To nie miało tak być. Przez dłuższy czas wydawało mi się, że wszystko ma iść jak z płatka, bezboleśnie, bez większego wysiłku. Jak niezwykle łatwo karmić się tym złudzeniem... W praktyce wyglądało to tak: owszem, może i zrobiłam jeden krok w przód, ale każdo niepowodzenie, każdo małe potknięcie powodowało, że robiłam nie dwa, lecz kilka w tył! W zasadzie okazało się, że największym przeciwnikiem dla siebie samej jestem ja sama. Ale nie chodzi tylko o mnie. Człowiek nieustannie musi walczyć ze swoimi błędnymi przekonaniami, ze złymi nawykami, z marazmem. Długo by wymieniać, a czas nieubłaganie płynie. Bywa, że tak mało lub tak dużo go mamy. Ucieka jak szalony lub wlecze się jak żółw. A może możnaby go jakoś sensownie ułożyć? Nie, nie czas, lecz to, co chciałoby się w tym czasie wykonać. I nagle dostałam objawienia (nie śmiać się!). Pomyślałam, że może systematyczność może być tym sposobem i odpowiedzią. Taka zwykła rutyna, dzięki której można odnieść wrażenie, że ma się kontrolę nad życiem, można coś zaplanować, nauczyć się, znaleźć czas dla siebie, dla rodziny i znajomych, rozwijać swoje pasje, itd.. W tym dziwnym momencie znalazłam książkę Haruki Murakami pt.: "Kronika ptaka nakręcacza". Głównego bohatera poznajemy, kiedy właśnie gotuje makaron. Toru to człowiek bez większych ambicji, zajmuje się domem, gdyż bez przyczyny odszedł z pracy, a jego żona jest w stanie utrzymać ich oboje. Cały układ okazuje się dość stabilny. Do czasu. Przygoda zaczyna się prozaicznie - kiedy Toru gotuje sobie ten makaron, dzwoni telefon. Mężczyzna podnosi słuchawkę i słyszy głos nieznajomej, która koniecznie chce z nim porozmawiać. Nic szczególnego, a jednak dalszy ciąg wydarzeń zmienia go do nie poznania. Nie będę streszczać książki, faktem jest, że jest godna polecenia.
Co jeszcze mnie zainteresowało? Znalazłam informację, że Haruki Murakami biega, ogólnie chodzi tu o biegi długodystansowe. Regularny wysiłek otwiera mu umysł i oczy. Ale... "Żeby wytrwać w czymkolwiek, trzeba utrzymać rytm" (O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu, Haruki Murakami).