Dziś był dzień wolny i odwiedziłam The Art Institute of Chicago. To moja kolejna wizyta w tej galerii. Ale nic nie szkodzi. Za każdym razem jest ciekawie i nigdy nie udaje mi się obejrzeć wszystkich eksponatów. Kolekcja jest naprawdę imponująca, zawiera bagatela 260000 dzieł sztuki ze wszystkich kontynentów i ponad 5000 lat ludzkiej twórczej działalności.
Wejście do budunku strzegą dwa lwy z brązu, które są często przystrajane w barwy klubowe jeśli akurat lokalne drużyny sportowe toczą rozgrywki, a w okresie Świąt Bożego Narodzenia dostają dekoracje świąteczne.
Z przyjemnością przedstawiam Wam "Wielką falę w Kanagawie" ze słynnego cyklu "Trzydzieści sześć widoków góry Fuji" Katsushiki Hokusai. Podobno jedynie 100 oryginalnych printów ocalało do naszych czasów.
Poniżej kolejka do "Fali."
Na pierwszym planie schody instytutu, za oknem najwyższy budynek Chicago
- Willis Tower.
A teraz kilka ciekawostek o artystach.
Paul Cezanne uważany jest obok Van Gogha i Goughena za jednego z trzech głównych postimpresjonistów. Zgodnie z wolą ojca rozpoczął studia prawnicze, ale wkrótce je porzucił. Bardzo chciał zostać artystą, lecz nie dostał się na Akademię Sztuk Pięknych. Zdobywał więc wiedzę i umiejętności samodzielnie. Dzięki temu udało mu się wypracować swój własny oryginalny styl. Początkowo był niedoceniany przez paryską bohemę i na salonach. Mimo to przyciągał wzrok odbiorcy. Zwracał uwagę wielokrotnymi pociągnięciami pędzla i podkreślonym konturem przedmiotów na głównym planie. Wykorzystywał różne punkty widzenia, budował nieskończoną perspektywę, trójwymiarowość i głębię. Traktował cień jako kolor. Autor najsłynniejszej na świecie publikacji o sztuce "The Story of Art" - Ernst Gombrich tak napisał o Cézannie: „nie zdawał sobie chyba sprawy z tego, że (…) lekceważenie poprawnego rysunku rozpocznie prawdziwy przewrót w sztuce”.
Paul Gauguin urodził się w Paryżu, ale wczesne dzieństwo spędził w stolicy Peru - Limie. Mimo iż powrócił z rodziną do Francji i nauczył się w końcu francuskiego, jego ulubionym językiem był hiszpański. Nikt nie przypuszczał, że zrobi tak oszałamiającą karierę. Zaczął malować w wieku dorosłym, aby uporać się ze stresem związanym z wykonywanym zawodowem - w tym czasie pracował jako makler giełdowy. Był ciekawy świata. Wiele podróżował. Pracował na przykład przy budowie Kanału Panamskiego. Pod koniec życia osiadł na Haiti i tam wziął sobie kolejną żonę. W sumie miał dziesięcioro dzieci. Znany jest przede wszystkim jako przedstawiciel symbolizmu i fowizmu.
Za życia nie osiągnął sukcesu. Sprzedał tylko jeden ze swoich obrazów - "Czerwone winnice w Arles". Cierpiał na zaburzenia psychiczne. W okresie, kiedy tworzył: w wieku od 27 do 37 lat, namalował 900 obrazów. Artysta żył skromnie. Często sam dla siebie był modelem i namalował aż 38 swoich autoportretów. Mógł liczyć tylko na rodzinę. Jego brat Theo pomagał mu się utrzymać. Szwagierka Johanna uczyniła go sławnym.
Claud Monet od najmłodszych lat wykazywał zainteresowanie sztuką. Zajęcia w szkole bardzo go nudziły, więc rysował. Często były to karykatury. Nie chciał kariery w handlu tak jak zaplanował dla niego ojciec. Wyjechał do Paryża i wstąpił do szkoły artystycznej, kiedy dostał powołanie do wojska - na 7 lat do Algierii! Służbę w wojsku przerwał tyfus. Dzięki chorobie po roku powrócił do Francji i poznał swą muzę i modelkę Camille Doncieux z którą miał dwóch synów i ostatecznie się ożenił. Monet interesował się kulturą i sztuką Japonii. Tę fascynację można odnaleźć także w jego obrazach. Na jednym z nim Camille pozuje w czerwonym, wzorzystym kimonie, a w ręku trzyma wachlarz w kolorach francuskiej flagi. Zainteresowanie Krajem Kwitnącej Wiśni przejawiało się to również w zamiłowaniu do stylu japońskiego w ogrodzie. Po dziś dzień kojarzony jest z obrazów przedstawiający półokrągły mostek i staw pełen lilii wodnych.
Tutaj " Lilie" w tle, na pierwszym planie rzeźba Rodina.
cdn.
Witaj 🙂
OdpowiedzUsuńU już nie mogę doczekać się tego dalszego ciągu,bo to co nam pokazałaś jest niezwykłe! Podobnie jak kolekcja dzieł w tej galerii! Musiałam policzyć sobie zera żeby uzmysłowić sobie liczbę... ależ to musiało być przeżycie dla Ciebie, że mogłaś obcować z tak znakomitymi dziełami tak "blisko". Naprawdę wartościowa wycieczka.
Udanego nowego tygodnia 🙂
To jest bardzo duże przeżycie. Sama świadomość, że dzieła są znane i podziwiane na całym świecie wręcz onieśmiela.
UsuńRazem z córeczką czułyśmy się tam wyjątkowo, a pracownicy byli bardzo uprzejmi: trafiłam na dzień bez biletów, mimo to, wszyscy byli bardzo profesjonalni i tak jak zawsze doradzali, przytrzymywali drzwi, żebym przejechała spacerówką ( było sporo do przejścia). Takie szerzenie kultury i sztuki niezwykle mi się podoba!
Super wyprawa!
OdpowiedzUsuńTam trzeba byłoby pojechać przynajmniej na tydzień, żeby na spokojnie i z uwagą wszystko obejrzeć. Przy takiej ilości dzieł sztuki jeden dzień to zdecydowanie za mało. Wiele z tych dzieł chciałabym zobaczyć na żywo...
Tak jest napisane na stronie. Ja na pewno nie widziałam wszystkich. Obiecuję, że wrócę do podobnych ciekawostek. Serdecznie pozdrawiam 😘
UsuńWow, coś pięknego. Uwielbiam czytać takie relacje. Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. Zapraszam na ciąg dalszy. 🤗
UsuńMe gustan los cuadros en especial los Van Gogh y Monet. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuń¡Hola! Me gustaron todas las fotos. Te invito a continuar. Te mando un beso.😘
UsuńAle uczta! nie tylko piękne obrazy, ale ciekawostki o artystach! takie miejsca można odwiedzać bez końca, bo oprócz stałych ekspozycji są wystawy czasowe lub okolicznościowe. A i budynek galerii bardzo zacny!
OdpowiedzUsuńZgadza się. Muzea i galerie często wypożyczają sobie dzieła sztuki. Jak się okazuje w taką wymianę zaangażowanych jest mnóstwo ludzi: muzealnicy, kustosze i rzeczoznawcy. Wystawy czasowe to promocja dla miejsca. Przyciągają całą masę zwiedzających. Serdecznie pozdrawiam.
UsuńBardzo ciekawy post. Świetne miejsce. Sztuka potrafi zachwycić i zadziwić.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście ten dzień uważam do bardzo udanych. Dziękuję, pozdrawiam. 🤗
UsuńPrzy takiej ilości eksponatów bez wątpienia jest po co wielokrotnie odwiedzać to muzeum, tym bardziej że jak widać jest tam wiele obrazów uznanych artystów. Lubię zwiedzać muzea, ale jednorazowe obejrzenie dużej ilości dzieł sztuki jest dla mnie bardzo męczące pod każdym względem zarówno fizycznie jak i z powodu natłoku wrażeń, więc szczerze mówiąc wolę wystawy tematyczne, które są łatwiejsze do ogarnięcia, przeanalizowania i zapamiętania. Dlatego nie dziwię się że tam wracasz bo dobrego nigdy dość. A pomysł z przystrajaniem lwów uważam za uroczy i zabawny. Przesyłam serdeczne pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńOczywiście masz rację. Nie sposób ogarnąć tak wielką wystawę. Dlatego chciałabym opisać niektórych tylko artystów i ich obrazy. Dziękuję i wzajemnie!
UsuńPiękne obrazy, oglądając je na żywo na pewno robią większe wrażenie. Ale i tak dziękuję Ci za tą relację i opisanie historii życia malarzy. Marzy mi się od paru lat wyjazd do Chicago i z miłą chęcią osiedliła bym się w tym mieście 😉 Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDla mnie Chicago nadaje się tylko do odwiedzania. Za to jest cała lista powodów, aby zamieszkać na przedmieściach.
UsuńPozdrawiam serdecznie 🤗
Artystyczny zawrót głowy:)
OdpowiedzUsuńImponująca ilość! Trudno wszystko obejrzeć z należytą wnikliwością , zatrzymać się na dłużej żeby nacieszyć oczy i po prostu pozachwycać.
To taka wystawa na dłuższy wypad.
Być tam i podziwiać na żywo, to ogromne przeżycie! Pięknie spędzony czas i trochę Ci zazdroszczę:)
Pozdrawiam serdecznie! Buziaki 😘
Maminku dlatego moje wrażenia stopniuję i dawkuję. Będzie jeszcze jedna część o tej galerii, ale na tym zakończę i poszukam kolejnego muzeum. Warto się teraz wybrać i spędzić ciekawie czas. Serdecznie pozdrawiam 😘
UsuńPrzepiękna wystawa, z chęcią wybrałbym się. W Chicago byłem parę razy, ale dopiero w 2019 roku udało się mi zobaczyć jego przepiękne centrum i spędzić tam jeden dzień, biorąc wycieczkę autobusem hop-on-hop-off (zaliczyliśmy tę samą trasę 3 razy, z trzema różnymi przewodnikami, każdy coś nowego wniósł). W następnym roku mieliśmy chęć wybrać się do Chicago kilka razy z naszego miejsca biwakowego w parku narodowym Indiana Dunes National Park, niecałe 2 godziny pociągiem do centrum Chicago, zwiedzić muzeum i może "zaliczyć" następną autobusową turę, tym razem "architektoniczną". Niestety, następny raz wypadł w maju 2020 roku i z wiadomych powodów okazał się niemożliwy.
OdpowiedzUsuńA patrząc na to Twoje pierwsze (i drugie) zdjęcie z lwem... gdy wysiedliśmy z pociągu i wyszliśmy na ulicę w Chicago, to było moje pierwsze zrobione w tym mieście zdjęcie: https://www.flickr.com/photos/jack_1962/50253131251/in/album-72157715579544908 . Podobne, prawda?
Pozdrawiam!
Downtown jest imponujące. Za każdym razem robi na mnie wielkie wrażenie. Najpiękniej jest oczywiście latem, kiedy odbija się w turkusowym lustrze wody jeziora Michigan.
UsuńDo parku narodowego Indiana Dunes wybrałabym się, aby pochodzić. Ostatnio byliśmy na plaży.
Tak! To te same lwy. Niedaleko jest Millenium Park z "Fasolką", fontanna Buckingham Fountain i Grant Park z rzeźbami Magdaleny Abakanowicz. Serdecznie pozdrawiam 🤗
,,Wziął sobie kolejną żonę..." Aż mi się pióra na grzbiecie jeżą, kiedy czytam takie zdanie i wyobrażam sobie białego zdobywcę kolorowych niewolnic. ;-p
OdpowiedzUsuńTo oczywiście nie uwaga do Ciebie, tylko do samego zjawiska ,,brania kogoś sobie", jakże rozpowszechnionego onegdaj, a i dziś odzywającego się chociażby w przysiędze małżeńskiej ( ,,biorę sobie ciebie za żonę/męża...") Sporo czasu mi zajęło, żeby zrozumieć pokrętną szkodliwość takiego wdruku i pewnie dlatego akurat to wyłapałam.
Czytałam ,,Listy do brata", które Vincent pisał całe życie. Bardzo poruszająca lektura. Polecam też film ,,Vincent i Theo".
Dla mnie "biorę" w znaczeniu wybieram. Ludzie się dobierają. Nie doszukiwałabym się jakiejś szkodliwości tego słowa.
UsuńDziękuję za polecajki. Serdecznie pozdrawiam 🤗
Pewnie nikt oprócz mnie się nie doszukuje, ale trochę znasz moje historie rodzinne, więc wiesz, z czego to może wynikać.
UsuńW znaczeniu ,,wybieram" brzmi znacznie lepiej. :)) Serdeczności. :*
Moja miła. Czasem warto zaufać i przeżyć coś niesamowitego, niż potem żałować.
UsuńSerdecznie pozdrawiam. Dobrego stycznia. Niech będzie inspirujący i wartościowy. 🤗
Świetnie, żę przybliżyłaś sylwetki tych artystów :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę ciekawa wyprawa. Czekam na ciąg dalszy :)
Pozdrawiam cieplutko
W pracy mam teraz kocioł, ale może uda mi się jeszcze coś wstawić w tym tygodniu? Pozdrawiam 😘
UsuńNiezwykła wyprawa i bardzo ciekawa oraz piękna relacja. Sama chętnie wybrałabym się na taką wyprawę :)
OdpowiedzUsuńSerdeczne pozdrowienia 🤗
Szykuję kolejną część. Serdecznie pozdrawiam. 🤗
UsuńZacznę od końca: zachwyciło mnie ostatnie zdjęcie, wygląda jakby było zrobione aparatem analogowym. Na Twoim miejscu bym je oprawiła 🙂.
OdpowiedzUsuńNowy rok rozpoczęłaś z przytupem bo kulturalnie, różnorodność i ilość obrazów i eksponatów sprawiają, że spokojnie można spędzić w tym muzeum cały wolny dzień. Sztukę trzeba podziwiać na spokojnie albo tylko ja tak mam, że w muzeach znacząco zwalniam aby się wszystkim nasycić.
Wysyłam Ci ogrom styczniowych serdeczności.
Jak się okazuje czasem przy mgle, pochmurnym niebie, rozproszonym świetle i parującej wodzie można uzyskać ciekawe ujęcia. Może nie takie jak zawodowcy, no ale fajnie się pobawić. :))
UsuńTo prawda, kontemplacja wymaga skupienia uwagi na dłużej. I ja Tobie również Mo. 🤗
Wspaniałe prace
OdpowiedzUsuńArcydzieła bez dwóch zdań.
UsuńSpędziłaś czas w otoczeniu wspaniałych obrazów. Moje uznanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Dziękuję Stokrotko. Cała przyjemność po mojej stronie. Pozdrawiam serdecznie 🤗
UsuńŚwietny wpis :) Muszę przyznać, że Twoja pasja do sztuki bije z każdego zdania. Fajnie, że tak ciekawie przedstawiasz artystów – aż chce się ich zgłębiać dalej. Zazdroszczę wizyty w The Art Institute of Chicago, to jedno z miejsc, które marzę odwiedzić. Kolejka do ‘Wielkiej fali’ wygląda imponująco – jak to jest widzieć tak kultowe dzieło na żywo? A Twoje opowieści o Cezannie, Gauguinie czy Monecie to prawdziwa inspiracja :) jeszcze jedno pytanie jak masz na imię???
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu! Pomysł tych wpisów powstał z nudów.
UsuńWrażenia po "Wielkiej Fali" oczywiście pozytywne. Każdy przeciągał swoją chwilę ze sztuką, aż pracownik muzeum nakazał oglądać ją w półkolu. Cieszę się, że Ci się podobało. Małgorzata, miło mi. 😄
"Wielką falę w Kanagawie" uwiebiam i obserwuję, jak różne instytucje i ludzie wykorzystują ten motyw bez opamiętania. Dziękuję, że zabrałaś mnie na wystawę swoimi oczami.
OdpowiedzUsuńDziękuję, że zechciałaś przeczytać moją relacje. Dobrego nowego tygodnia!
Usuń