie znikały z półek sklepowych, a ich ceny poszybowały w górę. Oczywiście rozumiem Twoje podejście, ale ja robię i cenię sobie posiadanie zapasów. Przy dużej rodzinie jest to podejście bardziej praktyczne. W każdej chwili można sięgnąć do spiżarni i zrobić coś z niczego.;) Pozdrawiam, dziękuję za komentarz.

      Usuń
  6. Ps. nie zwróciłam uwagi na późniejsze opublikowanie... komentarz napisałam powtórnie. Zlikwiduj go proszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście jak sobie życzysz. Chyba zdejmę moderowanie. Dwa razy więcej przy tym roboty.

      Usuń
  7. Bardzo ważny temat. Szczególnie w czasach, w których przyszło nam żyć. Zresztą ostatnio powstało trochę takich różnych publikacji na temat bycia przygotowanym na różne scenariusze i w sumie wydaje się to bardzo praktyczne i to nawet w okolicy, gdzie wydaje się, że wszystko jest w porządku. Na przykład posiadanie tak zwanego plecaka bezpieczeństwa na wypadek pożaru, klęski żywiołowej albo innego nagłego wydarzenia. Ostatnio się dowiedziałem, że takie plecaki posiadają z reguły wszystkie rodziny w Ukrainie na wypadek niezwłocznej ewakuacji. Będąc przygotowanym łatwiej przetrwać 😉 Wiedza ma tu też ogromne znaczenie. Na przykład ostatnio zastanawiałem się czy byłbym wstanie dać sobie radę sam w lesie, no wiesz kwestia jedzenia, schronienia i wody 🤔 Jest co przemyśleć...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja takie umiejętności praktykuję na codzień. Zawsze planuję, a jeśli nawet czegoś zapomnę, to improwizuję. Choć bardzo lubię swój dom, to fantastycznie się czuję na łonie natury, zwiedzając i podróżując. I gdybym tylko miała czas, mniej obowiązków i zobowiązań, to świat byłby moim domem. Pozdrawiam i życzę miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  9. Może niekoniecznie w kontekście zomnie, ale uważam, że warto nauczyć się przetrwania w warunkach bez obecnych udogodnień życiowych. To się może przydać niespodziewanie, a nie każdy uczył się różnych nawet najprostszych technik w dzieciństwie lub w harcerstwie.
    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że może się przydać. Harcerstwo ma szalenie wiele zalet. Oprócz postaw czysto ludzkich i przyjaźni, uczy zaradności życiowej. Bardzo lubiałam. Wciągnełam też mojego syna. Może zapiszę kiedyś còrkę? ;)

      Usuń
    2. Moja córka też zaliczyła chyba dwuletni etap harcerstwa i sporo ją to nauczyło.
      A ja mam szczęście, że przyjaciele, których poznaję na swojej drodze, a jest to garstka za to bardzo ważnych ludzi, trzymają się mnie do dziś i są oparciem w niejednej trudnej chwili, oraz to z nimi najlepiej idzie mi dzielenie się dobrymi chwilami i sukcesami :)
      Survival to też walka - też coś trenowałaś? :)

      Usuń
    3. Ja już nie wojuję. 😉 Mój 17-letni syn trenował karate pół życia, skończył na czarnym pasie z dwoma Danami na nim. Teraz zainteresowany jest boksem 🙈 niestety. Uważam, że to brutalny sport. Ale ma też inne hobby np. motoryzacja, głównie motocykle. Gra w szkolnej orkiestrze na wiolonczeli. Ostatnio kochany tatuś kupił mu bębny. 🙉 Siedzą i chałasują teraz. No cały czas coś. 🙊 😀

      Usuń