Wróciłam nad "Sinnissippi" - tak tubylcy nazywali kiedyś Rock River.
Tak tutaj cicho, tak spokojnie... Słychać tylko szum drzew i plusk wody. I gdyby tylko umiały mówić, to opowiedziałyby pewnie piękną gawędę. To dawne tereny Sauków i Lisów.
Plemiona te należały do grupy algonkińskiej i zamieszkiwały wielkie równiny Ameryki Północnej. Algonkinowie posługiwali się językami z tej samej rodziny lingwistycznej. Co ciekawe wśród tych ludów, zamieszkujących tereny północne i wschodnie, występował matriarchat. Wierzyli w animizm i w wielkiego manitou - ducha i najwyższy byt, który przenika wszystko co żyje. Każda skała, roślina, zwierzę, czy człowiek, jednym słowem każda istota, posiadała według nich swojego własnego manitoe.
Plemię Lisów wierzyło, że manitoe mieszka w kamieniach, a obrzędy w "sweat lodge" - (tradycyjnym namiocie i zarazem saunie, w której odbywa się uzdrawianie) pomagają mu się uwolnić. Podczas nadgrzewania i polewania wodą wielki duch wychodzi z nich i razem z parą wodną przenika ludzki organizm, oczyszcza go i uzdrawia.